Wraz ze niepomyślnymi nastrojami na rynkach globalnych i spadkami na europejskich giełdach, złoty od rana tracił na wartości, ale zyskał po decyzji Senatu w sprawie kredytów frankowych. Około godz. 17.20 euro kosztowało 4,22 zł, dolar 3,80 zł, a frank 3,89 zł.
Senat w piątek przyjął poprawkę, która kosztami przewalutowania kredytów frankowych obciąża w połowie banki, a w połowie kredytobiorców. W sejmowej wersji ustawy 90 proc. tych kosztów miały płacić banki, a tylko 10 proc. frankowicze. - Złoty silniej zyskał (…) po decyzji senatu w sprawie kredytów frankowych. Oznacza ona bowiem mniejsze obciążenie dla banków i znaczny spadek ryzyka destabilizacji rodzimego sektora finansowego. W rezultacie złoty odrobił sporą część dzisiejszych strat i ostatecznie tydzień kończy na poziomie 4,22 na EUR/PLN, 3,89 na CHF/PLN i 3,80 na USD/PLN - ocenił analityk domu maklerskiego mBanku Szymon Zajkowski.
Inne dane
W jego ocenie wartość złotego w relacji do franka wsparły również bardzo słabe dane ze Szwajcarii. - W sierpniu deflacja w tym kraju sięgnęła bowiem rekordowego poziomu -1.4 proc. r/r, co wobec czwartkowych sygnałów Europejskiego Banku Centralnego (EBC) o możliwym zwiększeniu programu luzowania, dodatkowo nakłada presję na Bank Szwajcarii, by podjął dalsze działania mające na celu osłabienie szwajcarskiej waluty - podkreślił. Zajkowski zaznaczył, że po czwartkowych sugestiach, w kolejnych dniach złoty powinien pozostać relatywnie stabilny w stosunku do euro i franka, z lekką tendencją do umocnienia. - Kurs EUR/PLN ma szansę znów zejść do poziomu 4.20, a CHF/PLN do 3.85. Złoty jednak prawdopodobnie dalej tracił będzie w stosunku do dolara, a kurs USD/PLN zmierzał w kierunku 3.83. Raport z rynku pracy USA podtrzymał, bowiem oczekiwania sporej części uczestników rynku, na podwyżkę stóp procentowych już na wrześniowym posiedzeniu - ocenił analityk.
Stany nie pomogły
Z kolei główny analityk walutowy domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski ocenił, że opublikowane piątek dane z amerykańskiego rynku pracy nie pomogły złotemu. - W piątek nie było też widać pozytywnego wpływu wczorajszych sygnałów z Europejskiego Banku Centralnego – rynek doszedł do wniosku, że o ile Mario Draghi nie wykluczył możliwości dalszego poluzowania polityki, to termin, kiedy mogłoby do tego dojść nadal pozostaje niepewny - wskazał analityk. W efekcie - jak ocenił Rogalski - w krótkiej perspektywie na złotym zaważyły nastroje z rynków akcji, a te były negatywne. - To wynik fatalnych danych z Hongkongu - mocny spadek indeksu PMI, jakie poznaliśmy w piątek w nocy. Zwiększają one ryzyko kolejnej odsłony chińskiego kryzysu, bo takie słowo jest już w pełni uprawnione - zaznaczył Rogalski. Rogalski wskazał, że dolar naruszył w piątek barierę 3,80 zł, chociaż powyżej tego poziomu szybko ujawniła się większa podaż. - Może to ograniczać dalsze wzrosty w stronę 3,8350-3,8550, zwłaszcza jeżeli zobaczylibyśmy chwilowe odbicie na EUR/USD. W przypadku EUR/PLN widać było dzisiaj korektę wczorajszego wyraźnego spadku. Wydaje się jednak, że nie będzie ona w stanie doprowadzić do powrotu ponad 4,24. Z drugiej strony rynkowi na razie brakuje mocnego impulsu do zejścia poniżej 4,2000-4,2050 - dodał.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu