Stopa referencyjna NBP jest na najwyższym poziomie od listopada 2012 roku. - Niestety sytuacja się radykalnie zmienia na niekorzyść, jeśli chodzi o inflację. Na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę, inflacja jest bardzo podbita - powiedział w czwartek Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. - Działamy zdecydowanie i nie zamierzamy wypuścić inflacji spod kontroli - zapewnił, dodając, że nie wiadomo, jaki będzie szczyt stóp procentowych.
Rada Polityki Pieniężnej podniosła w środę stopy procentowe o 100 punktów bazowych. To siódma podwyżka z rzędu. Cykl rozpoczął się w październiku ubiegłego roku. Od maja 2020 roku do września 2021 roku główna stopa procentowa w Polsce była najniższa w historii i wynosiła 0,10 procent.
Po środowej decyzji RPP główna, referencyjna stopa procentowa wzrosła do poziomu 4,50 procent. To najwyższy poziom od listopada 2012 roku.
Czytaj więcej: O ile mogą wzrosnąć raty kredytów? Najnowsze wyliczenia
Stopy procentowe - Adam Glapiński komentuje
Prezes NBP i jednocześnie przewodniczący RPP Adam Glapiński wymienił trzy czynniki, które zdecydowały o takim ruchu w środę. - Uporczywość i wysokość inflacji, sytuacja wojenna, która się rozwija, rosnące jej koszty oraz oczywisty fakt, że można przewidzieć, że polityka fiskalna w tych warunkach, państwa przy froncie, będzie musiała być luźna. Państwo musi ponieść cały szereg istotnych, wielkich obciążeń wynikających chociażby z przepływu ponad 2 milionów uchodźców przez Polskę, z których większość pozostała na polskim terytorium - tłumaczył.
- To są duże wydatki, będą temu towarzyszyć inne wydatki - w perspektywie zbrojeniowej także, które trzeba szybko realizować. Tu jest dużo elementów, które się na to składają - stwierdził szef NBP, podkreślając, że "koniunktura jest mocna".
- Podejmując decyzję o podwyżce stóp, nie ryzykujemy tym, że zejdziemy do jakiegoś okresu bliskiego stagnacji gospodarczej. Oczywiście podejmując decyzję o zacieśnianiu polityki pieniężnej, osłabiamy nieco koniunkturę. Ale przypominam, że w pierwszym kwartale to było 7 procent wzrostu PKB - powiedział Adam Glapiński.
Jaki będzie szczyt podwyżek stóp procentowych?
Jak mówił, środowa decyzja nie była przyspieszającą, "aby szybciej ten wzrost stóp zakończyć". - Nic takiego. Zareagowaliśmy po prostu na napływające dane. To nie przesądza w żaden sposób o tym, że dalszych reakcji naszych nie będzie. W żaden sposób się nie odnosiliśmy do tego, czy cykl będzie trwał, czy nie będzie trwał, kiedy się zakończy, na jakim poziomie - bo tego nie wiemy - przyznał przewodniczący RPP.
Przewodniczący RPP był pytany, czy poziom stopy referencyjnej powyżej 6 procent jest bezpieczny. - Nie będę się wypowiadał jednoznacznie, bo bym mówił, gdzie widzimy ten sufit podnoszenia stóp procentowych. Nie stawiamy sobie takiego pytania i się tym nie zajmujemy. Reagujemy na bieżącą sytuację - odpowiedział Glapiński.
Jak przypominał, wcześniej mówił, iż stopa referencyjna 4,5-5,0 procent nie będzie szkodliwa dla gospodarki. - Wszystko się zmienia, są inne dane, inne okoliczności. (...), ten cykl się może wcześniej skończyć, może trwać o wiele dłużej. Na razie inflacja jest dwucyfrowa i ma tendencję do wzrostu w kolejnych miesiącach tego roku ze szczytem - jak teraz przewidujemy - w czerwcu, a potem powolny spadek - wyjaśniał, dodając, że Rada nie wyznacza sobie żadnych "pułapów, ani punktów dojścia".
Jednocześnie szef banku centralnego wskazywał, że stopy procentowe mogą być obniżane pod koniec 2023 roku. - Nie powiem tego zobowiązująco, ale można przewidywać, czy oczekiwać, że w końcu 2023 roku - jak wszystko będzie zgodne z tymi dzisiejszymi trendami - będą już zmniejszać się (stopy procentowe - red.) - powiedział Glapiński.
Kolejne posiedzenie decyzyjne RPP zaplanowano na 5 maja.
Inflacja w Polsce
Adam Glapiński powtórzył, że "Rada Polityki Pieniężnej i Narodowy Bank Polski są w pełni zdeterminowane, żeby okiełznać inflację, żeby nie dopuścić do tego, żeby inflacja się rozlewała na całą gospodarkę". - Działamy zdecydowanie i nie zamierzamy wypuścić inflacji spod kontroli. Jest za wysoka i nie ustaniemy w determinacji, aby ją obniżyć - zapewnił szef banku centralnego.
W jego ocenie "działania te przyniosą oczekiwany rezultat, choć nie od razu". - Zawsze bowiem oddziaływanie polityki pieniężnej na gospodarkę, inflację zajmuje sporo czasu. Zazwyczaj jest to co najmniej kilka kwartałów, najczęściej pięć - mówił Glapiński.
Według szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 10,9 procent rok do roku. Dla porównania w inflacja w lutym 2022 roku wyniosła 8,5 procent rok do roku. Ostateczne dane za marzec poznamy 15 kwietnia.
- Niestety sytuacja się radykalnie zmienia na niekorzyść, jeśli chodzi o inflację. Na skutek rosyjskiej agresji na Ukrainę, inflacja jest bardzo podbita w górę. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu cen surowców energetycznych i rolnych, a także zaburzeń w handlu międzynarodowym - wskazał Glapiński.
- To, co mieliśmy do tej pory, zostało podbite jeszcze o kilka punktów w górę - dodał. Z marcowej projekcji inflacji Narodowego Banku Polskiego wynika, że inflacja w 2022 roku wyniesie 10,8 procent, w 2023 roku znajdzie się na poziomie 9 procent, a w 2024 roku wyniesie 4,2 procent.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24