Po roku funkcjonowania ograniczeń handlu w niedzielę nie zostały osiągnięte zapowiadane cele: drobni sklepikarze nie zyskali, a wręcz stracili, nie poprawiła się też sytuacja polskich pracowników - ocenili w niedzielę posłowie Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba i Arkadiusz Myrcha.
Podczas konferencji przed zabytkowymi Halami Mirowskimi w Warszawie posłowie PO ponowili apel o podjęcie prac nad ustawą, która zagwarantuje wszystkim pracownikom co najmniej dwie wolne niedziele w miesiącu.
Jak mówił Michał Szczerba, mimo wprowadzenia ograniczeń handlu w niedzielę połowa tych, którzy wcześniej pracowali, nadal pracuje, bo ustawa zawiera 32 wyłączenia dotyczące placówek, które mogą handlować.
- To powoduje dyskryminację. Są pracownicy handlu, którzy pracują po trzy niedziele w miesiącu i tacy, którzy w ogóle nie mogą pracować - powiedział.
Sytuacja pracowników
Szczerba przypomniał, że podstawowym argumentem, na który powoływali się twórcy przepisów ograniczających handel, było zapewnienie pracownikom wolnych niedziel. Tymczasem - jak wskazywał - sytuacja jest taka, że "kodeks pracy w tym zakresie się nie zmienił - nadal obowiązuje prawo, które zapewnia pracownikowi wyłącznie jedną wolną niedzielę w miesiącu".
- Proponujemy przynajmniej dwie (wolne - red.) niedziele w miesiącu - powiedział. Dodał, że rozwiązanie miałoby dotyczyć nie tylko pracowników handlu, ale wszystkich, którzy pracują w niedziele. Przypomniał, że już w listopadzie 2017 r. PO złożyła projekt stosownych rozwiązań, które całościowo rozwiązują problem.
Po roku istnienia ograniczeń handlu w niedzielę "eksperyment na Polakach, polskich pracownikach i pracodawcach" się nie udał - ocenił z kolei poseł Arkadiusz Myrcha.
- Dokładnie rok temu rząd PiS uznał, że wie lepiej, co Polacy chcą robić w niedzielę, wie lepiej, czego Polacy w niedzielę nie chcą robić. Pamiętamy, jakie były zapowiedzi rządu - jak to pracownicy będą mieć dobrze, jak to sklepikarze będą mieć dobrze, jak zostanie zatrzymany pochód sklepów wielkopowierzchniowych - mówił.
Wskazał, że jak wynika z ekspertyz przygotowanych przez Biuro Analiz Sejmowych, teza że na zakazie handlu skorzystają mali sklepikarze okazała się "z gruntu fałszywa". Według wyliczeń BAS, w 2018 r. na ograniczeniach handlu najbardziej zyskały stacje benzynowe - zanotowały bowiem 13-procentowy wzrost sprzedaży, dyskonty - 8 proc., średnie sklepy spożywcze 7 proc., a jedyni którzy stracili -1,1 proc., to właśnie mali sklepikarze.
Jak zauważył Myrcha, w Polsce "praktycznie co czwarta stacja benzynowa jest kontrolowana przez grupę Orlen". - Zaczynamy zadawać sobie bardzo zasadnicze pytanie - po co była ta ustawa i kto miał na niej zyskać. Jeśli tracą na tym polscy sklepikarze, (...) a zyskuje koncern paliwowy, to coś jest nie tak. Nie bez przyczyny PKN Orlen w zeszłym roku przeprowadził zmiany statutowe, które zezwalały na prowadzenie handlu elektroniką, odzieżą, by stać się pełnowymiarowymi sklepami - wskazał.
- Jaka jest różnica miedzy pracownikiem pracującym w sieci handlowej, który w niedzielę nie pracuje, a pracownikiem stacji Orlen, który przychodzi do pracy 7 dni w tygodniu i działa 24 godzin na dobę?(...) To są dyskryminujące przepisy - dodał.
Myrcha ocenił, że wprowadzając przepisy ograniczające niedzielny handel "PiS wcale nie chciał ułatwić życia pracowników", "lecz przekierować go w inną stronę". - Zabrać drobnym sklepikarzom i cały handel przekierować na stacje benzynowe - stwierdził.
Rząd analizuje zakaz
Na początku lutego premier Mateusz Morawiecki poinformował, że trwają analizy i przegląd tego, jaki wpływ na mniejsze i większe sklepy, ale przede wszystkim na ludzi, miała ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele. Zapowiedział, że "w najbliższym czasie zapadną decyzje związane z tym tematem".
W piątek szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, pytany o tę kwestię, wyjaśnił, że rząd prowadzi "ewaluację wszystkich projektów", które wdraża. - I rzeczywiście okres roku to jest dobry czas, żeby taką ewaluację przeprowadzić. Myślę, że ona w najbliższych tygodniach ujrzy też światło dzienne, a przynajmniej wnioski z niej będą w jakiś sposób zaprezentowane - powiedział Dworczyk.
"Pracownicy są zadowoleni"
Zdaniem związkowców z Solidarności ustawa ograniczająca niedzielny handel miała pozytywny wpływ na sytuację pracowników branży handlowej.
- Pracownicy handlu w Polsce są przeciążeni pracą. Od lat są wykorzystywani, są tanią siłą roboczą, zarabiają czterokrotnie mniej niż ich koledzy zatrudnieni w tych samych sieciach handlowych w Europie Zachodniej – dodał.
Ograniczenia w handlu
Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta weszła w życie 1 marca 2018 r. Zgodnie z nią handel w niedziele w 2019 r. jest dozwolony w jedną niedzielę w miesiącu – ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.
Od 2020 r. zakaz handlu nie będzie obowiązywał jedynie w ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia każdego kolejnego roku kalendarzowego, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.
Ustawa przewiduje obecnie katalog 32 wyłączeń. Zakaz nie obowiązuje m.in. w cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą i w kawiarniach. Za złamanie zakazu handlu w niedziele grozi kara od 1 tys. zł do 100 tys. zł, a przy uporczywym łamaniu ustawy – kara ograniczenia wolności.
Autor: //dap / Źródło: PAP