Sytuacja w Chinach to czarny scenariusz pokazujący, jak wrażliwy jest wzrost gospodarczy i rynki finansowe. Bo jesteśmy w takim momencie, w którym druga największa gospodarka świata spowalnia i to dużo szybciej niż by się wydawało - powiedziała w TVN24 ekonomistka Aleksandra Bluj. Jak dodała, gdy zabraknie chińskiego wzrostu na rynku zobaczymy panikę i strach.
Bank centralny Chin obniżył na początku sierpnia stawkę referencyjną juana o 1,9 proc., co przełożyło się na najsilniejsze jednodniowe osłabienie chińskiej waluty od ponad dwudziestu lat.
Bluj zaznaczyła, że Pekin decydując się na obniżenie wartości swojej waluty wysyłają jednoznaczny sygnał: "nie udaje nam się pobudzić wzrostu gospodarczego".
Panika i strach
- Wszyscy patrzą na Chiny, one pozostają dużym partnerem handlowym na całym świecie, mają duże zależności kapitałowe i jeżeli teraz zabraknie tego chińskiego wzrostu to z dużym prawdopodobieństwem zobaczymy panikę, strach i nieumiejętność ostatecznej wyceny tego, co to fundamentalnie znaczy - powiedziała ekonomistka. - Spowolnienie w Chinach będzie miało jednoznaczny wpływ, na to jak będzie wyglądał wzrost gospodarczy - podkreśliła Bluj w TVN24. Jej zdaniem, na juana będzie występować teraz presja, bo wzrost gospodarczy jest ewidentnie mniejszy niż planowali to ekonomiści. - Bank Chin będzie musiał obniżyć stopy procentowe, wrzucić płynność w chiński sektor bankowy i z dużym prawdopodobieństwem dorzucić odrobinę fiscal stimulusu (pakiet stymulujący, np. w postaci zachęt podatkowych - red.). Bez tego Chiny będą się budzić bardzo wolno - dodała.
Autor: ToL//gry / Źródło: tvn24