Były prezes Lotosu oraz Tomasz S. podejrzani o wyrządzenie spółce znacznej szkody majątkowej nie zostaną tymczasowo aresztowani - tak zdecydował w czwartek gdański sąd.
Decyzję o skierowanie do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe wniosku o tymczasowy areszt dla byłego prezesa Lotosu oraz Tomasza S. podjęła w środę Prokuratura Regionalna w Gdańsku.
"Podstawą prawną wskazaną we wniosku jest obawa matactwa oraz grożąca podejrzanym surowa kara" - uzasadniał Maciej Załęski, rzecznik prasowy tej prokuratury.
Niejawne posiedzenie sądu w sprawie aresztu odbyło się w czwartek.
Bez aresztu
Po jego zakończeniu obrońca byłego prezesa Lotosu Janusz Kaczmarek poinformował media, że "sąd uznał, że nie ma podstaw zastosowania żadnych środków zapobiegawczych, w tym najsurowszego, jakim jest tymczasowe aresztowanie, o które wnioskowała prokuratura".
Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury także w przypadku Tomasza S. Jego obrońca Wojciech Glanc poinformował, że sąd nie zastosował żadnych innych środków zapobiegawczych.
- Sąd stwierdził, że nie ma ogólnej przesłanki stosowania środków zapobiegawczych, nie ma potrzeby zabezpieczenia prawidłowego toku prowadzonego postępowania. Nie zachodzą żadne ryzyka w związku z tym, o czym świadczy dotychczasowa postawa podejrzanego oraz zgromadzony w sprawie materiał dowodowy - powiedział dziennikarzom adwokat Glanc.
- Sąd w uzasadnieniu postanowienia potwierdził istnienie dużego prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im przestępstw, to jest przesłankę ogólną uzasadniającą postawienie zarzutu. Natomiast nie podzielił argumentacji prokuratury co do konieczności stosowania w tej sytuacji środków izolacyjnych w stosunku do podejrzanych - stwierdził z kolei Maciej Załęski. Rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Gdańsku dodał, że decyzja dotycząca ewentualnego zaskarżenia postanowienia sądu "zostanie podjęta najprawdopodobniej po przeanalizowaniu argumentacji sądu".
Zatrzymania w sprawie Lotosu
Były prezes Lotosu oraz S. zostali zatrzymani we wtorek przez CBA. Wraz z nimi zatrzymano dwie inne osoby: Adama L. - zastępcę dyrektora generalnego i Martę Z. - kierowniczkę jednej z komórek organizacyjnych Lotosu. Wobec nich zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze.
Jak informował w środę Maciej Załęski, rzecznik prasowy prokuratury w Gdańsku, zarzut postawiony wszystkim czterem podejrzanym dotyczył wyrządzenia spółce Lotos SA "znacznej szkody majątkowej w kwocie nie mniejszej niż 246 tysięcy złotych poprzez zawarcie, w roku 2011, z jednym z podmiotów zewnętrznych, fikcyjnej umowy o świadczenie usług doradczych". Za popełnienie czynu z art. 296 par. 2 grozi kara do 8 lat więzienia.
Tomasz S. to przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą w zakresie doradztwa biznesowego, z którym pracownicy Lotosu mieli podpisać fikcyjną umowę. Zdaniem prokuratury, mimo że usługi doradcze nie były świadczone, S. miał wystawiać spółce faktury. Poza zarzutem dotyczącym wyrządzenia Lotosowi znacznej szkody majątkowej postawiono mu zarzuty związane z wystawianiem fikcyjnych faktur.
Autor: mb / Źródło: PAP