Kilkanaście osób ma wchodzić w skład grupy, która będzie decydować o wyborze przyszłych zarządów w państwowych spółkach. Minister Henryk Kowalczyk mówił w TVN24 BiS, że decyzje mają być związane tylko z kompetencjami kandydatów, niezależnie od ich poglądów politycznych. Osobami decyzyjnymi mają być "specjaliści i autorytety naukowe".
Henryk Kowalczyk, pełniący obecnie obowiązki ministra skarbu państwa, na antenie TVN24 BiS odniósł się do planowanej kontroli nad zatrudnianiem osób bez kompetencji w państwowych spółkach. Przyznał, że rząd pracuje obecnie nad powołaniem grupy osób, która ma sprawdzać kandydatów do zarządów.
Minister poinformował, że nazwa grupy decyzyjnej jest jeszcze do ustalenia. W jej skład ma wchodzić 10-12 osób - "specjalistów i autorytetów naukowych".
- Chodzi o to, żeby to była decyzja pozapolityczna, a tylko merytoryczna. (...) Rada będzie oceniać kompetencje - podkreślił.
"Wentyl bezpieczeństwa"
Na pytanie o sens działania takiej grupy przy funkcjonowaniu działów HR w każdej ze spółek, Kowalczyk odpowiedział, że nie zajmują się one wyborem najważniejszych osób w firmach.
- Działy HR nie sprawdzały członków rad nadzorczych, sprawdzają pracowników. My chcemy sprawdzać kadry zarządzające spółką. To nie zależy od HR-u spółki - wyjaśniał.
Zdaniem Kowalczyka, "element podwójnej kontroli jest zawsze potrzebny"
- Zawsze ludzie popełniają błędy. Tam, gdzie jest czynnik ludzki, mimo nawet dobrych ustaw są popełniane błędy. I to będzie taki dodatkowy wentyl bezpieczeństwa. Decyzja będzie wieloosobowa, więc jest duża szansa, że problemów unikniemy - problemów, które w naszym przypadku były pojedyncze, w poprzedniej ekipie były seryjne. Ale nawet, jeśli są niewielkie, to też trzeba je zlikwidować - podsumował minister.
Autor: PMB/gry / Źródło: tvn24bis
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock