Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej został przewodniczącym rady nadzorczej w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi. Są one jednym z podmiotów Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w której większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa.
Jako pierwszy o sprawie napisał "Dziennik Łódzki". Wacław Berczyński, który jest przewodniczącym podkomisji smoleńskiej badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, został przewodniczącym rady nadzorczej WZL nr 1 w Łodzi. Na tym stanowisku zastąpił Bogusława Kaczmarka. W biurze prasowym WZL zapytaliśmy o wysokość zarobków, zakres obowiązków oraz przyczyny nominacji Wacława Berczyńskiego, ale do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Rzecznik prasowa Agnieszka Tiele poinformowała nas, że pracuje nad odpowiedzią i zostanie ona wysłana w terminie przewidzianym prawem.
Kim jest?
Wacław Berczyński jest absolwentem Politechniki Łódzkiej, gdzie od 1969 r. pracował w katedrze mechaniki technicznej. Studiował też matematykę na Uniwersytecie Łódzkim. W 1978 r. obronił doktorat na podstawie pracy o metodzie elementów skończonych. W 2002 r. skończył też interdyscyplinarne studia inżynierskie na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Na Politechnice Łódzkiej był współzałożycielem "Solidarności". W lutym 2013 r. wraz z trzema innymi naukowcami współpracującymi z parlamentarnym zespołem smoleńskim - Grzegorzem Szuladzińskim, Wiesławem Biniendą i Kazimierzem Nowaczykiem - otrzymał tytuł Człowieka Roku "Gazety Polskiej".
Miały być caracale
Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi miały odgrywać czołową rolę w umowie offsetowej na dostawę dla polskiej armii wielozadaniowych śmigłowców przez airbus Helicopters. Tu miała powstać linia montażowa śmigłowców caracal, ale na początku października Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło negocjacje offsetowe, poinformowało o zakończeniu rozmów ws. caracali, uznając je za bezprzedmiotowe. Według polskiego rządu oferta Airbusa nie zabezpieczała interesów ekonomicznych i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.
Wiceminister rozwoju Domagalski-Łabędzki zaznaczył na konferencji 11 października, że jedyną dyspozycją, którą kierował się zespół negocjacyjny (na czele którego stał), było „zabezpieczenie interesu ekonomicznego państwa polskiego, w szczególności sektora zbrojeniowego, jak i bezpieczeństwo”.
Kontrola nad WZL
Jak się okazuje, Polska strona obawiała się przejęcia kontroli nad zakładem. - Z przykrością stwierdzam, że niektóre propozycje naszych partnerów z grupy Airbus nie tylko nie prowadziły do zabezpieczenia interesu i bezpieczeństwa Polski, ale wręcz stwarzały istotne ryzyko dla bezpieczeństwa państwa polskiego i to niestety w odniesieniu do WZ-L1 w Łodzi - mówił wiceszef resortu rozwoju.
- Musieliśmy mieć absolutną gwarancję, że WZ-L1 Łódź nie zostanie przejęte przez obcy kapitał - dodał wówczas Antoni Macierewicz.
Propozycja Airbusa
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, w mediach pojawiły się informacje cytujące anonimowego uczestnika negocjacji, według którego Francuzi mieli narzucić skład zarządu WZL-1 w Łodzi – zakładu mającego produkować caracale – w postaci dwóch Polaków i dwóch przedstawicieli Airbus Helicopters. Mieli też narzucić warunki, w których oferowany poziom udziałów skarbu państwa – 90 proc. – mógłby okazać się iluzoryczny. W razie braku porozumienia w łonie zarządu umowa miałaby przewidywać możliwość wymuszonej sprzedaży polskich udziałów albo dokapitalizowanie firmy dające przewagę Airbusowi.
„Taka propozycja rzeczywiście istniała, ale na wcześniejszym etapie rozmów. Jest już nieaktualna, ponieważ w ostatecznej propozycji złożonej 3 października Airbus uwzględnił zastrzeżenia Warszawy. Według tego rozwiązania w zarządzie miałoby zasiadać trzech reprezentantów Polski i tylko jeden Airbusa, a skarb państwa miałby zachować 90-proc. udział. Żadnych zakusów na kontrolę polskiego państwa tu nie widać” – napisała „GW”.
Zakłady w Łodzi
W zamian łódzkie zakłady będą serwisować śmigłowce, które zostaną wyprodukowane w Mielcu i Świdniku. Łódzkie WZL będą również remontować stare śmigłowce poradzieckie. - Centrum serwisowe w Łodzi będzie integralnym elementem kontraktu na nowe helikoptery, które zasilą polską armię. W 2016 r. dostarczone zostaną dwa śmigłowce, w 2017 r. - osiem, a potem – 11. Sukcesywnie następne dostarczane (będą) zarówno przez Mielec, jak i przez Świdnik. To sprawia, że Łódź ma zagwarantowana i pracę i trwałe miejsce w polskim systemie obronnym dotyczącym śmigłowców - mówił w połowie miesiąca w Łodzi Antoni Macierewicz.
Zamiast Caracali polscy żołnierze będą używać śmigłowców Black Hawk. Materiał z 10.10.2016:
Autor: msz/ms / Źródło: tvn24bis.pl, dzienniklodzki.pl, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: tvn24