Brak rąk do pracy staje się barierą w rozwoju polskich firm, nawet połowa ma problem z obsadzeniem wolnych stanowisk. Żeby wypełnić luki na rynku pracy, potrzebujemy nawet 200 tys. imigrantów rocznie – policzyli eksperci Business Centre Club, którzy proponują zmiany przepisów odnośnie zatrudnienia cudzoziemców.
To już zaczyna brzmieć jak mantra – firmom coraz trudniej znaleźć wykwalifikowanych pracowników. Pracodawcy powtarzają tak od dobrych kilku miesięcy i nie zanosi się wcale na to, że sytuacji może się zmienić. Narodowy Bank Polski w październikowej analizie sytuacji sektora przedsiębiorstw zauważa, że „trudności z obsadzeniem stanowisk pracy powoli stają się najważniejszą barierą rozwoju polskich przedsiębiorstw”.
NBP prognozuje, że firmy cały czas będą pod presją pracowników i będą musiały podnosić pensje. Co prawda sytuacja finansowa przedsiębiorstw jest dobra, ale firmy coraz częściej podkreślają, że wzrost wydajności nie nadąża za wzrostem wynagrodzeń.
Inwestycje największym znakiem zapytania
To wszystko w sytuacji, kiedy gospodarka nabrała rozpędu. Dane za III kwartał bieżącego roku wskazują, że wzrost PKB wyniósł 4,7 proc. i jest największy od 2011 roku. To tzw. szybki szacunek Głównego Urzędu Statystycznego, dane na temat struktury wzrostu PKB poznamy pod koniec miesiąca. Dla ekonomistów największym znakiem zapytania wciąż pozostają inwestycje. Wszyscy praktycznie są zgodni, że w III kwartale doszło do lekkiego odbicia – według analityków BZ WBK to ok. 4 proc. rok do roku, PKO BP szacuje, że wzrost konsumpcji prywatnej i inwestycji wyniósł 5 proc.
Wicepremier Mateusz Morawiecki w środę powiedział, że po ostatnim odczycie PKB liczy na wzrost inwestycji o co najmniej 5 proc. w III kwartale i nawet 7 proc. w ostatnich miesiącach 2017 roku. - Staramy się mocniej stymulować inwestycje publiczne. Staramy się też zachęcać spółki z udziałem Skarbu Państwa do inwestowania. Wierzę, że 2018 roku, 2019 roku, 2020 roku będą pod znakiem mądrego inwestowania – mówił Mateusz Morawiecki.
Wakaty w połowie firm
Obecna sytuacja na rynku pracy może jednak stanowić barierę w rozwoju firm i przełożyć się na poziom inwestycji. „Przedsiębiorstwa informują o problemach ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników oraz o nieobsadzonych stanowiskach pracy. Problemy z zapełnieniem wakatów oraz trudności ze znalezieniem osób o odpowiednich kompetencjach zgłaszane są już w około połowie firm” – czytamy w raporcie NBP.
Kłopoty ma m.in. przemysł przetwórczy i transport, gdzie ponad połowa firm ma wakaty.
Firmy w takiej sytuacji spoglądają w stronę imigrantów i rzadziej ma to związek z chęcią ograniczenia kosztów i zatrudnieniem tańszych pracowników, a coraz częściej po prostu z brakiem rąk do pracy. Z danych NBP wynika, że cudzoziemcy pracują już w 28 proc. ankietowanych firm. Z wrześniowego badania Business Centre Club (przeprowadzonego wśród członków organizacji) dowiadujemy się, że już niemal 40 proc. firm zatrudnia cudzoziemców, a blisko 60 proc. zamierza to zrobić.
Propozycje BCC
BCC policzył, że rocznie potrzebujemy nawet 200 tys. imigrantów, żeby wyrównać straty na rynku pracy wynikające m.in. ze zmian demograficznych, obniżonego wieku emerytalnego czy z emigracji zarobkowej Polaków. Brakuje m.in. elektryków, kierowców, sprzedawców, magazynierów czy inżynierów budownictwa. Zdaniem BCC te profesje powinny znaleźć się na liście zawodów deficytowych, a cudzoziemcy z takimi kwalifikacjami powinni mieć łatwiejszy dostęp do polskiego rynku pracy.
BCC proponuje też inne rozwiązania. Chodzi m.in. o ograniczenie formalności, które przedsiębiorcy muszą dopełnić, jeśli chcą legalnie zatrudnić cudzoziemców. Zdaniem pracodawców znowelizowane przepisy, które wejdą w życie 1 stycznia 2018 roku, zawierają luki. Brakuje np. jasnych procedur wydawania zezwolenia na pracę sezonową dla cudzoziemca, który przebywa już w Polsce, a nie zamierza do niej dopiero przyjechać.
Zdaniem BCC potrzeba też nowej ustawy, która kompleksowo regulowałaby kwestię zatrudnienia cudzoziemców (dziś te kwestie regulowane są w kilkunastu ustawach i rozporządzeniach), a sankcje za pojedyncze i niewielkie uchybienia przedsiębiorców powinny być złagodzone lub w ogóle nie powinny być wyciągane „w sytuacji gdy z całokształt okoliczności wynika że przedsiębiorca w sposób legalny zatrudnia znaczną liczbę pracowników, a uchybienie ma charakter incydentalny”.
Przepisy w obecnym kształcie są skomplikowane nawet dla specjalistów i prawników, nie mówiąc już o cudzoziemcach. Samych przedsiębiorców wpychamy w pułapkę legislacyjną Joanna Torbé
- Przepisy w obecnym kształcie są skomplikowane nawet dla specjalistów i prawników, nie mówiąc już o cudzoziemcach. Samych przedsiębiorców wpychamy w pułapkę legislacyjną – ocenia w rozmowie z tvn24bis.pl Joanna Torbé, ekspertka BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Dodaje: - Doceniamy wysiłki rządu związane z wprowadzeniem nowych uproszczonych przepisów w kwestii zatrudnienia cudzoziemców, ale naszym zdaniem ilość formalności, które trzeba będzie spełnić, nie przyspieszy pracy urzędów.
Nowelizacja przepisów od 1 stycznia 2018 roku
Tymczasem w styczniu wchodzi w życie nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która reguluje kwestie związane z zatrudnieniem cudzoziemców, głównie do prac sezonowych. Nowela wprowadza m.in. nowy typ zezwolenia na pracę sezonową, wydawanego na góra 9 miesięcy w roku dla osób podejmujących pracę w rolnictwie czy branży turystycznej.
Pracownicy sezonowi nie będą mogli już być zatrudniani na podstawie oświadczenia o powierzeniu pracy cudzoziemcowi, jak było do tej pory. Sama rejestracja oświadczenia (dostępnego dla prac nie-sezonowych) od stycznia będzie kosztowała pracodawcę 30 złotych.
Nowela przepisów wymuszona jest koniecznością wdrożenia unijnej dyrektywy. Chodzi również o ukrócenie nadużyć związanych ze składaniem przez pracodawców oświadczeń o chęci zatrudnienia cudzoziemca. Dotychczasowe przepisy pozwalały obywatelom Ukrainy, Mołdawii, Białorusi, Gruzji, Rosji i Armenii pracować przez pół roku bez konieczności uzyskania zezwolenia, właśnie na podstawie złożonych oświadczeń. Zdaniem resortu pracy w wielu przypadkach dokumenty składane były dla pozoru. W ubiegłym roku firmy w powiatowych urzędach pracy złożyły ponad 1,31 mln oświadczeń, zdecydowanie najwięcej w przypadku obywateli Ukrainy.
Ze statystyk Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w pierwszej połowie 2017 roku do urzędów pracy wpłynęło już blisko 948 tys. oświadczeń od pracodawców. 905 tys. dotyczyło obywateli Ukrainy.
NBP szacuje, że na koniec roku w Polsce może przebywać nawet 1,2 mln Ukraińców. Na koniec trzeciego kwartału 307,8 tys. z nich płaciło składki do ZUS.
Autor: Maciej Stańczyk//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock