Mija 50 lat, od kiedy podróże lotnicze zrewolucjonizował ponaddźwiękowy Concorde. 2 marca 1969 roku brytyjsko-francuska maszyna wystartowała w swój dziewiczy lot z lotniska w Tuluzie.
Pierwszy lot trwał zaledwie 27 minut. Pilotem testowym był Andre Turcat.
Concorde był dzieckiem porozumienia między Francją a Wielką Brytanią. Zresztą jego nazwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza zgodę. Powstał przy udziale państwowych konsorcjów lotniczych Aérospatiale i British Aircraft Corporation. Budowany był w brytyjskim Bristolu oraz we francuskiej Tuluzie.
- To było arcydzieło inżynierii i jedna z najpiękniejszych konstrukcji świata - tak opisuje Concorde'a John Tye, który latał samolotem w latach 1998-2000.
Spektakularny start
Concorde był towarem luksusowym. Regularnie podróżowali nim tacy pasażerowie, jak Joan Collins, Sir Paul McCartney czy księżna Walii Diana. Wtedy jednak nie krótki czas podróży był najważniejszy, a samo doświadczenie podróżowania z prędkością naddźwiękową i doznania towarzyszące spektakularnemu startowi.
Jock Lowe, który najdłużej ze wszystkich pilotów latał Concorde'ami, porównał podróż słynnym naddźwiękowcem do jazdy sportowym samochodem. Pozostałe samoloty pasażerskie według niego to były zwyczajne auta. - Najbardziej podniecająca była moc, którą miał podczas startu. Przyspieszenie było wyjątkowe - podkreślił Lowe.
Lot nad samym Atlantykiem trwał mniej niż 3 godziny - dokładnie 2 godziny 52 minuty. Dla porównania tą samą odległość między kontynentami w czasie 5 godzin i 13 minut pokonuje Boeing 787-9 Dreamliner.
Przestał latać 16 lat temu
W tym momencie nie ma na niebie żadnego samolotu, który obsługiwałby komercyjne loty pasażerskie z prędkością naddźwiękową. Ostatnim był Concorde, który odszedł do lamusa 16 lat temu. Od początku swojego istnienia brytyjsko-francuski samolot działał na granicy opłacalności, a maszyny często trafiały do warsztatu. Po katastrofie w 2000 roku pod Paryżem (tuż po starcie z lotniska Charlesa de Gaulle'a) jego los został przesądzony. Trzy lata później trafił do muzeum.
Głównymi przyczynami rezygnacji z Concorde'a była nieopłacalność eksploatacji. Bilety kosztowały znacznie więcej niż na zwykłe rejsy, a mimo to dochody nie pokrywały kosztów. Nic w tym dziwnego, bo przecież w 1997 roku lot Concorde'em z Londynu do Nowego Jorku i z powrotem kosztował pasażera 8 tys. dolarów (uwzględniając inflację obecnie byłoby to ok. 12 tys. dolarów albo ok. 45 tys. zł).
W 2003 roku liczba chętnych na tego typu luksus nie była wystarczająco duża, by przekonać linie lotnicze do zostawienia tego samolotu we flocie.
Oprócz francusko-brytyjskiego odrzutowca pasażerów z prędkością szybszą od dźwięku transportował jeszcze tylko rosyjski Tu-144.
Autor: Krzysztof Krzykowski/ToL / Źródło: tvn24bis.pl, itv.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 4.0) | André Cros