Polska przyjmie uchodźców uciekających z Syrii. Na pomoc czekają kolejne osoby z Afryki, ale Polacy nie chcą ich nad Wisłą, bo boją się, że przyjezdni zabiorą im pracę i świadczenia socjalne.
Polska przyjmie uchodźców. Na początku będzie to 60 rodzin z Syrii, ale na pomoc czekają także dziesiątki tysięcy uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Próbują dostać się do Europy, aby rozpocząć nowe życie - wolne od prześladowań, wojen, śmierci najbliższych.
Chcą lepszego życia
Na próbę ucieczki od życia w piekle zdecydowały się dotąd setki tysięcy osób. Postawili wszystko, także własne życie na jedną kartę. Na starych kutrach, przepełnionych pontonach chcą dostać się do Europy, której bogaci obywatele przez wiele lat nie chcieli widzieć ich dramatu. Tego, jak giną we własnych krajach i jak toną na Morzu Śródziemnym. Tylko w zeszłym roku około 3,4 tys. osób utonęło na morzu próbując dostać się do naszego świata. Za tą ponurą statystyką stoją historie i dramaty prawdziwych ludzi. Los i życie kolejnych tysięcy jest teraz w rękach Europejczyków, także Polaków. Rozwiązać problem uchodźców, którzy przez Morze Śródziemne docierają do Włoch i Grecji chce Komisja Europejska. Kilka dni temu zaproponowała, że rozdzieli 40 tys. imigrantów między kraje członkowskie, aby odciążyć południe Europy. Z unijnej propozycji wynika, że uchodźcy mieliby być rozmieszczani w poszczególnych krajach UE według klucza opartego przede wszystkim na wielkości PKB oraz liczbie ludności, a także poziomie bezrobocia oraz liczbie już przyjętych uchodźców w ciągu minionych pięciu lat. Według tych kryteriów Polska ma przyjąć 6,65 proc., czyli 2659 osób. Najwięcej trafiłoby do Niemiec - ok. 22 proc. Wdrożenie tego planu w życie mają ułatwić też unijne pieniądze. Komisja chce bowiem przeznaczyć na ten cel 240 mln euro, czyli 6 tys. euro na jednego uchodźcę.
Dlaczego ich nie chcemy?
Większość Polaków nie chce nad Wisłą uchodźców. Potwierdza to zarówno marcowy sondaż Millward Brown dla "Faktów" TVN, jak i ogólnopolskie badanie prowadzone przez naukowców.
W pierwszym aż 63 proc. Polaków była przeciwna przyjmowaniu imigrantów. Pomysł poparło 32 proc. badanych osób. Natomiast w drugim badacze z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego dowiedli m.in., że dwie trzecie Polaków uważa, że zwiększenie liczby imigrantów będzie niekorzystne dla polskiej gospodarki.
- Stosunek Polaków do uchodźców jest niechętny. Ponad połowa boi się, że zabiorą Polakom miejsca pracy - tłumaczy prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego i dodaje, że w miejscach, do których uchodźcy trafiają zwykle brakuje informacji na temat źródeł ich utrzymania.
- Imigranci, podobnie jak najbiedniejsi mieszkańcy tych miejscowości, otrzymują pieniądze z miejskich ośrodków pomocy społecznej. To tworzy mylne wrażenie, że jest to "wspólny tort do podziału". W rzeczywistości pieniądze te pochodzą z zupełnie różnych źródeł. Ale brakuje polityki informacyjnej, szczególnie skierowanej do najuboższych Polaków. A to z ich strony opór jest największy - tłumaczy prof. Bilewicz.
Pomoc przed uzyskaniem statusu uchodźcy finansuje Urząd ds. Cudzoziemców, z kolei program Indywidualnego programu integracji (po uzyskaniu statusu) - finansuje wojewoda. Dopiero pomoc, którą imigranci otrzymują z ośrodków pomocy społecznej jest z tej samej puli.
Jak wygląda i ile kosztuje pomoc?
Karolina Majdzińska z Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej tłumaczy, że uciekający np. z Afryki imigranci decydują się na taki krok z powodów ekonomicznych (np. poszukiwanie pracy) oraz przymusu (zagrożenie życia). Ci drudzy szukają ochrony i mogą ubiegać się o przyznanie im statusu uchodźcy. - Kiedy mówimy o wsparciu dla takich osób, to warto podkreślić, że można wyróżnić dwa momenty w ich aktualnej sytuacji życiowej: do momentu nadania statusu uchodźcy oraz od momentu nadania tego statusu - wyjaśnia Karolina Majdzińska.
Przed nadaniem statusu uchodźcy
Pomoc do momentu przyznania statusu uchodźcy udzielana jest przez Urząd ds. Cudzoziemców, który podlega pod Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wszystkie osoby, które złożą wniosek o nadanie statusu uchodźcy - zarówno te znajdujące się w jednym z 12 ośrodków recepcyjnych jak i te przebywające poza nim - otrzymują wsparcie pozwalające się im utrzymać.
- Dla cudzoziemców przebywających poza ośrodkiem jest to od 750 złotych miesięcznie na 1 osobę do 375 zł na osobę w przypadku czteroosobowej rodziny. Takie wsparcie finansowe zależy od liczby osób w rodzinie - wyjaśnia Karolina Majdzińska.
Natomiast w przypadku cudzoziemców przebywających w ośrodku, na koszty przyjęcia i wsparcia takiej osoby składają się: zakwaterowanie, wyżywienie oraz zwrot kosztów przejazdu komunikacją publiczną (chodzi o zwrot za dojazd np. na badanie lekarskie, czy szczepienie ochronne).
Co jeszcze?
- Do tego należy doliczyć 20 zł na środki higieniczne i 50 zł „kieszonkowego” miesięcznie. Przysługuje im też jednorazowa zapomoga (140 zł) na zakup odzieży. Dla dzieci do 6 roku życia oraz dzieci realizujących obowiązek szkolny jest również zapewniony ekwiwalent pieniężny w zamian za wyżywienie wynoszący 9 zł dziennie - wymienia Majdzińska.
Warto podkreślić, że cudzoziemcy ubiegający się o nadanie statusu uchodźcy są też uprawnieni do pomocy medycznej. - Koszt takich świadczeń trudno oszacować, bo może to być zarówno leczenie przeziębienia, operacja, czy ciągła opieka psychologiczna. W roku 2014 takie świadczenia medyczne wyniosły łącznie 10 328 120 zł - wylicza badaczka z SGH.
Po przyznaniu statusu
Sytuacja cudzoziemców zmienia się, gdy zostanie im przyznany status uchodźcy lub tzw. ochrona uzupełniająca. - Wówczas ich prawa, zwłaszcza do pomocy społecznej są zrównane z obywatelami Polski. Zatem mogą oni ubiegać się o wszelkie świadczenia w ośrodkach pomocy społecznej i powiatowych centrach pomocy rodzinie - wyjaśnia Majdzińska.
Uchodźcy mogą wtedy również starać się o to, aby powiatowe centra pomocy rodzinie objęły ich indywidualnym programem integracji, który trwa maksymalnie rok. Jest on finansowany z pieniędzy wojewody. - Wsparcie udzielane w ramach takiego programu to zarówno świadczenia pieniężne, jak i niepieniężne (np. praca socjalna czy poradnictwo specjalistyczne). Przez pierwsze 6 miesięcy takie osoby otrzymują wyższe świadczenie pieniężne, a przez kolejne 6 miesięcy te świadczenia zmniejszają się (do maksymalnie 90 proc. wcześniejszej kwoty). Świadczenia pieniężne w teorii mają umożliwić uchodźcom utrzymanie się, w tym wynajęcie mieszkania, wyżywienie bądź zakup ubrań oraz poniesienie wydatków w związku z nauką języka polskiego. Poza tym te osoby są objęte składką na ubezpieczenie zdrowotne - tłumaczy badaczka z SGH.
- Świadczenie pieniężne wynosi w okresie pierwszych 6. miesięcy maksymalnie od 587,5 zł (na osobę w rodzinie wieloosobowej) do 1175 zł (w przypadku osoby samotnie gospodarującej) miesięcznie. Szacunkowy średni koszt wsparcia (pieniężnego i niepieniężnego) na 1 uchodźcę to około 12 tys. złotych rocznie - wylicza Majdzińska.
Naturalna pomoc?
Zdaniem Weroniki Rokickiej z Amnesty International Polska wraz z innymi członkami wspólnoty europejskiej nie powinna podważać propozycji Komisji Europejskiej, która przedstawia plan solidarnego "rozdzielenia" uchodźców.
- W krajach ościennych Syrii, Turcji, Libanie i Jordanii przebywa w tym momencie około 4 miliony uchodźców, dlatego przyjęcie chociaż tysiąca z nich przez Polskę powinno być naturalne - uważa Weronika Rokicka z Amnesty International i dodaje, że przyjęcie 60 chrześcijańskich rodzin, które zapowiedziała premier Ewa Kopacz "nie jest ponad możliwości Polski". - 60 rodzin czy 1,5 tys. osób to nie jest dużo. Na przykład w dużo mniejszych od Polski Libanie i Jordanii żyje odpowiednio 1,1 mln i 600 tys. uchodźców - dodaje ekspertka. Rokicka uważa, że pomoc powinna być udzielana w pierwszej kolejności osobom, które najpilniej jej potrzebują. - Biuro Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców (UNHCR) zidentyfikowało ponad 300 tysięcy takich osób w krajach ościennych Syrii i do tej grupy należą na przykład: samotne matki z dziećmi, ofiary przemocy seksualnej, ofiary tortur. Kryterium wyznania nie powinno być w tej sytuacji brane pod uwagę - podkreśla Rokicka.
Jest miejsce
Karolina Majdzińska przypomina, że w nasz kraj jest gotowy, aby przyjąć zdecydowanie więcej niż wspomniane 60 rodzin. Polskie władze solidnie przygotowały się do przyjęcia fali uchodźców ze strony wschodniej, czyli głównie Ukrainy, gdzie od miesięcy trwa konflikt zbrojny.
- Polska ma miejsca, aby przyjąć około 21 tys. cudzoziemców mogących ubiegać się o nadanie statusu uchodźcy. Oczywiście jest to liczba obejmująca także budynki, które w przypadku potrzeby mogą być przystosowanego do takiego celu. Natomiast w 12 funkcjonujących ośrodkach recepcyjnych [przyjmują osoby ubiegające się o status uchodźcy oraz uchodźców, pojedyncze osoby, jak i rodziny na pobyt tymczasowy - red.] znajduje się około 2150 miejsc - wyjaśnia Majdzińska.
Polacy też dostali pomoc
Weronika Rokicka z Amnesty International twierdzi, że Polacy są niechętni planom przyjęcia i pomocy uchodźcom, bo nie pamiętają już czasu, kiedy to oni sami lub ich bliscy wyjeżdżali z Polski przed 1989 rokiem i otrzymywali pomoc z innych państw.
- Łatwo jest też nam nie przyjmować do siebie faktu, że Unia Europejska przez ostatnie lata mocno wspierała Polskę funduszami unijnymi. My też otrzymywaliśmy pomoc, więc warto się też dzielić tym, co mamy - twierdzi Rokicka i dodaje, że obecnie uchodźcy i migranci to mniej niż 1 proc. polskiego społeczeństwa. - Oznacza to, że większość Polaków nigdy nie miała styczności z takimi osobami. Stąd też jest w nich wiele obaw. Łatwo jest też wzmacniać te nastroje zagrożenia i niepewności - dodaje Rokicka
Biedni nic nie tracą
Psycholog społeczny prof. Michał Bilewicz podkreśla, że osoby najbardziej niechętnie uchodźcom, to te, których sytuacja się w ostatnich latach pogorszyła. Dodaje, że to nawet nie najbiedniejsi, ale ci, którzy czują się biedniejsi od innych i których sytuacja nie ulega poprawie. - Tutaj nie ma miejsca na chłodny osąd. Takie osoby nie odczuwają szczególnie pomocy ze strony innych krajów, rzadko też mają za sobą doświadczenia migracji. Dla nich horyzontem myślenia jest pomoc uzyskiwana od państwa - i świadomość, że ktoś im może ją odebrać. Dlatego wyzwaniem jest przekonanie tych ludzi, że uchodźcy nie zagrażają ich sytuacji materialnej oraz bezpieczeństwu - wyjaśnia prof. Bilewicz.
Autor: Marek Szymaniak//km / Źródło: tvn24bis.pl