Drogi szybkiego ruchu blokują się w dużo szybszym tempie, niż zakładali ich zarządcy - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna". Na niektórych obecnie liczba pojazdów jest taka, jaką przewidywano na 2023 rok, a efektem tego są korki - czytamy.
Dziennik podaje, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad od nowa szacuje ruch, ponieważ stare prognozy są już w dużej części nieaktualne. - Przy projektowaniu placów poboru opłat uwzględniono studium ruchu, które było analizowane również przez GDDKiA. Obecnie natężenie ruchu przekroczyło poziom, który miał być osiągnięty za osiem lat - mówi gazecie Anna Kordecka z GTC, koncesjonariusza fragmentu autostrady A1. Więcej samochodów jest także na fragmentach dróg zarządzanych przez GDDKiA. Jako przykład "DGP" podaje autostradę A2 Konin-Stryków, którą w ubiegłym roku przejechało 10 mln pojazdów, o 8 proc. więcej niż w 2014 roku.
Liczby, liczby
Przy projektowaniu autostrady GDDKiA posługiwała się prognozami dostarczonymi przez wybranych doradców technicznych. Jak pisze gazeta, firma Kapsch, operator systemu e-myta, potwierdza, że przewidywania były mocno niedoszacowane. Jako przykład gazeta podaje odcinek autostrady A4 Bielany-Krajków, gdzie średni dobowy ruch pojazdów powinien wynieść 27 tys. aut. Dane Kapsch pokazują, że jest duże ciaśniej - blisko 40 tys. pojazdów. Gazeta podaje też przykłady innych dróg, których ma dotyczyć problem niedoszacowania ruchu. - Nowy pomiar jest teraz przeprowadzany na istniejącej sieci dróg krajowych, w tym także drogach koncesyjnych - mówi gazecie Łukasz Jóźwiak z GDDKiA. Eksperci wymieniają kilka powodów wzrostu natężenia ruchu na drogach szybkiego ruchu: wzrost zamożności Polaków a tym samym wzrost liczby pojazdów, import aut z Zachodu, przedłużające się wprowadzenie opłat na części autostrad, niższe ceny paliw.
Autor: mn//bgr / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna