Parę dni przed końcem 2014 roku poznaliśmy jedno z najważniejszych wydarzeń roku 2015. Grecja będzie mieć przyspieszone wybory parlamentarne, a to może początek większych zmian w strefie euro i to nawet zmian na lepsze.
Wybory odbędą się 25 stycznia, a we wszystkich sondażach prowadzi skrajnie lewicowa i antyunijna Syriza. Tak przynajmniej mówi się o niej w Europie. Jest więc obawa, że Syriza po dojściu do władzy zgodnie ze swoimi zapowiedziami przestanie obsługiwać zadłużenie i wypełniać polecenia Trojki, co skończy się paraliżem gospodarki, a jedynym ratunkiem będzie wtedy wyjście ze strefy euro – to z kolei będzie oznaczać początek rozpadu eurostrefy. To moim zdaniem scenariusz możliwy do zrealizowania, ale niezwykle mało prawdopodobny. Ale ten bardziej prawdopodobny jest jeszcze ciekawszy i może mieć równie poważne skutki dla strefy euro.
Syriza nie chce zaciskać pasa
Syriza nie chce wyjść ze strefy euro, chce tylko odejścia od absurdalnej polityki zaciskania pasa narzuconej Grecji przez Trojkę, czyli Komisję Europejską, MFW i ECB. Układ jest taki, że Grecja zaciska tego pasa już cztery lata rujnując sobie gospodarkę na skalę niewyobrażalną, a w zamian jest podtrzymywana finansowo dzięki zastrzykom z Brukseli i stałym liniom kredytowym ECB dla greckich banków. Przez kilka lat obowiązywania tego układu w Grecji znacznie wzrosła liczba bezdomnych, rośnie śmiertelność noworodków, a tym, którzy nie mają jak zapłacić za energię elektryczną odcięto prąd. Płace, a nawet emerytury obniżono o kilkadziesiąt procent. Bezrobocie wśród osób do 25. roku życia wynosi blisko 50 proc., czyli co drugi młody Grek nigdy nie miał okazji legalnie zarobić. Jednocześnie dług publiczny Grecji sięga znacznie wyższych poziomów PKB niż na początku rządów Trojki, bo nominalnie PKB spadło bardziej niż dług. Zdaniem Trojki w związku z tym pasa należy zaciskać jeszcze bardziej.
Sedno programu Syrizy sprowadza się do tego, aby przestać zaduszać grecką gospodarkę coraz ciaśniej zaciśniętym pasem, a więc przestać zmniejszać wydatki budżetowe i spróbować obniżyć podatki. Co ważne, nie jest to dziś propozycja nieodpowiedzialna, bo Grecja nie ma już deficytu budżetowego jak kilka lat temu. Nie licząc wydatków na obsługę długu Grecja ma nadwyżkę w budżecie w okolicach 3 proc. PKB. Gdyby więc Syriza faktycznie przestała spłacać dług i zwiększyła wydatki bądź obniżyła podatki o 3 proc. PKB, to kraj nadal miałby zrównoważony budżet.
Grecję czeka bankowa panika?
Kluczowe będzie to, czy Syriza i jej szef Alexis Tsipras będą mieli w sobie tyle uporu aby zrealizować te plany wbrew Brukseli, a jeśli tak, to jaką cenę polityczną za to zapłacą. Jeśli Unia nie zmięknie i cofnie swoje finansowanie to problem będzie umiarkowany i do ogarnięcia. Gorzej, jeśli ECB pozamyka swoje linie kredytowe greckim bankom – wtedy Grecji będzie grozić bankowa panika i zapewne jedynym wyjściem będzie przejście z euro na drachmę połączone z natychmiastowym dodrukiem drachmy, a więc także jej dewaluacją. Wtedy będzie to oznaczać porażkę Grecji w walce głównie z niemieckim dogmatyzmem.
Może natomiast się też okazać, że Syriza zmięknie w sprawie długu, bo jego anulowanie to faktycznie ruch drastyczny, ale uprze się przy zmianach polityki budżetowej, nawet ryzykując odcięcie pomocy z Brukseli. Wtedy może się okazać, że nawet pozostając w strefie euro Grecji łatwiej będzie odbić się w górę, bo niższe podatki i większe wydatki podniosą nieco popyt w gospodarce. Nie będzie to oczywiście oznaczać ostatecznego wyjścia Aten na prostą, ale będzie to niezwykle silny, polityczny dowód, że można w Europie reperować gospodarkę zupełnie inaczej niż chcą Niemcy. Gdyby to się Syrizie udało, wtedy odzew w innych krajach strefy euro mógłby być potężny i doprowadzić w efekcie do obalenia niemieckiego dogmatu, który od lat nieustannie wpędza strefę euro w katastrofę stagnacji i recesji. Innymi słowy Syriza w takiej sytuacji mogłaby uratować strefę euro, zamiast doprowadzać do jej rozpadu. Choć zwolennicy sposobu niemieckiego zawsze będą mogli argumentować, że Syriza może to osiągnąć przede wszystkim dlatego, że Grecja nie ma już deficytu w budżecie.
Jeśli zatem Syriza stworzy rząd po 25 stycznia, jego losy i decyzje mogą być najważniejszymi wydarzeniami w Unii Europejskiej w 2015 roku.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | YANNIS KOLESIDIS