PO przedstawiła w środę projekt przewidujący możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego wziętego w walucie na złotówki po kursie z dnia przewalutowania. Wyliczamy, komu to się będzie opłacać i ile może kosztować.
Wyliczeń dokonał Michał Krajkowski z DK Notus. Przyjęty przykład zakłada dwa kredyty na 300 tys. zł zaciągnięte w czerwcu 2008 roku. Jeden w złotym, drugi we franku szwajcarskim. Dziś osoba, która wzięła kredyt frankowy ma do spłaty jeszcze ponad 452 tys. zł (w przeliczeniu na złotówki), a posiadacz kredytu złotówkowego nieco ponad 261 tys. zł. To jest ta różnica, którą wskazuje projekt PO - różnica między saldem kredytu złotowego a saldem frankowego. Dziś rata za pierwszy kredyt to 1736 zł, a za drugi - złotowy - 1250 zł. Łatwo wyliczyć, że różnica między saldami kredytów to 190 468 zł. PO proponuje, aby mechanizm działał tak, że tę różnicę dzielimy na pół - to kwota 96 819 zł. I właśnie tę kwotę frankowicz musi oddać do banku. Drugą połowę ma wziąć na siebie bank i umorzyć. Kredytobiorca będzie mógł albo jednorazowo spłacić tę kwotę, albo zaciągnąć w banku dodatkowy kredyt na spłatę tej kwoty. Jego oprocentowanie ma być wynosić nie więcej niż stopa referencyjna NBP - dziś to 1,5 proc. Wynik: kredytobiorca frankowy pozbywa się zobowiązania frankowego i ma kredyt złotówkowy. Jest jedno ale: - Suma rat nowego kredytu złotowego i kredytu dodatkowego nie musi być jednak niższa niż rata dotychczasowego zobowiązania frankowego. Może się okazać, że po tej zmianie ceną za przewalutowanie będą wyższe raty - zauważa Michał Krajkowski. To jest jednak cena za spokojny sen, czyli pozbycie się ryzyka walutowego - a to jest największą wartością tej operacji.
Autor: mn / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat