Setki osób i ponad połowa terytorium Australii zostało odciętych od numeru alarmowego podczas awarii sieci telekomunikacyjnej Optus. Władze zapowiadają, że "znaczące konsekwencje" zostaną wyciągnięte wobec operatora, ponieważ incydent jest łączony z co najmniej kilkoma zgonami - podał portal BBC.
Do przerwy w działaniu sieci doszło w czwartek i objęła ona ponad połowę kraju – od Australii Południowej po Terytorium Północne i Australię Zachodnią.
Ponad 600 połączeń na numer alarmowy 000 nie zostało zrealizowanych. Optus przyznał, że firma potrzebowała aż 13 godzin, by ocenić skalę problemu, a informację do opinii publicznej przekazano dopiero po 40 godzinach.
"Bardzo jest mi przykro"
Szef Optus Stephen Rue potwierdził, że po przywróceniu usług przeprowadzono kontrole, które ujawniły co najmniej trzy zgony, w tym śmierć niemowlęcia. Policja zastrzega, że nie w każdym przypadku awaria była bezpośrednią przyczyną tragedii.
- Chciałbym jeszcze raz podkreślić, jak bardzo jest mi przykro z powodu niezwykle tragicznej sytuacji, w wyniku której życie straciły cztery osób, które nie mogły skontaktować się ze służbami ratunkowymi – powiedział Rue w niedzielę.
- Mogę zapewnić, że działania są i będą podejmowane, aby w przyszłości nigdy więcej do tego nie doszło – dodał.
"Znaczące konsekwencje"
Ministra łączności Anika Wells mówi o "ogromnej porażce wobec australijskiego społeczeństwa" i zapowiada "znaczące konsekwencje".
- Nie jest zaskoczeniem, że wyraziłam ogromne rozczarowanie, że tak szybko znów tu jesteśmy. Albo w ogóle, że znów tu jesteśmy - powiedziała cytowana przez BBC Wells.
Podkreśliła też, że firma "ponownie zawiodła Australijczyków".
"Jest to podstawowy obowiązek"
Regulator ACMA już wszczął postępowanie, przypominając, że to nie pierwsze naruszenie Optus w zakresie dostępu do numerów alarmowych.
Organ regulacyjny przypomniał, że firma Optus nie zapewniła dostępu do usług połączeń alarmowych dla 2145 osób podczas awarii w 2023 r., a następnie nie sprawdziła stanu 369 osób, które ucierpiały w wyniku tej awarii. Na firmę nałożono kary w wysokości ponad 12 mln dolarów australijskich (ok. 28,6 mln zł).
- Australijczycy muszą mieć możliwość skontaktowania się ze służbami ratunkowymi, gdy tylko potrzebują pomocy. Jest to podstawowy obowiązek każdego operatora telekomunikacyjnego wobec społeczeństwa - podkreślił rzecznik ACMA.
BBC podało, że śledztwo nadal trwa, ale Rue oświadczył, iż zamierza regularnie informować opinię publiczną o postępach sprawy, gdy "będą pojawiać się nowe informacje".
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock