Kolejna dekada upłynie pod znakiem drożejącego prądu. Po kieszeni dostaną wszyscy - informuje "Rzeczpospolita".
Wyższe rachunki za prąd zapłaci każdy: od wielkiego producenta, przez drobnego handlowca i osiedlowego usługodawcę, na gospodarstwach domowych kończąc - pisze "Rz".
Ile zapłacimy?
Gazeta powołuje się na szacunki Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO), według którego po 2020 roku będziemy mieli najwyższe hurtowe ceny energii i taryfy dla wszystkich grup odbiorców.
- Będziemy drożsi nie tylko od naszych sąsiadów, ale i w całej Unii przy relatywnie niższej sile nabywczej - twierdzi Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.
Trudno będzie zwłaszcza do 2030 roku. "W tej perspektywie mali i średni przedsiębiorcy (MŚP) zapłacą za megawatogodzinę (MWh) nawet 381 zł, czyli o 19,2 proc. więcej niż w 2015 r. (stawki netto w cenach stałych z 2017 r., bez inflacji). Prąd dla gospodarstw domowych podrożeje o 22,3 proc., do 316 zł/MWh, a koszty energii dla przemysłu wzrosną o 8,9 proc., do 259 zł/MWh. Dla porównania średnia cena energii z węgla w ub.r. wynosiła ok. 178 zł/MWh (dane URE). Do tego należy doliczyć jeszcze rosnący koszt dostarczenia prądu do gniazdek. Dla sektora MŚP stawki za dystrybucję wzrosną o 13 proc., do 291 zł/MWh, a dla gospodarstw – o 32 proc., do 317 zł/MWh - czytamy w dzienniku.
Taniej nie będzie aż do 2030 r. ze względu na drożejące uprawnienia do emisji CO2. Spadki, do poziomu poniżej 200 zł/MWh), przyjdą dopiero między 2030 a 2035 r., głównie wskutek wyłączenia węglowych bloków i spadku cen uprawnień do emisji CO2 (wraz z malejącym na nie popytem) - pisze "Rz".
Autor: tol / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock