Jeżeli oczekujemy od państwa dobrej edukacji, wysokiej jakości systemu ochrony zdrowia, bezpieczeństwa itd., to na to muszą być pieniądze. Jeśli natomiast przyjmiemy, że wszyscy uczymy się i leczymy prywatnie, to oczywiście możemy podatki obniżać - mówi ekonomistka prof. Elżbieta Mączyńska. Dodaje, że UE zajmuje się odkurzaczami, zamiast rajami podatkowymi a polski system przypomina źle skrojony "patchwork".
Prof. Elżbieta Mączyńska krytykuje polski system podatkowy m.in. za nieszczelność, skomplikowanie i kosztochłonność. Wielu uważa, że wprowadzenie do ordynacji podatkowej zasady rozstrzygania wątpliwości związanych z interpretacją przepisów prawa na korzyść podatnika to krok we właściwym kierunku.
Dobra zmiana?
- Złożoność prawa powoduje, że zasada rozstrzygania wątpliwości na rzecz podatnika może w praktyce niewiele zmienić - wszystko będzie przecież zależało od tego, czy dany urząd skarbowy stwierdzi, że taka wątpliwość interpretacyjna ma miejsce - uważa prof. Elżbieta Mączyńska. Jej zdaniem sama idea "in dubio pro tributario", czyli rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika jest zasadniczo słuszna. - Tyle tylko, że gdybyśmy mieli dobrze napisane prawo podatkowe, to wątpliwości co do interpretacji jego przepisów byłoby bardzo niewiele. Koszty transakcyjne związane z koniecznością rozpatrywania tych wątpliwości przez przedsiębiorców i urzędników - czy będą one rozstrzygane na korzyść podatnika, czy na korzyść fiskusa - są ogromne i powodują, że jesteśmy mniej konkurencyjni - mówi prof. Mączyńska. - Proces naprawy należałoby zacząć "od głowy", czyli od podstawowych założeń: jakie funkcje ma spełniać system podatkowy, na jaki model sektora publicznego się decydujemy, czy chcemy wysoko rozwiniętych usług publicznych i czy stać nas na jego brak. Bo to, co wiemy na pewno, to że wszystkie doświadczenia historyczne wskazują, iż kraje posiadające solidne systemy usług publicznych rozwijają się szybciej - tłumaczy prof. Mączyńska. Zdaniem prof. Mączyńskiej w publicznej debacie na temat podatków panuje w Polsce chaos. - Świetnie to widać za każdym razem, gdy w obiegu pojawiają się propozycje wprowadzenia dodatkowych progów podatkowych dla najbogatszych. Odbiorcy myślą często, że - dajmy na to - wprowadzenie 70-procentowej stopy podatku dla najwyższych zarobków oznacza, że fiskus zabierze z milionowego dochodu 700 tys. A przecież podstawą opodatkowania według takiej dodatkowej stawki byłaby tylko część dochodów przekraczająca dany próg. System podatkowy powinien być czymś wtórnym w stosunku do przyjętej długookresowej strategii rozwoju i celów politycznych, do naszych oczekiwań w stosunku do państwa. Jeżeli oczekujemy od państwa dobrej edukacji, wysokiej jakości systemu ochrony zdrowia, bezpieczeństwa, ochrony dziedzictwa narodowego itd., to na to muszą być pieniądze. Jeśli natomiast przyjmiemy, że wszyscy uczymy się i leczymy prywatnie, to oczywiście możemy podatki obniżać - wyjaśnia ekonomistka. - Tymczasem im wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego, tym większa potrzeba rozwoju tzw. dóbr wspólnych. Być może gdyby ograniczyć system podatkowy do jednej funkcji - fiskalnej, pokrywania bieżących wydatków państwa - można byłoby jeszcze myśleć o redukowaniu obciążeń. Ale mamy jeszcze funkcję redystrybucyjną - walkę z biedą i niwelowanie nierówności społecznych - oraz funkcję rozwojową. Prostą konsekwencją rezygnacji z ich wypełniania jest radykalne zwiększenie i tak niemałych nierówności, stagnacja rozwojowa i degradacja dóbr wspólnych, degradacja cywilizacyjna - twierdzi prof. Mączyńska.
Walka z oszustwami
W nowej ordynacji podatkowej miała znaleźć się pierwotnie klauzula, reprezentująca nieco inne podejście do filozofii prawa podatkowego, wymierzona w proceder unikania opodatkowania, która jednak ostatecznie z reformy wypadła. Zdaniem prof. Mączyńskiej to błąd, bo Polska potrzebuje walki z oszustwami podatkowymi. - Zresztą nie dotyczy to tylko Polski. Globalizacja gospodarki sprzyja oszustwom podatkowym, a skuteczna walka z nimi wymaga ponadnarodowego podejścia. Można mieć w związku z tym pretensje do UE, że zajmuje się np. normami dla odkurzaczy, zamiast rozprawić się z rajami podatkowymi. Walka z tym procederem na poziomie narodowym generuje koszty - często wyższe niż odzyskiwane dzięki niej kwoty. Dopóki raje istnieją, a w prawie są luki umożliwiające korzystanie z nich, przedsiębiorcy, którzy zobowiązani są do maksymalizowania zysków, będą z nich korzystać. Konieczne są działania systemowe - ocenia prof. Mączyńska i dodaje, że chciałaby, aby nasi menedżerowie rozliczający się w rajach podatkowych nie opowiadali bajek o tym, jacy są propaństwowi i patriotyczni. - Wolałabym, żeby dawali temu wyraz płacąc podatki w Polsce. Nasze państwo nie czyni wiele, by ich do tego skłonić. Jeżeli nieznający mnie wykonawca usługi mówi mi w twarz, że proponuje usługę bez VAT-u - i wtedy 23 proc. taniej - to znaczy, że się w ogóle nie boi konsekwencji - dodaje. Aby uszczelnić system podatkowy trzeba zdaniem prof. Mączyńskiej przesunąć nacisk z podatków dochodowych na majątkowe i obrotowe.
- Dlatego, że majątek czy obrót dużo trudniej ukryć. Dotyczy to przede wszystkim korporacji globalnych, które skutecznie wymykają się podatkom dochodowym. Rozwiązanie to wiąże się oczywiście z niebezpieczeństwem obciążenia np. niezamożnych właścicieli domów na dorobku czy emerytów, ale przecież można sobie wyobrazić choćby majątkowy odpowiednik kwoty wolnej od podatku, dzięki której podatek obowiązywałby od określonego poziomu zamożności - mówi prof. Mączyńska.
Źle zszyte
Według prof. Mączyńskiej przepisy podatkowe, jakie obowiązują dziś w kraju, przypominają źle zszyty, źle skrojony "patchwork". - Przedsiębiorcy mają do czynienia z gąszczem niejasnych przepisów - te dotyczące samego tylko VAT-u liczą sobie kilkanaście tysięcy stron. Nic dziwnego, że system jest dziurawy i "przecieka". Ponadto pod presją lobbystów poszczególnych branż powstają wciąż coraz to nowe przepisy - mówi prof. Mączyńska i dodaje, że w idealnej sytuacji ustawa o VAT powinna liczyć najwyżej parę stron.
- Kolejnym krokiem, który usprawniłby funkcjonowanie fiskusa, byłoby ujednolicenie interpretacji. Nie powinno być już sytuacji, że każda izba skarbowa ma swoją. Muszą istnieć przynajmniej wspólne dla wszystkich ogólne ramy regulacyjne - np. jednolite stawki dla poszczególnych kategorii produktów i usług. Taki system będzie zrozumiały i przyjazny dla podatnika, będą w nim mniejsze możliwości uchylania się od płacenia podatków, a w efekcie wzrośnie też zaufanie do fiskusa. Brak tego zaufania jest z kolei źródłem panującej dziś swoistej kultury cynizmu, która wiąże się z ciągłym poczuciem zagrożenia, że jeśli nie oszukasz pierwszy, to ciebie oszukają. Rezultatem utrzymywania się takiej atmosfery jest z kolei anomia, czyli chaos w sferze wartości - wyjaśnia ekonomistka.
Mniejsze podatki?
Zdaniem prof. Mączyńskiej obniżaniu podatków powinno towarzyszyć ograniczenie sektora publicznego i redukowanie państwa do roli "nocnego stróża". - Stąd wzięły się długi publiczne krajów takich jak Grecja. Państwa obniżały podatki i zadłużały się w instytucjach finansowych. W efekcie ich relacje z sektorem finansowym stawały się coraz bardziej patologiczne i coraz mniej przejrzyste. Często nie jesteśmy dziś pewni, czy to jeszcze państwo rządzi sektorem finansowym, czy już sektor finansowy państwem. Co ciekawe, niemal zupełnie bez szwanku przechodzi przez kryzys finansowy Skandynawia. Nikt nie lubi płacić podatków, ale Skandynawowie wiedzą, że to im zawdzięczają swoje usługi publiczne i dlatego nie prą za wszelką cenę do obniżenia danin. Do tego, dzięki daleko idącej transparentności oraz mechanizmom umożliwiającym obywatelom uczestnictwo w procesie tworzenia budżetów, czują, że mają wpływ na to, jak wydawane są środki z ich podatków - uważa prof. Mączyńska.
Autor: msz//km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipeda (CC BY-SA 3.0) | Adrian Grycuk