Chińskie ministerstwo finansów oświadczyło w środę, że nie nałoży ceł odwetowych na amerykańskie towary, dopóki nie wejdą w życie karne taryfy USA na produkty z Chińskiej Republiki Ludowej. Rozwiano tym samym wątpliwości związane z różnicą czasu między stolicami obu państw.
Waszyngton ogłosił wprowadzenie ceł na chiński eksport do USA wart 50 mld USD rocznie, z czego pierwsza partia – na produkty warte 34 mld USD rocznie – ma wejść w życie w piątek 6 lipca. Pekin zapowiedział proporcjonalne taryfy odwetowe, których pierwsza część ma wejść w życie tego samego dnia kalendarzowego. Według komentatorów może to być początek otwartej wojny celnej między dwiema największymi gospodarkami świata, pomiędzy którymi konflikt handlowy tli się od kilku miesięcy. Wątpliwości wzbudziła 12-godzinna różnica czasu dzieląca Pekin i Waszyngton, za sprawą której wydawało się, że chiński odwet może de facto uprzedzić pierwszą salwę taryf amerykańskich.
Część mediów spekulowała, że chińskie cła wejdą w życie w piątek o północy czasu pekińskiego, a więc w czwartek w południe czasu wschodnioamerykańskiego (godzina 18 w czwartek w Polsce).
Czekanie na ruch Waszyngtonu
Chiński resort finansów wyjaśnił jednak w środę po południu, że Pekin nie uderzy taryfami jako pierwszy.
"Zgodnie z wielokrotnymi deklaracjami chińskiego rządu w żadnym wypadku nie wystrzelimy jako pierwsi i nie zastosujemy środków celnych, zanim nie zrobią tego USA" - przekazał resort w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej. Amerykańskie cła wymierzone są szczególnie w chińską inicjatywę gospodarczą "Made in China 2025", która ma uczynić z tego kraju światowego potentata wysokich technologii, w tym robotyki, biotechnologii i pojazdów elektrycznych. W zamyśle Trumpa cła mają być dla Pekinu karą za nieuczciwe praktyki handlowe i wymuszanie transferu technologii od działających w Chinach zagranicznych firm. Z kolei pierwsza partia chińskich ceł odwetowych ma objąć m.in. amerykańską soję, wołowinę, drób i inne produkty rolno-spożywcze oraz samochody. W późniejszym terminie mają zacząć obowiązywać taryfy na pozostałe towary warte 16 mld USD rocznie, w tym ropę naftową i gaz ziemny. Prezydent USA Donald Trump groził wcześniej, że jeśli Chińczycy odpowiedzą taryfami odwetowymi, nałoży dodatkowe cła na kolejne chińskie produkty warte nawet 400 mld USD rocznie. Władze Chin oceniały to jako "ekstremalną presję" i zapewniały, że użyją "narzędzi ilościowych i jakościowych", by udzielić "mocnej odpowiedzi".
Pekin utrzymuje, że nie chce wojny celnej z Waszyngtonem, ale w przypadku jej wybuchu będzie za wszelką cenę bronił swoich interesów.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock