Całkowity zakaz handlu w niedzielę raczej nie wchodzi w grę, ale handel niedzielny powinien zostać ograniczony - powiedział we wtorek dziennikarzom wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Zapewnił, że liczy na kompromis w tej sprawie.
Wicepremier pytany był o to, jak zapatruje się na projekt Solidarności zakazujący handlu w niedzielę.
- Moje osobiste stanowisko jest takie, że ten handel powinien zostać ograniczony. A w jakim zakresie? Tu jestem jak najbardziej otwarty na różne formy kompromisu; czy jedna niedziela, czy dwie niedziele, czy trzy niedziele. Może dwie byłoby dobrze. Myślę, że ten kompromis zostanie wypracowany ze związkami zawodowymi i pracodawcami w ramach Rady Dialogu Społecznego i sądzę, ze to będzie dobry kompromis. Najbardziej mi zależy na tym, żeby to była dobra, rzeczowa dyskusja - podkreślił Morawiecki.
Dyskusja o zakazie handlu
Zwrócił uwagę, że Polska nie jest jedynym krajem, w których dyskutuje się o zakazie handlu w niedzielę. We Francji, czy Niemczech obowiązują one od dziesiątków lat. Zapytany o to, czy w grę wchodzi całkowity zakaz handlu w niedzielę, odpowiedział: "Nie, raczej nie. Moim zdaniem taki całkowity zakaz handlu w niedzielę nie wchodzi w grę".
Od jesieni ubiegłego roku nad obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele pracuje Sejm. Projekt został skierowany do komisji polityki społecznej i rodziny. Złożył go Komitet Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi NSZZ "Solidarność" oraz inne organizacje. Zgodnie z projektem zakaz handlu w niedziele miałby dotyczyć większości placówek handlowych.
Odstępstwa
W projekcie przewidziano szereg odstępstw od zasady zakazu handlu. Handel będzie mógł się odbywać w dwie kolejne niedziele poprzedzające Święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca.
Odstępstwa dotyczyłyby też m.in. sklepów, gdzie sprzedaje wyłącznie przedsiębiorca prowadzący indywidualną działalność gospodarczą (z wyłączeniem franczyzobiorców i ajentów); stacji benzynowych (z pewnymi obostrzeniami); aptek czy sklepików z pamiątkami i dewocjonaliami.
Gorsza żywność
Morawiecki pytany był też o spotkanie krajów Grupy Wyszehradzkiej dotyczące napływu do Polski żywności gorszej jakości. - Podejmujemy działania wspólnie z ministrem zdrowia, dyskutujemy o tym. Wkrótce będzie posiedzenie Grupy Wyszehradzkiej w Polsce, ministrów gospodarki, jesteśmy umówieni na kilka tematów, w tym również ten (...). Mamy pewne dylematy związane z umową z Ukrainą, ponieważ z Ukrainy napływa więcej żywności, m.in. na przykład wyrobów czekoladowych, które zwiększają presję konkurencyjną na rynku polskim - powiedział.
- Z tej perspektywy patrząc staramy się wypracować najlepsze rozwiązania, tak żeby z jednej strony zwiększyć możliwości handlu Ukrainy z UE, bo wiemy, że jest to czynnik, który może poprawić relacje gospodarcze na Ukrainie (...), ale z drugiej strony nie chcemy doprowadzić do poważnych turbulencji właśnie m.in. na rynku żywnościowym, związanych z konkurencyjną presją cenową, ale też jakościową - powiedział wicepremier.
Zaznaczył, że z jego obserwacji nie wynika, że żywność ta jest gorszej jakości. - Producenci (polscy- red.) wskazują na jakość, ale do tej pory trudno nam określić, czy rzeczywiście tego typu zagrożenia występują - dodał.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock