Nie mamy złudzeń, że rok 2021 jest dla branży hotelarskiej stracony - stwierdził sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego Marcin Mączyński. Zaznaczył jednak, że nadchodzący długi weekend majowy jest szansą na pozyskanie przychodów, ale potrzebna jest odpowiednio wczesna decyzja rządu o zniesieniu obostrzeń.
Od 20 marca w całym kraju została ograniczona działalność hoteli. Prowadzenie usług hotelarskich jest dopuszczalne w zakresie m.in. działalności hoteli robotniczych lub hoteli dla pracowników sezonowych oraz noclegów świadczonych w ramach podróży służbowych. Ograniczenia mają obowiązywać co najmniej do 9 kwietnia.
- Nie mamy złudzeń, że rok 2021 jest dla branży hotelarskiej stracony. To będzie już drugi, "czarny" rok dla hotelarzy - rok ogromnych strat finansowych, masowych zwolnień pracowników i niewyobrażalnego stresu związanego z chaosem i brakiem konkretnego planu zamrażania i odmrażania gospodarki - powiedział Marcin Mączyński.
"Ważna jest odpowiednio wczesna decyzja rządu"
Jak zaznaczył, jest wiele znaków zapytania dotyczących nadchodzących miesięcy czy sytuacji w drugiej połowie roku. - Brak stabilizacji nikomu nie służy, dlatego tak ważna jest dzisiaj odpowiednio wczesna decyzja rządu o zniesieniu obostrzeń jeszcze przed majówką - dodał sekretarz generalny IGHP.
Podkreślił, że został niecały miesiąc do pierwszego długiego weekendu w tym roku, czyli szansy dla branży na pozyskanie jakichkolwiek przychodów. - Wszystko wskazuje na to, że wkrótce wyhamuje trzecia fala epidemii, a program szczepień znacząco przyspieszy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie w wakacje obiekty będą miały limity czy inne sztuczne ograniczenia działalności - powiedział Mączyński. Jak zapewnił, hotele są w pełni przygotowane, by świadczyć usługi w reżimie sanitarnym. Dodał, że restauracje hotelowe także są gotowe do bezpiecznego otwarcia.
Mączyński liczy, że ruch turystyczny ruszy pełną parą w czerwcu. - Wszyscy tego potrzebujemy – branża i goście - zaznaczył.
Wskazał, że jeśli nawet w nadchodzące wakacje hotele w miejscowościach typowo wypoczynkowych odnotują przyzwoite obłożenie, to obiekty w miastach wciąż pozostaną puste, dopóki nie powróci do nich ruch biznesowy i konferencje oraz goście zagraniczni.
Pomoc dla branży hotelarskiej
Dlatego, jak podkreślił, niezbędna jest dobrze przemyślana i szybka pomoc jest potrzebna branży hotelarskiej i to "na wczoraj".
- Czekamy też na przepisy z warunkami otrzymania wsparcia za tygodnie lockdownu, bo jak już się wielokrotnie przekonaliśmy, diabeł tkwi w szczegółach. Przykładowo, rząd ogłosił w komunikacie na stronie internetowej, że warunkiem otrzymania pomocy z tarczy branżowej jest spadek przychodów o 40 procent w porównaniu rok do roku albo miesiąc do miesiąca, tyle że w marcu zeszłego roku hotele były prawie puste, z kolei w minionym miesiącu objął je już lockdown, zatem jak można porównywać przysłowiowe zero do zera - wyjaśnił przedstawiciel Izby.
Jak ocenił, taki warunek mija się z celem. - IGHP będzie domagać się zmiany tego zapisu i wprowadzenia porównania spadku przychodów do czasu sprzed pandemii - zaznaczył.
Zdaniem Mączyńskiego kluczowy jest też czas, jaki zajmują procedury. - Tym obiektom, które kwalifikują się do otrzymania pomocy, nie pomaga w przetrwaniu opieszałość urzędów. Mamy informacje, że duże przedsiębiorstwa hotelowe do dzisiaj nie otrzymały pomocy z Tarczy PFR 2.0, bo nadal nie została uruchomiona - powiedział.
Dodał, że Izba domaga się szybkiego wdrożenia rozwiązań pomocowych i rozsądnych warunków tej pomocy. - Apelujemy też o zaniechanie stosowania podatku od umorzonej subwencji w ramach tarczy PFR 1.0., ponieważ hotelarze nie mają z czego zapłacić takiej daniny, skoro ich firmy miesiąc w miesiąc przynoszą straty - podkreślił ekspert.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock