Polska, Węgry i Czechy mogą stracić w przyszłym budżecie Unii Europejskiej około 12 mld euro, które zostaną przekazane krajom wyrażającym gotowość do przyjęcia w razie potrzeby uchodźców - pisze w niedzielę "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS).
Autor komentarza "Odmowa solidarności drogo kosztuje", Thomas Gutschker, powraca do dyskusji o migracji na zakończonym w piątek szczycie Unii Europejskiej oraz do listu przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska skierowanego przed szczytem do przywódców państw i rządów Wspólnoty.
Niemiecki dziennikarz zarzuca Tuskowi, że swoim listem, w którym nazwał system relokacji nieefektywnym i dezintegrującym, a ponadto zakwestionował kompetencje UE do rozwiązania problemu migracji, "dolał oliwy do płonącego ognia".
Imigranci dzielą Europę
Gutschker przyznaje, że unijna polityka migracyjna rzeczywiście "oddziela kilka krajów ze Wschodu od wszystkich innych z Północy, Południa i Zachodu".
Komentator nie zgadza się jednak z oceną, że system realokacji okazał się nieskuteczny: w ciągu dwóch lat udało się przesiedlić z Grecji i Włoch do innych krajów 32 tys. migrantów uciekających przed skutkami wojny domowej. "To znacznie mniej niż zaplanowane 100 tys., lecz 92 proc. tych, którzy spełniają warunki uczestnictwa w programie relokacji" - zaznacza autor.
Zdaniem komentatora bez tej solidarności sytuacja w greckich i włoskich obozach uchodźczych byłaby "nie do opanowania". "Uczestniczyły w tym wszystkie kraje UE z wyjątkiem dwóch: Polski i Węgier" - zaznacza Gutschker dodając, że program relokacji nie jest dobrowolny i opiera się na decyzji podjętej zdecydowaną większością krajów.
"FAS" wyraża wątpliwość, czy Tusk zapoznał się z przebiegiem prac nad poszukiwanym od 15 miesięcy rozwiązaniem problemu migracyjnego. "Jego uogólniające twierdzenia pozwalają w to wątpić" - dodaje komentator. Wyniki debaty, którą wywołał Tusk, są "całkowicie odmienne od spodziewanych" - twierdzi Gutschker.
"Jasne opowiedzenie się (Tuska) po jednej stronie wcale nie pomogło odmawiającym solidarności - Kaczyńskiemu, Orbanowi i ostatnio Babiszowi w Pradze. Wręcz przeciwnie - doprowadziło do tego, że szefowie pozostałych państw i rządów w Radzie Europejskiej opowiedzieli się bardziej zdecydowanie niż kiedykolwiek przedtem za podjęciem decyzji w sprawie reformy" polityki migracyjnej - czytamy w "FAS".
Nowa sytuacja na szczycie UE
Jak twierdzi Gutschker, w wyniku dyskusji na ostatnim szczycie UE, "powstała nowa sytuacja". "Niemal nikt nie wierzy już w to, że reforma systemu z Dublina może zostać uchwalona głosami wszystkich krajów" - pisze komentator. Jego zdaniem Tusk "zniweczył" zabiegi o jednomyślne rozwiązanie kwestii migracji. Większość krajów dąży teraz do zdecydowanego działania i to nie w bliżej nieokreślonym czasie, lecz w czerwcu przyszłego roku. "Nikt nie zdoła ich zatrzymać, ponieważ traktaty dopuszczają w tej kwestii decyzje większością głosów" - tłumaczy.
"Polska, Węgry i Republika Czeska nadal nie będą przyjmować migrantów. Będą jednak musiały zapłacić odpowiednią cenę: około 12 mld euro, które w następnych unijnych ramach finansowych zostaną przekazane nie im, lecz krajom, które w razie potrzeby przyjmą uchodźców" - pisze na zakończenie Gutschker w "FAS", niedzielnym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Autor: dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock