Reporterzy "Uwagi!" TVN zatrudnili się w jednym z zakładów produkujących jaja. Praktyki, które tam zobaczyli mogą szokować. Ustalili także, że w Polsce istnieje szara strefa handlu jajkami przeznaczonymi do utylizacji.
Tematem produkcji jaj dziennikarze "Uwagi!" TVN zajęli się po spotkaniu z przedsiębiorcą, który przez wiele lat funkcjonował w szarej strefie przemysłu produkcji jaj.
- Im mniejsza firma, tym większy przekręt - powiedział informator i wskazał na średniej wielkości zakład przetwórczy, który - jego zdaniem - jak w soczewce skupia patologie występujące na polskim rynku.
Firma skupuje jaja z ferm, a po oznakowaniu i zapakowaniu dostarcza je do sklepów i supermarketów. Produkuje też z jaj płynną masę używaną później między innymi przez cukierników oraz producentów makaronu.
By sprawdzić na własne oczy jak wygląda jego działalność, reporterzy "Uwagi!" zatrudnili się we wskazanym zakładzie.
Fałszywe badania
Nieprawidłowości pojawiły się już przy okazji dostarczania książeczki sanepidowskiej. Wyniki badań zawarte w niej powinny gwarantować, że pracownik nie jest nosicielem groźnych, zakaźnych chorób. Tymczasem kierowniczka magazynu zaproponowała reporterom kupno przez internet fałszywego dokumentu.
- W zależności jak chce ją pan robić. Czy chce ją pan robić normalnie czy nienormalnie - powiedziała kierowniczka. - Dla mnie to jest ważne, żeby była jak najszybciej - dodała.
Po załatwieniu kwestii formalnych, reporterzy trafili do magazynu.
"Odświeżanie" jaj
Jednym z pierwszych zadań zleconych nowym pracownikom było sfałszowanie daty przydatności do spożycia partii jaj, których nie udało się sprzedać w terminie.
- Termin przydatności jaj jest 28 dni. Magiczna sztuczka i odświeżanie jajek. Delikatnie odrywasz i w to samo miejsce wbijasz tę datę. Cuda! - instruował pracownik. - My jesteśmy jak Harry Potter. Tylko on dotykał różdżką, a my palcem. I jest już zmiana. Świeże jajko - dodawał.
Pracownicy magazynu przez kilka godzin zmieniali etykiety na tysiącach jajek. Nielegalny zabieg przedłużał ich termin ważności o kolejne kilka tygodni. - O tym decyduje kierownik (...) To już latami idzie. Nie skarżą się - usłyszał reporter "Uwagi!".
Po kilku godzinach nowego pracownika przyszła zobaczyć na hali produkcyjnej prezes firmy. Na odbywający się tam proceder nie zareagowała.
28 dni
O komentarz do nagrań zarejestrowanych w przetwórni poproszono ekspertkę, która na co dzień zajmuje się bezpieczeństwem żywności, szczególnie mięsa i jaj.
- Takie praktyki są absolutnie niedopuszczalne. Jajo, które przekracza barierę 28 dni powinno powrócić do zakładu pakującego. Może zostać przekazane do zakładu przetwórczego i zostać przerobione w odpowiednich warunkach procesowych i higienicznych na masę jajową, póki jeszcze się do tego nadają - wyjaśniła dr Małgorzata Korzeniowska z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Jajka z wylęgarni
Reporterzy "Uwagi!" TVN sprawdzili także inne informacje, o których mówił ich informator. Chodzi o szarą strefę tworzoną przez handlarzy, którzy poza nadzorem służb sanitarnych masowo skupują i wprowadzają na rynek jajka, które nigdy nie powinny trafić na nasz stół.
- Funkcjonują na rynku, nie są pod nadzorem weterynaryjnym. Są w wolnej strefie. To są duzi gracze - wskazał informator, jednocześnie opisując nielegalne praktyki. - U nich po prostu topi się towar, który musiałby być zutylizowany i to na dużą skalę. To są jajka z ferm reprodukcyjnych, które hodują kury na jajka z przeznaczeniem do wylęgarni. Jeśli zarodek się nie rozwija, to jajko jest odrzucone. To jest odpad, który powinien być utylizowany. A on trafia na rynek. Zabiera to handlarz, który gdzieś się z tym udaje. - Handlarz kseruje jakiekolwiek dokument identyfikacyjny. I to już w zupełności wszystkim wystarczy - tłumaczył informator.
Jak podkreślał, jaja odpadowe z wylęgarni kurcząt skupują działający na czarnym rynku handlarze, którzy sprzedają nielegalny towar zakładom produkującym masę jajeczną używaną między innymi do produkcji lodów, makaronów i ciast. Przedstawiając się jako właściciele cukierni, którzy potrzebują tanich jaj do produkcji ciast, przedstawiciele "Uwagi!" TVN skontaktowali się z jednym z takich handlarzy.
Po rozmowie z reporterką programu sprzedawcy nabrali do niej zaufania i po kilku dniach przekazali towar.
Jak podkreślał informator "Uwagi!" handel jajami przeznaczonymi do utylizacji to bardzo intratny proceder. - To są olbrzymie pieniądze. Busiarz (handlarz - red.) jest w stanie zarobić sam, w pojedynkę na mercedesa w ciągu roku. Budują się budynki, fortece - opisywał.
Zagrożenie
Wszystkie jaja kupione od handlarzy miały czarne stemple świadczące o tym, że nie są przeznaczone do jedzenia. Autorzy materiału przekazali je do zbadania specjalistom ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
- Te jaja na pewno nie nadają się do jedzenia, są to jaja wylęgowe. Tu mamy przykład że zarodek zamarł w 15. dobie, tuż przed wykluciem. Tutaj mamy przykłady, że zarodki zamarły w 7., 8. dobie. To jest odpad, który powinien być zutylizowany - mówi prof. Jan Niemiec, szef Katedry Szczegółowej Hodowli Zwierząt.
Zszokowany wynikiem prowokacji "Uwagi!" TVN, profesor poprosił o ocenę zagrożenia zdrowia w wypadku zjedzenia takich jaj specjalistę od chorób ptaków. - Bakterie w czasie inkubacji mogą się namnażać do ilości zagrażającej zdrowiu człowieka. Jeśli kupiliście to jako cukiernia, to ktoś bardzo naruszył przepisy. Jeżeli to sprzedał, to jest czyste przestępstwo - podkreśla prof. Piotr Szeleszczuk, szef Zakładu Chorób Ptaków SGGW.
W czwartek w programie "Uwaga!" TVN pojawi się kolejna część reportażu, prezentująca kolejne wyniki dziennikarskiego śledztwa w tej sprawie.
Autor: mb//bgr / Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN