W Sejmie we wtorek wieczorem odbywa się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, który złożył na początku września Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. W jego skład wchodzi NSZZ "Solidarność" oraz inne organizacje. Zgodnie z projektem zakaz handlu w niedziele miałby dotyczyć większości placówek handlowych.
Przez placówki handlowe objęte zakazem handlu rozumiane są "wszelkie obiekty, w których prowadzona jest sprzedaż towarów i wyrobów kupionych w celu ich odsprzedaży w formie m.in. sklepów, stoisk, straganów, hurtowni, składów materiałów budowlanych oraz domów wysyłkowych".
W projekcie zapisano, że przepisy objęłyby także: franczyzobiorców, przedsiębiorców prowadzących działalność w oparciu o "umowę agencji" (z wyłączeniem stacji paliw), przedsiębiorców prowadzących handel obwoźny i obnośny.
Przewidziano jednak szereg odstępstw. Handel będzie mógł się odbywać w dwie kolejne niedziele poprzedzające Święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Świętami Wielkanocnymi, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca. Ponadto odstępstwa dotyczyłyby też m.in. sklepów, gdzie handel prowadzi wyłącznie przedsiębiorca prowadzący indywidualną działalność gospodarczą (z wyłączeniem franczyzobiorców i ajentów), stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami), aptek czy sklepików z pamiątkami i dewocjonaliami.
PiS: nie będzie zwolnień
- PiS jest zwolennikiem tego, żeby - jeśli nie w całości, to przynajmniej w części - ograniczyć handel w niedziele - zadeklarowała dzisiaj rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek.
Dodała, że decyzję o ewentualnych poprawkach do projektu PiS podejmie po dyskusji w komisji.
Mazurek podkreśliła, że projekt ustawy zakazujący handlu w niedziele to inicjatywa obywatelska. - A my deklarowaliśmy, że projektów obywatelskich nie odrzucamy - powiedziała rzeczniczka klubu PiS. Zaznaczyła, że nie zgadza się z argumentami przeciwników ograniczenia handlu w niedziele mówiących o utracie miejsc pracy. - Kiedy ustalaliśmy dni wolne od pracy - święta, też były takie argumenty. Po czym okazało się, że nie jest prawdą, że ludzie są zwalniani czy że spada wielkość obrotów. Wręcz odwrotnie - ta wielkość się zwiększała, mówił o tym wielokrotnie, publicznie minister (Henryk - red.) Kowalczyk - powiedziała Mazurek.
Tylko do południa
PSL zapowiada wniesienie poprawek do projektu ustawy. Chce, żeby handel był możliwy do godz. 12.
Poseł PSL Krystian Jarubas podkreślił dzisiaj na konferencji, że PSL może o tym projekcie rozmawiać. Dodał, że ludowcy będą się "bacznie przyglądać", jak do projektu "podchodzi PiS". - Na dzisiaj widzimy, że projekt jest. Trzeba nad nim rozmawiać, bo społeczeństwo tego oczekuje - mówił Jarubas. Oczekuje, ponieważ "w niedzielę powinniśmy mieć możliwość posiedzieć z rodziną, zjeść wspólnie obiad, czy tez pójść do kościoła" - podkreślił poseł. Posłanka PSL Urszula Pasławska zapewniła, że PSL nie chce "rewolucji", a chce "ewolucji". Nas osobiście też bardzo cieszy, że w projekcie obywatelskim znalazły się zapisy, które wcześniej zostały przygotowane przez PSL, dotyczące ograniczenia czasu pracy w Wielki Piątek i w Wigilię - zwróciła uwagę.
Dodała, że te propozycje zostały złożone przez PSL wiosną tego roku, a PiS je odrzucił. - W związku z tym na pewno w tych kwestiach PSL będzie popierało projekt obywatelski - zadeklarowała Pasławska.
Stracą nawet studenci
Klub Nowoczesnej będzie głosować w Sejmie za odrzuceniem projektu dotyczącego zakazu handlu w niedzielę. To kolejna inicjatywna ideologiczna, na której stracą małe sklepy osiedlowe, mali i średni przedsiębiorcy, a nawet studenci - ocenili we wtorek posłowie Nowoczesnej.
- My, jako Nowoczesna nie możemy zgodzić się z tego typu praktykami. Projekt ten rodzi bardzo wiele negatywnych skutków, które możemy obserwować w państwach, które tego typu ograniczenia wprowadziły - zwrócił uwagę poseł Nowoczesnej Michał Stasiński. Wskazał, że z pośród 28 krajów UE tylko w dziewięciu "wprowadzono w różnych formach ograniczenie handlu". - Co więcej, państwa, które te ograniczenia wprowadziły wycofują się z tych rozwiązań. Przykładem takiego kraju są Węgry - dodał poseł. Wtórowała mu posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska, która zwróciła uwagę, że nowe regulacje nie uderzą w duże sieci handlowe, m.in. spożywcze, których handel w niedzielę stanowi 10 proc. obrotu. - Doświadczenia innych krajów pokazują, że na tym zakazie mogą ucierpieć małe sklepy osiedlowe - zaznaczyła. - Naszym zdaniem duży problem będą mieli też mali i średni przedsiębiorcy, którzy prowadzą swoje punkty handlowe w centrach handlowych, dla nich obroty w niedzielę stanowią nawet 30 proc. - dodała posłanka. Hennig-Kloska wskazała, że niedziela to dzień pracy dla osób, które nie są w stanie pracować w inne dni tygodnia, np. studenci, którzy "zarabiają w ten sposób na czesne". - Tej możliwości, tego prawa nie powinniśmy odbierać Polakom - zaznaczyła. Posłanka Nowoczesnej zwracała uwagę, że za złamanie zakazu handlu w niedzielę projekt przewiduje karę grzywny oraz do 2 lata więzienia. - Dla nas jest to kuriozalny zapis. Nie dość, że będziemy karać za pracę, to w dodatku kara ta jest porównywalna z karą grożącą w Polsce za propagowanie pedofilii - podkreśliła.
Autor: tol//ms / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock