Obciążenia podatkowe wzrosłyby o 50 procent - zauważyła w programie "Biznes dla Ludzi" Magdalena Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Skomentowała w ten sposób pomysł nowego systemu podatkowego, który zakłada wprowadzenie podatku przychodowego zamiast większości obecnych podatków. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Pracodawców RP, po wprowadzeniu nowego systemu, podatek musiałyby płacić też firmy, które ponoszą straty.
Wprowadzenie podatku przychodowego zamiast większości obecnych podatków to pomysł Związku Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawiony podczas posiedzenia parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Nowy system zakłada np. likwidację dotychczasowych podatków: PIT, CIT, składek na NFZ, ZUS, Fundusz Pracy oraz Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Zamiast nich byłby wprowadzony powszechny podatek przychodowy, np. wynoszący 27 proc. od funduszu płac. Zastępowałby dotychczasowy PIT oraz wszystkie pozapłacowe koszty pracy, wynoszące, według autorów pomysłu, 60 proc.
Firmy w większych tarapatach
Kozłowski zwracał uwagę, że w takiej sytuacji podatek musiałyby płacić firmy, które ponoszą straty.
- Podam taki przykład. W 2016 roku KGHM miał stratę w wysokości 4,4 miliarda złotych. Gdyby wprowadzono tą propozycję to firma musiałaby zapłacić 300 milionów złotych podatku. Czyli to byłby taki system podatkowy, który ciągnąłby w dół firmy, które znalazłyby się w tarapatach. Więc z tego punktu widzenia nie jest to dobry system podatkowy - tłumaczył.
Na uwagę, że celem nowego systemu podatkowego jest eliminacja unikania płacenia podatków przez firmy, - To jest pewnego rodzaju mit. Firmy mogą nie tylko wyprowadzać koszty za granicę, mogą równie dobrze wyprowadzać przychody. Jeżeli wprowadzimy podatek przychodowy to taka sytuacja będzie miała miejsce - powiedział Kozłowski.
- Natomiast jeśli chodzi o przesunięcie ciężaru opodatkowania, to jest to racjonalne i ciekawe podejście, oczywiście warte dyskusji - zaznaczył.
Dodał zarazem, że można to osiągnąć nie tylko przez wprowadzanie proponowanego systemu, który obejmuje podatek od funduszu płac.
- To już było przed 1989 rokiem i to się nie sprawdziło. To oznaczałoby kompletny demontaż naszego obecnego systemu emerytalnego, przejście na system zdefiniowanej składki lub całkowicie emerytury obywatelskiej. Składki nie byłyby przypisane do konkretnego ubezpieczonego, wysokość emerytury nie byłaby powiązana z tym, co płacimy. W związku z tym zniknęłaby motywacja to podejmowania legalnej pracy w ramach ubezpieczeń społecznych. Trudno mi sobie to wyobrazić, nie wspominając o bezsensowności wprowadzenie takiego rozwiązania - podkreślił.
Inwestycje spadną?
Starczewska-Krzysztoszek przypomniała, że to kolejne pomysły dotyczące podatków. - Ja ciągle mam w pamięci jednolity podatek. Wiemy, czym to się zakończyło. W 2016 roku inwestycje w przedsiębiorstwach spadły o ponad 13 procent. I dzisiaj też tak będzie - mówiła.
Dodała, że przedsiębiorcy "nie działają tylko i wyłącznie dzisiaj czy jutro".
- Jeśli myślą o rozwoju to myślą o inwestycjach. Czyli myślą o wydatkowaniu pieniędzy, pożyczaniu pieniędzy na inwestycje w perspektywie roku czy dwóch, w zależności od skali inwestycji. Muszą więc brać pod uwagę potencjalne zagrożenia zmian w systemie podatkowym, zwiększenia obciążeń. Dlatego, że to w istotny sposób wpływa na ich zdolność do realizacji ich własnych zobowiązań - zaznaczyła.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ W PROGRAMIE "BIZNES DLA LUDZI".
Autor: tol / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock