Minister energetyki Litwy Rokas Masiulis w liście do Polski, Łotwy, Estonii i Finlandii zaapelował, by państwa te nie kupowały energii elektrycznej z siłowni atomowych budowanych na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim – poinformowano w środę w Wilnie.
"Musimy wysłać jasny sygnał, że prąd produkowany z pogwałceniem międzynarodowych ustaleń dotyczących bezpieczeństwa jądrowego oraz wbrew zasadom konwencji o oddziaływaniu na środowisko nie będzie kupowany” - czytamy w liście litewskiego ministra.
Potrzebna rozmowa
Zdaniem Masiulisa kwestię zakupu energii elektrycznej z elektrowni powstających na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim należy niezwłocznie omówić na forum regionalnym, a następnie – unijnym. Wskazał on, że należy ujednolicić zasady handlu prądem wytwarzanym w elektrowniach znajdujących się na pograniczu UE.
"Powinniśmy przyjąć wspólne stanowisko w sprawie systemu taryf i systemu podatkowego" - podkreślił minister, wskazując, że jest to kwestia delikatna ze względów prawnych, regulowana wieloma konwencjami międzynarodowymi.
Co z normami?
Litwa niejednokrotnie wyrażała zaniepokojenie z powodu budowanych z naruszeniem norm międzynarodowych elektrowni atomowych na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim.
Białoruska elektrownia atomowa w obwodzie grodzieńskim, położona w pobliżu miasta Ostrowiec w odległości 23 km do litewskiej granicy, a 40 km od Wilna - ma się składać z dwóch bloków energetycznych o łącznej mocy do 2400 megawatów. Jej pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2018 roku, a drugi w 2020 r.W okolicach miejscowości Nieman w obwodzie kaliningradzkim ma powstać Bałtycka Elektrownia Atomowa. Zgodnie z założeniem ma ona zapewniać obwodowi bezpieczeństwo energetyczne, a dwie trzecie wytwarzanego w niej prądu Rosja zamierza eksportować, przede wszystkim do Polski i Niemiec oraz na Litwę. W 2013 r. budowa została wstrzymana z powodu braku zagranicznego inwestora.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: .freeimages.com