Podczas obchodów 37. rocznicy podpisania Porozumienia Jastrzębskiego lider "Solidarności" Piotr Duda powiedział, że teraz już nie tyle apeluje do rządu o zakaz handlu w niedziele, ale go żąda. Szef związku podkreślił, że postulat wolnych niedziel to część testamentu ludzi Sierpnia 1980 r.
Duda zwrócił uwagę, że projekt od roku jest w parlamencie i nie może znaleźć "swojego pozytywnego finału". - Dlatego z tego miejsca już nie apeluję, ale żądamy, aby ten projekt obywatelski, o którym mówiliście też przed wyborami, który jest postulatem i gdańskim, i szczecińskim, i jastrzębskim, wreszcie został zrealizowany - zwrócił się do rządzących.
- To jest testament tych ludzi z 1980 r. i tego się domagamy. Domagają się tego przede wszystkim te kobiety (zatrudnione w niedzielę w handlu - red.) i ci wszyscy, którzy muszą w niedzielę, zamiast świętować – pracować - dodał przewodniczący "S".
Komentarze polityków
Adam Szłapka z Nowoczesnej, komentując w poniedziałek słowa lidera "S" podkreślił, że "co do zasady jest przeciwnikiem ideologizowania państwa". - Czyli tego, żeby ktoś decydował za Polaków to, kiedy mają robić zakupy, czy mogą stosować zapłodnienie in vitro, itd., itd. To są rzeczy wynikające z tego, że PiS za wszelką cenę chce państwo zideologizować. Najwyraźniej Piotr Duda ze swoimi baronami związkowymi spotkał się w jakimś luksusowym hotelu za związkowe pieniądze i uznali, że dawno nic nie było o "Solidarności" i musi ze swoim pieskiem Kacperkiem (tak wabi się pies Dudy - red.) jakoś znowu wypłynąć - dodał. Z kolei Ryszard Czarnecki z PiS zaznaczył, że nikt nie kwestionuje tego, że spora część niedziel powinna być wolna. - Pytanie, jak duża ilość niedziel będzie wolna i od kiedy to się zacznie. Myślę, że jesteśmy praktycznie na finiszu tych ustaleń. Widać, że resort pracy i polityki społecznej jest za wolnymi niedzielami, ale chyba nie w takim wymiarze, jak chce tego "Solidarność" - mówił.
Losy projektu
Projekt autorstwa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. "Solidarność", zakłada ograniczenie handlu w niedzielę w większości placówek handlowych, z pewnymi odstępstwami. Miałyby one dotyczyć m.in. niedziel przedświątecznych, a także np. stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami), sklepików z pamiątkami.
"Solidarność" uważa, że prace nad projektem posuwają się zbyt powoli. Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska podkreśla, że tempo prac zależne jest od podkomisji powołanej do rozpatrzenia projektu. - Rząd nie może popędzać parlamentu w pracach. Nasze stanowisko jest od samego początku takie samo: uważamy, że należałoby "etapować" wprowadzanie ograniczeń handlu w niedzielę - oceniła Rafalska pod koniec czerwca. - Od dawna mówił o tym wicepremier Mateusz Morawiecki, my też o tym mówiliśmy, że etapem rozsądnym, rozsądną propozycją są dwie niedziele w miesiącu, zachowując te pozostałe ograniczenia dotyczące handlu w dni wolne od pracy - dodała.
Rafalska podkreśliła, że choć tempo prac jest na pewno ważnym elementem harmonogramu, to najważniejsza jest jakoś procedowania projektu. Zwróciła uwagę, że jest to materia prawna niezwykle trudna, projekt wymaga zmian, są też bardzo liczne wyjątki. - Chcemy, żeby to było dobre rozwiązanie, a nie takie, które będzie od razu wymagało nowelizacji albo wycofywania się z jakichś zapisów - powiedziała.
Oceniła, że 1 stycznia 2018 r. jako termin wejścia w życie tych rozwiązań jest "do osiągnięcia".
Sprzeczne interesy
Pod koniec czerwca szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapewniał, że do rozstrzygnięcia pozostaje jedynie wybór, czy wolne od handlu powinny być wszystkie niedziele, czy tylko niektóre. - Są dwa sprzeczne interesy: pracodawcy nie chcieliby w ogóle zakazu handlu w niedzielę, "Solidarność" chciałaby wprowadzić całkowity zakaz. Gdzieś trzeba to wyważyć - tłumaczył minister w radiowej "Trójce".
Autor: tol / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock