Decyzję Sądu Apelacyjnego w Warszawie o trzymiesięcznym areszcie wobec Piotra Osieckiego uważamy za nadużycie prawa - głosi oświadczenie obrońcy biznesmena Katarzyny Szwarc.
"W dniu 21 stycznia 2019 roku sędzia Anna Kalbarczyk (sędzia Sądu Okręgowego dla Warszawy Pragi delegowana do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - red.) rozpoznała zażalenie Prokuratury Regionalnej na wcześniejsze postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, który w dniu 26.11.2018 roku zgodził się na uchylenie aresztu wobec Piotra Osieckiego w zamian za rekordową kaucję 108 mln zł" - głosi oświadczenie mecenas Katarzyny Szwarc. Według niej decyzja sądu drugiej instancji o ponownym aresztowaniu jej klienta "jest obarczona wadami prawnymi i zostanie zaskarżona przez obronę". W zażaleniu, które zostanie złożone w najbliższych dniach, jak wynika z oświadczenia, obrona zamierza "dowieść bezprawności działań podjętych względem Piotra Osieckiego". "Na wyjątkowo negatywną ocenę zasługuje uzasadnienie Sądu Apelacyjnego, wskazujące na zupełnie wydumaną, niczym nie uprawdopodobnioną możliwość próby mataczenia, ukrycia się lub ucieczki naszego klienta. Piotr Osiecki od 27.11.2018 roku przebywał na wolności. Nie podjął żadnych działań utrudniających prowadzenie postępowania przygotowawczego, pozostając w tym okresie do dyspozycji prokuratury. Sąd uznał, że nie ma to żadnego znaczenia. Co istotne, przez cały ten okres prokuratura nie przeprowadziła z nim ani jednej czynności - mimo, ze w listopadowym wniosku o przedłużenie tymczasowego aresztowania wyraźnie podkreślała takie zamiary" - głosi oświadczenie. "Aktualne zatem pozostaje pytanie o rzeczywisty cel izolacji Piotra Osieckiego, bowiem trudno przyjąć w tym stanie rzeczy argumentację, jakoby miała służyć zabezpieczeniu toku prowadzonego postępowania" - dodaje obrońca biznesmena.
Decyzją Sądu Apelacyjnego w Warszawie, Jakub Ryba także wraca do aresztu.
Powrót do aresztu
26 listopada ubiegłego roku warszawski Sąd Okręgowy orzekł, że Piotr Osiecki, były szef Altus TFI i były członek zarządu Altus TFI Jakub Ryba mogą opuścić areszt za poręczeniem majątkowym. W przypadku Osieckiego chodziło o rekordowe poręczenie majątkowe - w wysokości 108 mln zł. Poręczenie, jak mówiła pełnomocnik Osieckiego, "złożyły osoby fizyczne i osoby prawne". W przypadku Ryby poręczenie majątkowe wynosiło milion złotych. Prokuratura wnosiła o przedłużenie aresztu na kolejne trzy miesiące. Sąd uznał jednak, jak relacjonowała dziennikarzom w poniedziałek przebieg zamkniętej rozprawy mecenas Szwarc, że "nie można rozstrzygać na dzień dzisiejszy, iż jest uprawdopodobnione, że w dacie transakcji (między Altusem a GetBack - red.) wartość spółki EGB była istotnie zaniżona i że należy dokonać w tym zakresie wyceny, która została przez prokuraturę zlecona". - W ocenie sądu to nie uzasadnia jednak zastosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego i wystarczający jest środek w postaci zaproponowanego rekordowego w dziejach polskiego wymiaru sprawiedliwości poręczenia - mówiła.
Sprawa GetBacku
Sprawa jest związana ze śledztwem w sprawie spółki GetBack. Byłym członkom zarządu Altus TFI postawiono zarzuty wyrządzenia szkody majątkowej. Prokuratura zarzuca byłemu prezesowi, a później szefowi rady nadzorczej Altus TFI Piotrowi Osieckiemu oraz byłemu członkowi zarządu Jakubowi Rybie, że między październikiem 2016 roku a początkiem sierpnia 2017 roku wyrządzili spółce GetBack około 160 mln zł strat. Miało to mieć związek ze sprzedażą GetBack spółki windykacyjnej EGB Investment za ponad 207 mln zł.
Według prokuratorów jej wartość nie przekraczała 47 mln zł, a mężczyźni, sprzedając ją GetBack, mieli świadomość faktycznej niższej wartości firmy i działali wspólnie z innymi osobami dla osiągnięcia korzyści majątkowej. Obaj byli wśród 20 osób zatrzymanych w sprawie GetBack. Szefowie Altusa został zatrzymani 31 sierpnia ubiegłego roku i trafili do aresztu.
Śledztwo trwa
Nad sprawą GetBack pracuje powołany przez Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego zespół śledczy wydziału I ds. przestępczości gospodarczej PR w Warszawie i agenci CBA. Do połowy września w śledztwie przesłuchano ponad 70 osób - w tym urzędników KNF i pracowników spółki GetBack, ujawniono i zabezpieczono należący do podejrzanych majątek o łącznej wartości prawie 80 mln zł i zgromadzono prawie 200 tomów akt - 70 segregatorów. Do połowy września było około 10 tysięcy wierzycieli GetBack. Głównym podejrzanym w tej sprawie jest zatrzymany przez CBA były prezes GetBack Konrad K. Zarzucono mu m.in. usiłowanie oszustwa na kwotę 250 mln zł, wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - co najmniej ponad 185 mln zł GetBack i podejmowanie działań zmierzających do utrudnienia postępowania karnego i uniknięcia odpowiedzialności karnej. Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 roku, a w lipcu 2017 roku jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej. W kwietniu 2018 roku GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki. KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.
Autor: mb / Źródło: PAP