Komisja Europejska pokazała nowe prognozy ekonomiczne. Mówiąc w największym skrócie wynika z nich, że jest spora szansa na wzrost kwoty wolnej od podatku w PIT od przyszłego roku.
Szansa jest spora, ponieważ bardzo prawdopodobne jest, że Komisja Europejska wkrótce zdejmie z nas tak zwaną procedurę nadmiernego deficytu. Jej główną niedogodnością jest to, że kraj nią obłożony nie może wykonywać żadnych ruchów w założeniu obniżających dochody budżetowe, czyli nie może obniżać podatków. Nie może też zwiększać wydatków w sposób powodujący zwiększenie i tak już przecież „nadmiernego” deficytu. Stąd w Polsce od lat mamy zamrożone płace w sferze budżetowej i zamrożoną kwotę wolną od podatku w PIT. Po wyjściu z procedury podniesienie kwoty wolnej w PIT będzie już tylko kwestią woli politycznej rządzących. A skoro mamy w tym roku wybory parlamentarne, w których zwycięstwo PO wcale nie jest przesądzone, dlatego oczekuję smakowitej kiełbasy wyborczej pod postacią właśnie podniesienia kwoty wolnej, co powinno ucieszyć elektorat i nabić punkty rządowi.
Bruksela wierzy w Polskę
Aby Komisja Europejska mogła zdjąć z nas procedurę musimy jej dostarczyć dwa mocne argumenty. Musimy po pierwsze zejść z deficytem sektora finansów publicznych poniżej poziomu 3 proc. PKB, a po drugie Komisja musi wierzyć, że to stan trwały. Argument pierwszy już dostarczyliśmy. Nasz deficyt w 2014 roku spadł do 3,2 proc. PKB, ale Ministerstwo Finansów twierdzi, że UE odliczy nam od tego wyniku 0,4 punktu procentowego z tytułu kosztów reformy emerytalnej i zostanie 2,8 proc. PKB.
Drugi warunek spełnił się pod postacią najnowszych prognoz Komisji. KE prognozuje, że deficyt sektora finansów publicznych spadnie w tym roku w Polsce do 2,8 proc., a w roku 2016 do 2,6 proc. PKB, czyli wygląda na to, że zdaniem Brukseli redukcja deficytu w Polsce wygląda na trwałą.
A skoro tak, to można zakładać, że faktycznie w czerwcu Polska wyjdzie z procedury nadmiernego deficytu i pierwszy raz od kilku lat będzie mogła robić ze swoim budżetem to, co chce. To oczywiście nie oznacza, że rząd nagle zacznie rozdawać wszystkim prezenty, bo to oznaczałoby ryzyko, że za rok znów przekroczymy 3 proc. deficytu i Unia znów na nas nałoży tę samą procedurę, a tego raczej nikt nie chce. Trzeba więc będzie podjąć polityczną decyzję na jakie prezenty się decydujemy.
Wyższa kwota wolna od podatku nie krzywdzi
Moim zdaniem podniesienie kwoty wolnej w PIT jest bardziej nośne politycznie niż na przykład odmrożenie wzrostu płac w budżetówce albo nawet obniżenie VAT (chociaż, aby VAT wrócił do 22 proc. w roku 2017 nie trzeba nic robić, tymczasowa podwyżka wygaśnie sama, wystarczy jej nie przedłużać). Liczę więc na to, że po kilku latach w końcu doczekamy się tu jakiegoś ruchu na korzyść podatników. Co więcej, liczę też na to, że w ramach kampanii wyborczej PO i PiS zaczną się licytować i prześcigać w deklaracjach, kto tę kwotę wolną podniesie bardziej.
Demokracja w naszym kraju jest na obecnym etapie w takim fatalnym stanie, że takie kampanijne wyścigi z kiełbasami wyborczymi w dłoniach polityków wydają mi się największą korzyścią płynącą z faktu istnienia wyborów. No, ale to już temat na zupełnie inny wpis. Dziś ważne jest to, że politycy uwolnieni z procedury nadmiernego deficytu będą mogli nam rozdać więcej pieniędzy, niż gdyby nadal byli przez tę procedurę ograniczeni. Proszę też nie zadawać pytań, czy nas na to stać. Oczywiście, że tak. Przecież właśnie ograniczyliśmy deficyt do poziomu najniższego od wielu lat, a gospodarka nam rośnie o prawie 4 procent. Wyższa kwota wolna w PIT nikomu więc krzywdy nie zrobi.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu