Nawet blisko 20 procent traciła turecka lira do dolara w piątek po południu. To efekt decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa, który poinformował na Twitterze o dwukrotnym podwyższeniu ceł na stal i aluminium z tego kraju.
Krótko po tej wiadomości kurs na parze dolar amerykański- turecka lira (USD/TRY) wzrósł do poziomu 6,38, co oznacza wzrost o 15,8 procent w stosunku do czwartku. Później obserwowaliśmy dalsze umacnianie się amerykańskiej waluty.
Około godziny 15.45 za jednego dolara trzeba było zapłacić 6,65 liry, co stanowiło wzrost o blisko 20 proc. W kolejnych godzinach handlu spadek wartości tureckiej waluty nieco wyhamował.
Dwie godziny przed ogłoszeniem podwyższenia ceł przez prezydenta USA kurs na parze USD/TRY znajdował się poniżej poziomu 6 lir za dolara (co wówczas oznaczało wzrost o ok. 10 proc. w stosunku do czwartkowych notowań).
Lira traciła w piątek na wartości także w stosunku do polskiej waluty (sam złoty jednak także traci do euro i dolara). Około godziny 16.00 za turecką walutę trzeba było zapłacić 57 groszy, to o ponad 45 procent mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jeszcze w środę było to około 70 groszy.
Oznacza dobre informacje dla wszystkich wyjeżdżających na urlopy do Turcji, którzy mogą taniej nabyć lokalną walutę.
Nowe sankcje USA
We wpisie zamieszczonym na Twitterze około godziny 15.00 czasu polskiego prezydent Donald Trump poinformował, że "właśnie autoryzował podwojenie ceł na stal i aluminium dla Turcji, podczas gdy ich waluta - turecka lira - gwałtownie spada względem naszego mocnego dolara!".
"(Cła - red.) na aluminium od teraz będą wynosić 20 procent, a na stal 50 procent. Nasze relacje z Turcją nie są obecnie dobre!" - napisał prezydent USA.
I have just authorized a doubling of Tariffs on Steel and Aluminum with respect to Turkey as their currency, the Turkish Lira, slides rapidly downward against our very strong Dollar! Aluminum will now be 20% and Steel 50%. Our relations with Turkey are not good at this time!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) August 10, 2018
Wcześniej w piątek swoje wystąpienie w Bayburt na wschodzie Turcji miał prezydent Tayyip Erdogan, który z kolei uspokajał obywateli, że obecne problemy gospodarcze to efekt "małych różnic opinii" w relacjach międzynarodowych.
- Jeżeli jest tu ktoś, kto trzyma dolary i złoto pod poduszką, to powinien je wymieniać na liry w naszych bankach. To narodowa bitwa - powiedział do tłumu.
Giełdy na minusach
Problemy Turcji uderzają w giełdy na Starym Kontynencie. Główne indeksy w Europie również notowały mocne zniżki: ok. godz. 17.00 DAX, FTSE i CAC spadały o odpowiednio: 2,1 proc., 1,0 proc. oraz 1,8 proc. Polski WIG20 spadł na zamknięciu w piątek o 3,3 proc. na fali pogarszającego się sentymentu do rynków wschodzących.
Kłopoty tureckiej waluty spotęgowane były przez poranne doniesienia "Financial Times". Dziennik podał, że Europejski Bank Centralny jest mocno zaniepokojony potencjalnymi kłopotami europejskich banków w związku z posiadaniem tureckich aktywów (np. akcji czy obligacji). Wśród najmocniej zagrożonych banków wymieniono BNP Paribas, BBVA i UniCredit.
Przyczyny problemów gospodarczych
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, w piątkowym komentarzu wskazywał, że "problemy tureckiej gospodarki oraz przecena jej waluty trwają od wielu miesięcy, ale dopiero teraz zaczęło mieć to wpływ na szeroki rynek".
Jak wyjaśniał, "za osłabieniem tureckiej waluty stały przede wszystkim obawy o niezależność banku centralnego. Przez kilka ostatnich lat pod presją prezydenta bank centralny prowadził zbyt luźną politykę pieniężną, zapewniając wysoki wzrost gospodarczy, ale też generując presję inflacyjną oraz deficyt na rachunku bieżącym, który uzależniał Turcję od napływu zagranicznego kapitału".
- Seria wydarzeń w tym roku, poczynając od kwestionowania sensu podwyżek stóp przez prezydenta, przez jego niemal pełne przejęcie władzy, po silny konflikt dyplomatyczny z USA sprawiły, że kapitał nie tylko zaczął odpływać, ale lira stała się obiektem zainteresowania kapitału spekulacyjnego, który próbuje testować, jak bardzo może się ona osłabić - tłumaczył ekonomista.
- Sytuacja tureckiej liry od miesięcy była fatalna - zauważył w komentarzu Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl. - Negatywnie wpływał na nią zarówno konflikt dyplomatyczny na linii Waszyngton - Ankara, jak i katastrofalne zarządzanie gospodarką. Bank centralny został uzależniony od władzy wykonawczej, co spowodowało niekontrolowany wzrost inflacji i coraz większe obawy wśród zagranicznych inwestorów - dodał.
Jak podkreślił analityk, obawy o stan gospodarki powiększał fakt rosnących kosztów obsługi długu (rentowności 10-letnich obligacji skarbowych przekroczyły 20 proc.) oraz olbrzymi deficyt na rachunku obrotów bieżących (ok. 50 mld dolarów rocznie), którego zewnętrzne finansowanie przy spadającej wartości tureckiej waluty staje się coraz trudniejsze.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP, tvn24bis.pl