Polaków wyjeżdżających na wakacje miał chronić specjalny fundusz, ale nie powstał. Prace nad jego powstaniem zakończyły się awanturą i odwołaniem wiceministra sportu i turystyki. Bruksela przy użyciu dyrektywy zmusza kraje członkowskie do ochrony podróżujących turystów, ale nasze władze ociągają się z wprowadzeniem regulacji. I są już pierwsze skutki takiego działania. Niedawno Skarb Państwa przegrał pierwszą sprawę z klientami biura podróży, które upadło. W efekcie tego państwo, czyli my wszyscy musimy zapłacić odszkodowanie. - To wierzchołek góry lodowej. Poszkodowanych turystów są tysiące - mówi dr Piotr Cybula, który prowadził sprawę.
Sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Warszawie. Chodzi o sprawę czteroosobowej rodziny, która w 2012 roku kupiła wycieczkę do Bułgarii. Klienci biura Summerelse zapłacili cała sumę, ale firma upadła przed wyjazdem.
Zabrakło środków
Rodzina starała się o zwrot pieniędzy od marszałka województwa, który uruchomił gwarancję ubezpieczeniową, ale okazało się, że wszystkie środki z zabezpieczenia zostały wykorzystane na zapewnienie powrotów do kraju klientów Summerelse. Na wypłaty pieniędzy za wyjazdy, które nie doszły do skutku nie było już żadnych środków. Rodzinę poinformowano, że nic nie dostanie.
- Klientom tłumaczono, że mogą występować na drodze sądowej przeciwko organizatorowi wycieczki lub zgłosić swoje roszczenia w ramach postępowania upadłościowego. A to było bez sensu, bo tylko naraziłoby ich na dodatkowe koszty - wyjaśnia radca prawny dr Piotr Cybula, który reprezentował rodzinę przed sądem.
Unijne prawo
Radca prawny z krakowskiej kancelarii Bielański i Wspólnicy przypomina, że klienci biur turystycznych są objęci szczególną ochroną, które wynika z prawa unijnego, a dokładnie art. 7 dyrektywy 90/314. Mówi ona, że w razie bankructwa biura podróży klientom należy się zwrot kwoty, którą zapłacili za wyjazd.
- Ustawodawca unijny wymaga od Polski tego, żeby w przypadku niewypłacalności biura podróży jego klient miał zapewnioną odpowiednią ochronę, która mu zapewni powrót do kraju, jeśli już wyjechał. Natomiast, jeśli nie wyjechał, to zapewnia zwrot dokonanych wcześniej wpłat - tłumaczy dr Piotr Cybula i dodaje, że nasze państwo powinno taką ochronę zapewniać, czyli tak ukształtować obowiązujące przepisy prawa, żeby poszkodowani konsumenci taką ochronę otrzymali. - Jednak przepisy zostały wadliwie sformułowane i właśnie wyrok sądu to potwierdził - dodaje dr Piotr Cybula.
Dr Piotr Cybula przypomina również, że Unia Europejska opracowała koncepcję odpowiedzialności za nieprawidłowe wdrożenie dyrektyw konsumenckich. - Jeżeli państwo członkowskie UE miało taki system ochrony wprowadzić, ale tego nie zrobiło, to teraz musi za to zapłacić. W ten sposób UE chciała zapewnić efektywność tych przepisów - wyjaśnia mecenas.
Lawina pozwów?
Warszawski sąd postanowił, że poszkodowana rodzina, która chciała wypocząć w Bułgarii, otrzyma blisko 6 tys. zł odszkodowania plus odsetki. Wyrok wprawdzie nie jest prawomocny, bo Skarb Państwa może wnieść apelację, ale potem kwota może być jeszcze wyższa.
- Do kwoty doliczane są odsetki, a także zwrócone koszty procesu, dojazdów, czy opłat sądowych - mówi radca prawny i dodaje, że zgłaszają się do niego kolejni klienci (obecnie około stu), a blisko finału są kolejne sprawy.
- Te sprawy to wierzchołek góry lodowej, bo turystów poszkodowanych w wyniku upadków biur podróży w ostatnich latach są tysiące. Skoro pojawiają się kolejne korzystnie rozpatrzone sprawy, to na pewno będzie ich coraz więcej. Oczywiście nas wszystkich powinno to martwić, bo odszkodowania będzie wypłacał Skarb Państwa z kieszeni podatnika. To wynik wieloletnich, rażących zaniedbań ze strony naszej władzy ustawodawczej i wykonawczej - ocenia dr Piotr Cybula.
Niewiedz?
Radca prawny przypomina, że była już wiceminister sportu i turystyki Katarzyna Sobierajska (w grudniu ubiegłego roku straciła stanowisko) przekonywała w Sejmie, że dyrektywa nie przewiduje żadnej odpowiedzialności ze strony Skarbu Państwa.
- Okazało się, że to nieprawda i albo to była rażąca niewiedza albo celowe wprowadzanie w błąd obywateli. Skarb Państwa będzie musiał ponosić takie konsekwencje finansowe - uważa dr Cybula.
Co zrobić?
Zdaniem mecenasa w przyszłości, aby uniknąć wypłacania odszkodowań z kieszeni podatników należy poprawnie wdrożyć unijną dyrektywę, a także udoskonalić obowiązujące już polskie przepisy.
- Jednakże nawet ta zmiana nic nie zmienia w sytuacji osób, które do tej pory zostały poszkodowane, bo prawo nie działa wstecz. Mogę więc one liczyć na odszkodowania - twierdzi dr Cybula.
Projekt upadł
Warto przypomnieć, że w sierpniu zeszłego roku zrezygnowano z dalszych prac nad projektem Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, nad którym trzy lata pracowała Katarzyna Sobierajska.
Projekt ustawy zakładał, aby od każdego turysty podróżującego poza granice kraju i państwa sąsiednie biura podróży odprowadzały średnio 12,5 zł specjalnej opłaty. W ten sposób TFG miało uzbierać rocznie około 19 mln złotych. Pieniądze miały być później wykorzystywane w awaryjnych sytuacjach, czyli np. w wypadku bankructw biur podróży. Chodzi głównie o pokrycie roszczeń turystów i ściągnięcie ich z zagranicy do kraju. Fundusz miał chronić także tych klientów, którzy zapłacą za wycieczkę, a ich biuro zbankrutuje jeszcze przed wyjazdem. Według założeń TFG miało w takim wypadku zwracać poszkodowanym koszty.
Dlaczego?
Z projektu zrezygnowano, bo budził zbyt wiele zastrzeżeń. Dotyczyły one m.in. kosztów powstania nowej instytucji, czyli m.in. wynagrodzeń, wynajmu biura oraz innych kosztów administracyjnych. W pierwszym roku działalności biuro miało pochłonąć ok. 2,34 mln zł.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl,
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com, TVN24, sxc.hu