Państwowa Inspekcja Pracy przyjrzała się, jak samorządowcy wykorzystują urlopy wypoczynkowe. Z danych wynika, że w kończącej się właśnie kadencji ponad 500 urzędników - wójtów, burmistrzów i prezydentów - ma łączne zaległości na 12,3 tysięcy dni. "Pracoholizm" urzędników to koszt dla budżetów gmin. W zależności od wynagrodzenia ekwiwalent za niewykorzystany urlop może sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Dane zaprezentowane przez Państwową Inspekcję Pracy pokazują, że władze samorządowe nie wykorzystują urlopów wypoczynkowych, które przysługują im zgodnie z przepisami Kodeksu pracy. W wyniku kontroli w 740 jednostkach samorządu terytorialnego wykazano, że łączna liczba zaległości urlopowych wyniosła ponad 12,3 tysięcy dni.
Ujawnione zaległości dotyczyły łącznie 522 osób, w tym 223 wójtów, 103 burmistrzów, 59 zastępców burmistrzów, 41 starostów, 38 zastępców wójtów, 22 wicestarostów, 17 zastępców prezydentów miast, 13 prezydentów miast oraz 3 marszałków województw i 3 wicemarszałków - wylicza inspekcja.
Rekordzistą jest burmistrz z Wielkopolski, który nie wykorzystał 78 dni urlopu za lata 2014-2016. Z kolei wójt gminy na Podlasiu nie wykorzystał 69 dni urlopu, zaś burmistrz na terenie województwa dolnośląskiego ma 77 dni zaległego urlopu.
Konkretny pieniądz
Zapracowani samorządowcy mogą wynagrodzić sobie brak urlopu ekwiwalentem pieniężnym. Zgodnie z przepisami rekompensata za niewykorzystany urlop przysługuje w momencie wygaśnięcia stosunku pracy, co w przypadku samorządów oznacza koniec kadencji.
Jak wyjaśniła, cytowana w komunikacie Katarzyna Piertuszyńska, radca prawny w Departamencie Prawnym Głównego Inspektoratu Pracy, na dzień dzisiejszy prawo do ekwiwalentu przysługuje za lata 2015, 2016 i 2017. Niewykorzystany urlop za 2014 rok przedawnił się z dniem 30 września.
Porównując wyniki kontroli z informacjami z lat ubiegłych, można zauważyć, że sytuacja w tej sprawie się powtarza. Jak pisaliśmy cztery lata temu, wójt gminy Sławno za niewykorzystany urlop uzyskał rekompensatę na łączną sumę 94 tysięcy złotych. Media podawały także przykłady m.in. burmistrzowa Mirosławca któremu wypłacono ekwiwalent w wysokości 30 tys. złotych czy wójta gminy Rybno (42 tys. złotych).
Wysokość ekwiwalentu zależy od pensji samorządowca i obliczana jest na takiej samej zasadzie jak wynagrodzenie w trakcie urlopu.
Dodajmy, że zgodnie z orzecznictwem m.in. Sądu Najwyższego pracownik nie może umówić się z pracodawcą na zamianę urlopu na pieniądze.
Kary
W związku z wynikami kontroli inspektorzy PIP m.in. nałożyli 92 mandaty na łączną kwotę 106,5 tysiąca złotych, skierowali 4 wnioski o ukaranie do sądu, a wobec 210 osób zastosowali środki oddziaływania wychowawczego, takie jak pouczenie czy ostrzeżenie.
Główny inspektor pracy Wiesław Łyszczek zwrócił uwagę, że zgodnie z przepisami pracodawcą wójta jest urząd gminy, a osobą zobowiązaną do wyznaczenia urlopu jest sekretarz gminy lub inna wyznaczona osoba. Rodzi to nienaturalną sytuację, w której to podwładny ma wyegzekwować od pracodawcy wykorzystanie zaległego urlopu.
- Takie rozwiązanie prowadzi do powstawania zaległości, które trzeba rekompensować ekwiwalentem pieniężnym - podkreślił Wiesław Łyszczek.
Jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jest podjęcie działań na szczeblu rad gminy, co pokazuje przykład Rady Miasta Olsztyna, która w 2008 roku podjęła uchwałę o skierowaniu prezydenta miasta na zaległy urlop.
Wybory samorządowe odbędą się 21 października; druga tura wyborów bezpośrednich wójtów, burmistrzów, prezydentów miast - 4 listopada.
Autor: ah//sta/dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock