Sklepy internetowe uiszczą podatek od sprzedaży detalicznej, nawet jeśli przeniosą się za granicę. Jeśli sklep internetowy nie ureguluje daniny, będą ją musiały zapłacić firmy przewozowe, np. kurierzy – pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak pisze "Rzeczpospolita" sklepy już wiedzą, jak obejść nowy podatek. Duże sklepy internetowe, które niespodziewanie mają zostać objęte daniną poważnie analizują możliwość przerejestrowania działalności do innych państw. Chodzi głównie o Czechy i Słowację.
Uciekną z Polski?
Jak pisze dziennik, cała procedura jest do przejścia w 24 godziny. - To najprostsze rozwiązanie - mówi "RP" Grzegorz Wójcik, członek zarządu Izby Gospodarki Elektronicznej E-commerce Polska. Co prawda klienci kupujący przez internet muszą zostać poinformowani o danych sprzedawcy, ale jego zdaniem w przypadku dużych, znanych firm dla odbiorcy bardziej liczy się marka niż takie szczegóły jak miejsce rejestracji przedsiębiorstwa. Konsumenci nawet nie zauważą, że kupują w firmie zarejestrowanej za granicą.
Zapłacą kurierzy?
Może się okazać, że mechanizm przeniesienia firmy np. do Czech nie pomoże. Z informacji, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna" wynika, że sklepy internetowe zapłacą podatek nawet jeśli przeniosą działalność za granicę. A jeśli nie one, to daninę będą musiały zapłacić firmy przewozowe.
W artykule czytamy, że wysokość zryczałtowanej stawki dla firm przewozowych (kurierów) wyniesie 50 zł.
Zgodnie z art. 12 projektu ustawy sklep internetowy przeniesiony za granicę i stamtąd prowadzący sprzedaż do Polski, będzie musiał przy każdej takiej transakcji dostarczyć przewoźnikowi oświadczenie o tym, że podatek od handlu został opłacony, sklep korzysta ze zwolnienia albo że przesyłka nie jest związana ze sprzedażą detaliczną. Jeśli tego nie uczyni, do opłaty podatku zostanie zobowiązany przewoźnik.
Pokaz zamiast handlu?
"Rzeczpospolita" pisze również, że pomysł na obejście podatku mają również sklepy stacjonarne. Sklepy obawiają się zwłaszcza wysokiej stawki podatku, która będzie obowiązywała w niedzielę. Według założeń projektu będzie to 1,9 proc. Właściciele sklepów już teraz mówią, że w niedzielę będą tylko prezentować towar i przyjmować zamówienia, które zostaną potwierdzone, opłacone i dostarczone w poniedziałek, kiedy stawka podatku będzie już niższa.
Krytyka
"DGP" zaznacza, że projekt ustawy jest krytykowany przez handlowców, którzy "wskazują, że wymaga on zmian w niemal wszystkich aspektach". Cytuje wypowiedź dyrektora generalnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, Mariana Falińskiego, który zapowiedział wzmożenie wysiłków na rzecz modyfikacji projektu w ramach parlamentarnego Zespołu ds. Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. W ocenie Falińskiego projekt zaprzecza idei, która stała za kompromisem rządu z handlowcami, jaki miał być wynegocjowany podczas konsultacji z 8 stycznia b.r.
Trzy stawki
Z założeń projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, które zaprezentował rząd, wynika, że handlowcy będą płacić trzy stawki podatku od obrotów. Stawka podstawowa będzie wynosić 0,7 proc., a pozostałe - 1,3 proc. i 1,9 proc. Podatek będzie też zawierać kwotę wolną, wynoszącą 1,5 mln zł miesięcznego obrotu. Stawka 0,7 proc. ma obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych. Stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu. Stawka 1,9 proc. ma obowiązywać od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni). Podatek będzie też zawierać kwotę wolną, wynoszącą 18 mln zł rocznego obrotu.
Autor: msz/ / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock