Coraz więcej polskich miast wprowadza strefy, gdzie nie można jechać szybciej niż 30 kilometrów na godzinę. Takie punkty działają już w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Katowicach. Mimo niechęci kierowców, statystyki przemawiają na korzyść wprowadzania ograniczeń do trzydziestki. Materiał z programu "Polska i Świat" w TVN24.
W Gdańsku strefy z ograniczeniem prędkości obejmują 60 proc. wszystkich ulic w mieście. Ale to nie znaczy, że miasto chce na tym poprzestać. Władze miasta kierują się względami bezpieczeństwa. - W 2010 roku na gdańskich ulicach zginęło 27 osób, a w zeszłym roku 12 - tłumaczy Tomasz Wawrzonek, miejski inżynier ruchu w Gdańsku. - To blisko 60 procentowa poprawa - dodaje.
Dlatego mimo niechęci kierowców, statystyki przemawiają na korzyść wprowadzania ograniczeń do trzydziestki. Policja broni ograniczeń. - Mamy spadek wypadków o prawie połowę - mówi starszy aspirant Jacek Prokop z Wydziału Ruchu Drogowego katowickiej Komendy Miejskiej Policji.
Katowice ograniczyły prędkość na kilkudziesięciu głównych ulica miejskich w 2014 roku. I rzeczywiście, liczba odnotowanych wypadków zmniejsza się. Przed wprowadzeniem limitu, w newralgicznych punkach były 22 kraksy, w których zostały ranne 22 osoby, a 1 zginęła. W 2016 r, w tych samych miejscach liczba wypadków spada do 13, rannych do 15. Zgonów w ogóle nie było.
- Jeżeli chodzi o pieszych i rowerzystów, czyli osoby, które ma ta strefa chronić, to spadek wypadków z ich udziałem jest ponad 50 procentowy - mówi Ewa Biskupska, rzeczniczka prezydenta Katowic.
Taki też był powód podjęcie decyzji o rozszerzeniu stref na większą ilość ulic w stolicy Górnego Śląska. Do tej pory, ograniczenia obowiązywały w centrum miasta. Zgodnie z nowymi założeniami, miałby się rozciągnąć na inne dzielnice.
Jak w innych miastach?
Poznań, rozszerzając strefy na ulice poza centrum liczy, że w ogóle zmniejszy się ruch samochodowy. - Już teraz kierowcy, wiedząc o ograniczeniu do 30 km/h na głównych ulicach miejskich, wybierają objazdy - wyjaśnia Agata Kaniewska z Zarządu dróg Miejskich w Poznaniu. - Jest mniej spalin, mniej hałasu - mówi.
Jeżeli chodzi o Warszawę, to przygotowano już plany wprowadzenia stref tempo 30, charakterystycznych dla centrum, na Pragę czy Ursynów.
Jak tłumaczy Michał Domaradzki z Biura Polityki Mobilności i Transportu w Warszawie, kierowcy niechętnie zwracają uwagę na znaki. Dlatego trzeba stosować inne rozwiązania zmuszające do zdjęcia nogi z gazu. Oprócz specjalnych stref, są to np. progi zwalniające czy podwyższone tarcze skrzyżowań.
Strefy tempo 30, mają służyć bezpieczeństwu zmniejszając różnicę prędkości pomiędzy samochodami a innymi uczestnikami ruchu. Wjazd do stref jest najczęściej oznaczony specjalnymi "bramami wjazdowymi", np. wymalowanym na drodze dużym znakiem "30".
Autor: ps/gry / Źródło: tvn24