Ponad trzysta tysięcy Ukraińców odprowadza składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. To najwyższy wynik w historii i wzrost aż o 78 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Dodatkowe środki zasilają polski system ubezpieczeń społecznych, który musi zmierzyć się z kosztami realizacji obietnicy wyborczej PiS o obniżeniu wieku emerytalnego.
Według najnowszych dostępnych danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych składki do polskiego systemu odprowadzało na koniec trzeciego kwartału 2017 roku 307,8 tys. Ukraińców. Jeszcze 12 miesięcy wcześniej było to 172 tys. osób.
- Wzrost liczby obywateli Ukrainy ubezpieczonych w ZUS jest konsekwencją zarówno narastającego napływu pracowników z tego kraju do Polski, jak również tego, że Ukraińcy stopniowo zadomawiają się na polskim rynku pracy - ocenia Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP i były członek rady nadzorczej ZUS.
- Ich zatrudnienie ma coraz trwalszy i bardziej formalny charakter, czego konsekwencją jest również objęcie ich ubezpieczeniem społecznym. To pozytywne zjawisko, świadczące o coraz bardziej unormowanym charakterze zatrudniania Ukraińców w Polsce - dodaje.
Zasypywanie dziury
To dobre informacje dla finansów ZUS. Ukraińcy odprowadzający składki pozwalają w większym stopniu pokryć rosnące wydatki na świadczenia emerytalne. Do wzrostu wydatków przyczyniła się reforma emerytalna, która weszła w życie 1 października ubiegłego roku. Po zmianach kobiety ponownie uzyskały prawo do przejścia na emeryturę od 60. roku życia, a mężczyźni od 65.
Jak poinformował ZUS na początku stycznia, zdecydowano już o wypłacie emerytur dla około 313 tysięcy osób wynikających z przepisów obniżających wiek emerytalny. To zatem niewiele więcej, niż liczba Ukraińców, którzy odprowadzają składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Przypomnijmy, że roczny koszt obniżenia wieku emerytalnego szacowany był na 10 mld zł.
- Ta sytuacja ma pozytywny wpływ na kondycję Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Rosną wpływy z tytułu składek płaconych przez Ukraińców objętych ubezpieczeniami społecznymi, ale wydatki na świadczenia na ich rzecz zaczną w podobnym stopniu narastać dopiero w perspektywie paru dekad. To oznacza łatwiejsze bieżące finansowanie wypłat emerytur czy rent, a także zmniejszenie kwoty dotacji z budżetu państwa, jaka jest konieczna do pokrycia deficytu FUS - zwraca uwagę Kozłowski.
Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu i ekspert Konfederacji Lewiatan, zauważa jednak, że "ma to pozytywny, choć nie decydujący wpływ na finanse Funduszu Ubezpieczeń Społecznych". Jak zauważa, ZUS ma blisko 50 miliardów złotych deficytu rocznie.
- W Polsce pracuje oficjalnie 16,5 mln osób, więc 300 tysięcy Ukraińców stanowi mniej niż 2 procent całości pracujących - zauważa Mordasewicz.
Ilu Ukraińców pracuje w Polsce?
Jak poinformowało w ubiegłym tygodniu ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej, w ubiegłym roku powiatowe urzędy pracy zarejestrowały ok. 1,8 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcom dla ok. 1,1 mln cudzoziemców. Według wyliczeń MRPiPS, jest to wzrost w porównaniu z rokiem 2016 na poziomie 100 proc. dla zezwoleń i prawie 40 proc. dla oświadczeń.
Ok. 85 proc. zezwoleń na pracę i 95 proc. oświadczeń trafia do obywateli Ukrainy.
Według szacunkowych danych za 2017 rok pracodawcom zostało wydanych także około 250 tysięcy zezwoleń na pracę dla cudzoziemców z państw spoza UE.
Jak wyjaśniała minister Elżbieta Rafalska, ich udział w polskim rynku pracy waha się między 2,5 a 5 procent. Najwięcej z nich stanowią Ukraińcy. W dalszej kolejności są obywatele - Białorusi, Mołdawii, Indii, Nepalu, Turcji, Armenii, Chin i Wietnamu.
Większość nie odprowadza składek
Według szacunków OPZZ liczba pracujących w Polsce Ukraińców jest jednak wyższa. Zdaniem związkowców do końca 2017 roku w Polsce pracowało łącznie aż 1,8 mln Ukraińców.
Skąd zatem tylko blisko 308 tysięcy w systemach ZUS? Bogdan Grzybowski, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej, Rynku Pracy, Ubezpieczeń i Zdrowia w OPZZ, wyjaśnia, że zdecydowana większość z nich, bo 1,5 mln, jest zatrudniona na umowach o dzieło. - To jest poważny mankament tego rynku pracy - podkreśla.
Grzybowski dodaje, że nielegalnie zatrudnionych jest w Polsce, według różnych badań, od 50 do 800 tysięcy cudzoziemców.
"Ukraińcy są nam bardzo potrzebni"
Masowy napływ emigrantów zza wschodniej granicy łata dziury na rynku pracy. - Ogromna część Polaków jest bierna zawodowo, więc przedsiębiorstwom trudno jest pozyskać pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Ukraińcy są nam potrzebni, aby zrównoważyć emigrację części Polaków na Zachód. Poza tym kierunki kształcenia w naszym kraju nie są dostosowane do potrzeb gospodarki - ocenia Jeremi Mordasewicz.
Jego zdaniem dodatkowo niższy wiek emerytalny obniży jeszcze bardziej aktywność osób starszych. - Już obecnie zaledwie 50 procent osób w wieku 54-64 lata pracuje - wskazuje doradca zarządu i ekspert Konfederacji Lewiatan.
- Ukraińcy są nam bardzo potrzebni i to nie tylko do prac sezonowych, ale na stałe. Jeżeli nie chcemy, aby najbardziej przedsiębiorczy z nich wyjechali na zachód, powinniśmy im umożliwić osiedlenie się w naszym kraju wraz z rodzinami. Kiedy będą mieli tu żony i dzieci ich motywacja do wyjazdu do Niemiec będzie słabsza - podkreśla Mordasewicz.
Nowe przepisy
Przypomnijmy, że od początku roku weszły nowe zasady dotyczące sezonowego zatrudniania cudzoziemców. Pracodawcy mają obowiązek informowania urzędów na przykład o wszelkich zmianach dotyczących przebiegu ich zatrudnienia. Chodzi między innymi o obywateli: Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy, którzy będą mogli skorzystać z uproszczonej procedury dostępu do rynku pracy. Nowe przepisy przewidują utworzenie rejestru pracy cudzoziemców, który będzie zawierał informacje dotyczące klasycznych zezwoleń na pracę, zezwoleń na pracę sezonową, oświadczeń składanych w celu dokonania wpisu do ewidencji oraz informacji starosty o braku możliwości zaspokojenia potrzeb kadrowych na lokalnym rynku pracy. Nowelizacja wprowadza także opłatę w wysokości 30 zł za rejestrację oświadczenia pracodawcy o potrzebie zatrudnienia cudzoziemców.
Pytany o te zmiany Łukasz Kozłowski wskazuje, że zmiany w prawie uczynią proces zatrudniania cudzoziemców w Polsce trudniejszym. - Ale w sytuacji dotkliwego braku rąk do pracy wydaje się, że nie zniechęci to pracodawców do dalszego poszukiwania pracowników zagranicą - dodaje.
- Ci Ukraińcy, którzy już teraz są w Polsce, również z biegiem czasu coraz częściej będą zatrudniani w oparciu o takie umowy, które wiążą się z podleganiem ubezpieczeniom społecznym. W związku z tym oczekuję dalszego wzrostu Ukraińców ubezpieczonych w ZUS - prognozuje ekspert Pracodawców RP i były członek rady nadzorczej ZUS.
Świadczenia dla Ukraińców
Przypomnijmy, że w maju 2012 roku podpisano polsko-ukraińską umowę o zabezpieczeniu społecznym. Określono w niej warunki nabycia prawa do emerytury lub renty. Osoba, która pracowała i podlegała ubezpieczeniom w Polsce i na Ukrainie, emeryturę może uzyskać zarówno z Polski, jak i z Ukrainy, o ile spełni warunki wymagane do nabycia prawa do emerytury lub renty w tych państwach.
W tym przypadku obowiązuje zasada sumowania okresów emerytalnych. Pozwala ona na uwzględnienie okresów zatrudniania przy nadaniu uprawnień np. do minimalnej emerytury. W takim przypadku zsumowane zostaną polskie i ukraińskie okresy pracy, ale - co bardzo istotne – wyrównanie świadczenia do kwoty minimalnej emerytury nastąpi od kwoty zsumowanych świadczeń wypracowanych w Polsce i na Ukrainie.
Dla przykładu: jeżeli obywatel Ukrainy przepracuje 15 lat w ojczyźnie i 10 lat w Polsce, osiągnie okres uprawniający do minimalnej emerytury (od 1 października w Polsce wynoszący 25 lat dla mężczyzn). Następnie zsumowane zostanie świadczenie wypracowane na Ukrainie. Warunkiem wypłacanie minimalnej emerytury przez ZUS obywatelom Ukrainy jest ich stałe zamieszkanie na terytorium Polski.
Jak poinformował tvn24bis.pl rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz, od początku obowiązywania umowy z dopłaty do minimalnego świadczenia korzysta w naszym kraju zaledwie około 260 osób.
Autor: Mateusz Bednarczyk / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock