Sejm przegłosował w czwartek nowelizację ustawy o VAT. Zakłada ona wprowadzenie wyższej 23-procentowej stawki na niektóre wyroby medyczne.
Za nowelizacją zagłosowało 249 posłów, przeciw było 65, wstrzymało się 113.
Wcześniej Sejm odrzucił poprawkę klubów opozycyjnych, by ustawa, która jest realizacją wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej weszła w życie nie po 7 dniach od ogłoszenia, ale w połowie 2018 roku.
Jakie produkty
TSUE w 2015 roku uznał, że Polska łamie unijną dyrektywę, utrzymując obniżoną stawkę VAT na niektóre towary, które nie są de facto wyrobami medycznymi ani farmaceutycznymi. Chodzi między innymi o sprzęt medyczny, sprzęt pomocniczy, urządzenia, które nie są przeznaczone wyłącznie do użytku osobistego przez osoby niepełnosprawne lub nie są przeznaczone do łagodzenia skutków lub leczenia niepełnosprawności. Chodzi także o niektóre produkty, zawierające cystynę i cysteinę, a także towary używane do celów antykoncepcyjnych i higieny osobistej. Na część tych produktów, jak zakłada rządowy projekt noweli, zostanie przywrócona podstawowa stawka VAT 23 proc. W efekcie rząd spodziewa się 1,3 mln zł dodatkowego dochodu budżetowego. Przedstawiciele resortu finansów zwracali uwagę w toku prac legislacyjnych, że z podniesienia stawki VAT wyłączone nadal będą na przykład soczewki kontaktowe i okularowe, smoczki dla niemowląt, strzykawki do podawania leków oraz poduszki pneumatyczne przeznaczone dla chorych, które zachowają stawki 8 proc.
Krótkie vacatio legis
Przedstawiciele klubów opozycyjnych, nie podważając zasadności zmiany, krytykowali w toku prac przede wszystkim fakt, że ma ona wejść w życie 7 dni po ogłoszeniu. Mirosław Pampuch (Nowoczesna) oceniał podczas środowej debaty, że 7 dni na podwyższenie stawki VAT z 8 do 23 procent "to kolejna pułapka na polskich przedsiębiorców", którzy obracają towarami objętymi podwyższaną stawką. Stąd kluby opozycyjne zaproponowały poprawkę, wprowadzającą termin 1 lipca 2018 roku, bo do tego czasu "przedsiębiorcy zdążą się przygotować". Występujący w imieniu rządu wiceminister finansów Piotr Nowak zwracał jednak uwagę, że szybki termin wejścia w życie ustawy jest spowodowany grożącymi Polsce karami. Przekonywał, że opóźniając wejście w życie ustawy, Polska naraża się na kary z Brukseli - około 17 milionów zł na wstępie oraz 1,2 miliona zł za każdy kolejny dzień zwłoki z wdrażaniem przepisów.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock