Przymierzałem się właśnie, żeby napisać coś o trzecim pytaniu w referendum, które Senat już zatwierdził, więc na pewno się odbędzie. Chodzi o pytanie o rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika. Ale opinia Biura Legislacyjnego Senatu powoduje, że nie ma sensu o tym pisać. Bo samo referendum może być tylko teatrem bez znaczenia.
Opinia Biura Legislacyjnego Senatu do wniosku prezydenta o przeprowadzenie referendum jest długa i bardzo ciekawa. Polecam ją w całości, jest na stronie Senatu. Tutaj tylko najciekawsze moim zdaniem fragmenty.
Po pierwsze, nawet kiedy referendum jest „wiążące”, czyli wzięło w nim udział ponad 50 procent uprawnionych do głosowania, to tak naprawdę nie jest wiążące, bo nie nakłada na posłów żadnego obowiązku.
Po drugie, jeśli nam się to nie podoba, to nie możemy z tym nic zrobić.
Biuro Legislacyjne dochodzi do takich wniosków, zastanawiając się nad pierwszym pytaniem z referendum dotyczącym wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Wiadomo, że aby wcielić ten pomysł w życie, należy zmienić konstytucję, a zdaniem niektórych prawników urządzanie referendum na temat zmian niezgodnych z obecnie obowiązującą konstytucją jest niezgodne z tą konstytucją. Biuro Legislacyjne twierdzi, że wszystko jest w porządku, właśnie dlatego, iż tak naprawdę to referendum nic nie znaczy, a jego wynik nie będzie miał żadnej mocy sprawczej. Czyli zdaniem Biura nie łamie konstytucji, bo tak naprawdę jest nieistotne.
Przy okazji Biuro ma bardzo ciekawy pogląd na kwestię JOW. Okazuje się bowiem, że po pierwsze, można wprowadzić JOW do systemu wyborczego i nadal mieć system proporcjonalny, a wtedy nawet nie trzeba zmieniać konstytucji.
A po drugie, zdaniem Biura pytanie zadane w referendum jest tak nieprecyzyjne, że nie wiadomo, o jakie JOWy chodzi, ale zapewne nie o te, o które chodziło Pawłowi Kukizowi.
W takiej sytuacji to, czy zagłosujemy za tym, aby wątpliwości zawsze rozstrzygać na korzyść podatnika, czy nie, będzie również bez znaczenia. Może to i lepiej, bo wciąż nie wiem do końca, co przy tym pytaniu bym wybrał. Oczywiście to tylko jedna opinia prawna i posłowie po referendum mogą uznać, że jego wyniki trzeba koniecznie wprowadzić w życie, po czym zabiorą się za zmienianie konstytucji większością 2/3 głosów. Nie można nikomu zabronić wiary w taki scenariusz. Ale jeśli parlament dojdzie do wniosku, że o wynikach referendum lepiej zapomnieć, to uzasadnienie prawne takiego zachowania już powstało.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA