Piątek był dniem, w którym złoty pozostał trochę słabszy, co analitycy tłumaczą m.in. słabszymi danymi dotyczącymi wzrostu gospodarczego. Ok. godz. 17:40 za euro trzeba było zapłacić 4,22 zł, za dolara 3,77 zł, a za franka 3,92 zł.
Marek Rogalski z DM BOŚ zwrócił uwagę, że dane nt. PKB, ogłoszone przez GUS o godz. 10 "potwierdziły wstępne, słabsze szacunki wzrostu o 3,3 proc. w ujęciu rocznym".
Kampania w tle
- Uwagę przykuwa jednak wyraźniejsze odbicie popytu krajowego, co raczej powinno utwierdzać rynek w przekonaniu, że stopy procentowe pozostaną na obecnym poziomie przez długi czas - niewykluczone, że przez ewentualne zawirowania w Chinach, dłuższy, niż do tej pory sądzono, czyli do 2017 roku - zaznaczył analityk. Rogalski dodał, że w tym kontekście ważne będą przyszłotygodniowe decyzje RPP, a także wtorkowe odczyty PMI dla przemysłu. - Jeżeli sierpień byłby lepszy, niż lipiec, to wesprze to złotego - skomentował. Zdaniem analityka z BOŚ złotemu najbardziej obecnie przeszkadzają dwie sprawy. - Pierwsza to ryzyko polityczne – rynek boi się festiwalu obietnic w kontekście kampanii wyborczej i ich skutków (warto spojrzeć, co się dzieje chociażby wokół ustawy frankowej), oraz polityki prowadzonej przez przyszły rząd (ta bazując na obecnych deklaracjach PIS może stwarzać ryzyko nadmiernego wzrostu wydatków, które ciężko będzie pokryć). Dużym błędem może być jednak nadmierne skupianie się tylko na tym aspekcie wyceny złotego - skomentował Rogalski. - Większe znaczenie będą mieć globalne nastroje. Te w ostatnich dniach uległy poprawie, ale podwyższona zmienność najpewniej jeszcze utrzyma się przez jakiś czas. Czynnikiem, który dodatkowo będzie negatywnie ważyć na rynkach wschodzących będą oczekiwania związane ze zbliżającą się podwyżką stóp procentowych w USA. Patrząc na kombinację ostatnich, lepszych danych makro, oraz wypowiedzi członków FED można odnieść wrażenie, że argumentem, który każe wstrzymać się z zacieśnieniem polityki we wrześniu jest tylko kwestia nadmiernej zmienności rynków finansowych w ostatnim czasie i niepewność związana z dalszym rozwojem wypadków w Chinach. Rynkom finansowym trudno będzie sobie wyobrazić brak ruchu ze strony FED na grudniowym posiedzeniu, co siłą rzeczy w dłuższym horyzoncie będzie wspierać dolara kosztem innych walut - dodał analityk. Niemniej, jego zdaniem, "analiza techniczna pokazuje jednak rosnące prawdopodobieństwo umocnienia się złotego w pierwszych dniach nowego tygodnia". Kurs euro może zejść "w okolice 4,19 po uprzednim złamaniu wsparcia przy 4,2060", a dolar do 3,74, a nawet do 3,70 - uważa Rogalski.
"Skala osłabienia dość niewielka"
Z kolei Kamil Maliszewski z DM mBanku podkreślił, że zakończenie tygodnia na rynku złotego przebiegało w bardzo spokojnych nastrojach. - PLN stracił w stosunku do wszystkich głównych walut, jednak skala osłabienia była dość niewielka. Pomimo niezbyt sprzyjających nastrojów na głównych parkietach europejskich, dobrze radziła dziś sobie giełda w Warszawie, co z pewnością pomogło także złotemu. Niewielki wpływ na handel miały dzisiejsze szczegółowe dane o PKB, które zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosły istotnych rewizji. Wzrost gospodarczy w II kwartale okazał się słabszy od prognoz, jednak perspektywy na kolejne miesiące ciągle pozostają optymistyczne - skomentował. Jego zdaniem, "jeżeli sentyment na rynku, który zdominował ostatnio handel na praktycznie wszystkich klasach aktywów, ulegnie w przyszłym tygodniu poprawie, należy spodziewać się, że zobaczymy zejście kursu EUR/PLN poniżej 4.20". - Istotne znaczenie może mieć środowe posiedzenie RPP, które nie przyniesie zmian polityki monetarnej, jednak ze względu na globalne niepokoje może okazać się, że przynajmniej niektórzy członkowie nie będą przekonani, co do dotychczasowego +forward giudance+ i ponownie zostanie dopuszczona możliwość obniżek stóp procentowych, jeszcze w tej kadencji Rady, w razie pogorszenia się sytuacji – zaznaczył analityk mBanku. Jego zdaniem na parze USD/PLN "czekają nas w przyszłym tygodniu spore wahania, a najważniejsze znaczenie powinny mieć piątkowe dane z rynku pracy w USA". Kurs pozostanie w granicach 3,70-3,80 - uważa. - Silny okazał się dziś także frank szwajcarski, jednak w tym wypadku znajdujemy się nieznacznie powyżej okolic 3,90 i nie widać na horyzoncie wydarzeń, które mogłyby wpłynąć na większe wahania CHF - dodał Maliszewski.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock