Jeżeli premier Wielkiej Brytanii David Cameron skutecznie zmniejszy liczbę napływających na Wyspy imigrantów, to jego następcy będą musieli zmierzyć się z ogromną dziurą w finansach publicznych - pisze agencja Bloomberg.
Migracja do Wielkiej Brytanii wzrosła w zeszłym roku o 52 proc. do 318 tys. i stała się jednym głównych haseł Davida Camerona, który straszy wyjściem jego kraju z UE i chce negocjować fundamentalną dla Unii zasadę swobodnego przepływu osób. Chce, aby liczba napływających na Wyspy imigrantów spadła do 100 tys. rocznie. Ostatni raz taki poziom odnotowano w 1997 roku.
Większy dług?
Agencja Bloomberg podaje, że osiągnięcie tego celu może być kłodą rzuconą pod nogi następcom Camerona na stanowisku premiera. Otóż wraz z mniejszą liczbą napływających zmniejszą się wpływy z podatków do budżetu. Według najnowszych prognoz obniżenie migracji do poziomu 225 tys. osób rocznie (kolor czerwony na wykresie) oznacza, że w najbliższych dwóch dekadach zadłużenie Wielkiej Brytanii wyniesie 51,1 proc. Produktu Krajowego Brutto.
Obecnie jest to 80,4 proc. PKB i wynosi 1,48 bln funtów. Natomiast znaczne obniżenie migracji do poziomu 105 tys. osób rocznie (kolor niebieski na wykresie) będzie oznaczało, że w najbliższych dwóch dekadach zadłużenie Wielkiej Brytanii wyniesie 57,9 proc. PKB, co stanowi równowartość ponad 120 mld funtów.
To błąd?
Bloomberg pisze, że David Cameron uspokajając obawy Brytyjczyków dotyczące rosnącej liczby imigrantów, może wprawdzie zyskać ich głosy w wyborach, ale jednocześnie zmniejszy wpływy do budżetu, który w przyszłości będzie coraz bardziej obciążany. Wszystko przez to, że Wielka Brytania zmaga się, podobnie jak wiele innych krajów rozwiniętych, z kurczącą się liczbą urodzeń i starzejącym się społeczeństwem.
Problem z demografią
Z jednej strony Brytyjczycy coraz rzadziej decydują się na rodzenie dzieci, a jeśli już, to na mniejszą liczbę potomstwa, a to właśnie młode osoby w wieku 18-50 lat są głównymi płatnikami podatków. Z drugiej - starsze osoby żyją coraz dłużej, a wpływy z ich z podatków są coraz niższe. Dłuższe życie osób starszych oznacza również to, że dłużej niż jeszcze kilkanaście lat temu będą potrzebowali fachowej opieki, leków i lekarzy, dłużej też będą pobierać emerytury. Z finansowaniem tych potrzeb - podsumowuje Bloomberg - następcy premiera Camerona mogą mieć jednak problem.
Autor: msz//km / Źródło: Bloomberg,
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock