Przeciętne wynagrodzenie brutto w czerwcu wyniosło 4508,1 złotych, co oznacza, że rok do roku wzrosło o 6 procent - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny.
Wzrost był mocniejszy niż zakładali eksperci. Prognozowali oni, że pensje urosną o 5 procent. Tak mocnego wzrostu wynagrodzeń nie było od pięciu lat.
Z kolei przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w czerwcu 2017 r. wyniosło 4501,63 zł - poinformował GUS.
Optymistyczne dane
- To są bardzo dobre i jednoznacznie optymistyczne dane. Polski rynek pracy staje się w coraz większym stopniu rynkiem pracownika - ocenił w komentarzu dla PAP Marian Szołucha z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Ekspert zwrócił uwagę, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na wynagrodzenie jest popyt na pracę i jej podaż. - Podaż mamy coraz mniejszą w stosunku do zapotrzebowania i powinniśmy się zacząć już w tej chwili zastanawiać nad tym, jak uzupełnić braki w części sektorów gałęzi gospodarki. Te braki prawdopodobnie uzupełniać będziemy imigracją z kierunków nam bliskich, głównie z Ukrainy. Bo nasz rynek jest (...) na pracowników z tego kraju otwarty. To pewne napięcia na rynku pracy zniweluje - powiedział Szołucha. Jak wskazał ekonomista, jeśli sytuacja ma się poprawić na trwałe, to potrzebne jest też zdynamizowanie naszego wzrostu demograficznego, "który drgnął po wprowadzeniu programu 500 plus". Jego zdaniem zmiana ta nie pozwala jednak jeszcze patrzeć w dalszą przyszłość, co najmniej średnioterminową, z optymizmem i ze spokojem. - Mamy porę roku, w której zapotrzebowanie na pracę jest zwykle większe niż przeciętnie. W związku z tym płace na pewno nie będą w najbliższych miesiącach spadały - podkreślił. Szołucha zwrócił też uwagę na inny aspekt tych statystyk. - Płace rosną szybko w wymiarze nie tylko nominalnym, ale także realnym, bo ciągle na bardzo niskim poziomie utrzymuje się inflacja. Ceny poza niektórymi wybranymi pojedynczymi grupami towarów i usług są ciągle stabilne. Należy się z tego cieszyć - ocenił.
Podkreślił jednak, że, aby sytuacja w długim terminie uległa poprawie i ustabilizowała się, potrzebny jest nie tylko wzrost demograficzny, ale też "współdziałanie szeregu wskaźników makroekonomicznych, które poza dynamiką inwestycji są w tej chwili w polskiej gospodarce na dobrym poziomie". - Mam na myśli przede wszystkim wzrost PKB, a z tych, które dotyczą już bezpośrednio poziomu naszych wynagrodzeń - bezrobocie, które ciągle spada - powiedział ekspert. Szołucha zaznaczył, że różnice w poziomie bezrobocia między poszczególnymi regionami naszego kraju w ostatnim czasie zaczęły maleć. - Do tego, żeby Polska rozwijała się nie tylko w sposób dynamiczny, ale też zrównoważony, potrzebne jest (...) niwelowanie różnic między poziomem życia Polaków w różnych regionach naszego kraju - podkreślił.
Autor: tol / Źródło: PAP Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock