Zapis ustawy o SKOK-ach przewidujący objęcie nadzorem finansowym małych kas SKOK jest niezgodny z konstytucją – wynika z piątkowego wyroku Trybunał Konstytucyjnego. - Trzeba będzie ustalić granicę, od której SKOK-i muszą być już poddane nadzorowi. Tu pojawia się problem - uważa ekonomista prof. Witold Orlowski. - W przypadku bankructwa kasy SKOK nie traci nikt, tylko banki, które odprowadziły środki do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - powiedział prof. Stanisław Gomułka.
Prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów przypomniał w TVN24 Biznes i Świat, że SKOK-i nie są instytucjami finansowymi jak banki.
Co z nadzorem?
- Bank podlega prawu bankowemu. Są tam wyraźnie sprecyzowani właściciele. Natomiast w przypadku kas mamy problem, bo właściwie nieformalnymi właścicielami są ci, którzy tam mają pieniądze, ale nie mają nadzoru nad zarządzaniem. W związku z tym trudno jest uzasadnić przepływ pieniędzy z systemu bankowego poprzez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, do tego za błędy popełniane właśnie przez brak odpowiedniego właścicielskiego nadzoru - uważa prof. Gomułka.
- Bankructwo jakiejś jednej dużej kasy musiałoby spowodować utratę depozytów, a więc byłoby ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy te depozyty mają w tym systemie. To byłoby właściwe, bo oni (klienci kas - red.) wzięli na siebie odpowiedzialność za prowadzenie tych kas, choć nie mają możliwości kontroli. Teoretycznie są właścicielami i powinni ponosić odpowiedzialność - wskazał prof. Gomułka.
Kto traci?
Zdaniem ekonomisty w małych kasach istnieje "problem odpowiedzialności właścicielskiej". - W bankach mamy wyraźnie zdefiniowanych właścicieli. W przypadku bankructwa banku oni ponoszą odpowiedzialność. Oni tracą. A w przypadku kas okazuje się, że nikt nie traci. Tracą tylko banki, które odprowadziły środki do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - uważa prof. Stanisław Gomułka.
Prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC uważa, że Trybunał Konstytucyjny kierował się "prawniczą logiką".
- Sędziowie rozstrzygali, co jest ważniejsze. Czy ochrona spółdzielczości, która oznacza, że nie każe się odprowadzać przesadnie dużych rezerw, znosić obowiązków wynikających z nadzoru, czy też ważniejsza jest stabilność finansów państwa. Prawdopodobnie doszli do wniosku, że w przypadku dużych kas to są instytucje tak ważne, jak banki i oczywiście muszą być objęte nadzorem. Natomiast w przypadku małych SKOK-ów to one spełniają funkcje spółdzielcze, gdzie właściwie nie trzeba aż takiej kontroli państwa, bo operacje są nie duże i jest kontrola spółdzielców, a przynajmniej tak powinny SKOK-i wyglądać - uważa prof. Orłowski.
Potrzeba granicy
- Prawnicy podrzucili nam kukułcze jajo, bo co będzie, jeśli duże kasy się podzielą na małe, działające jako federacja i w taki sposób, aby żadna nie była poddana nadzorowi. Tu pojawia się problem, bo jedna sprawa powiedzieć, że małe kasy nie muszą tego typu ciężaru ponosić, bo nie jest to potrzebne, a druga: jak rozdzielić. Sędziowie TK powiedzieli, żeby to ustalił ustawodawca. To będzie zawsze problem, bo gdzieś trzeba będzie ustalić granicę, od której SKOK-i muszą być już poddane nadzorowi. Ustawodawca będzie musiał sztuczną barierę wprowadzić, a przy okazji zapobiec dzieleniu się dużych kas na mniejsze podmioty.
Wyrok Trybunału
„Nadzór finansowy nad działalnością małych kas jest niezgodny z art. 22 w związku z art. 31 ust. 3 i art. 58 ust.1 konstytucji” – powiedział przewodniczący składu sędziowskiego TK Andrzej Rzepliński. Poinformował też, że trzech sędziów miało zdania odrębne. Jak mówił w orzeczeniu sędzia sprawozdawca Leon Kieres, ustawodawca, przygotowując przepisy o SKOK-ach, powinien dokonać zróżnicowania stosowania prawnych środków nadzorczych nad kasami ze względu na m.in. rozmiar ich działalności. TK poinformował, że parlament ma 18 miesięcy na poprawienie częściowo wadliwych przepisów o SKOK-ach.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl,