Słabość do ekskluzywnych aut wpędziła wiceprezesa PZU w poważne kłopoty - pisze "Rzeczpospolita".
W środę w PZU pojawiło się Centralne Biuro Antykorupcyjne. I jak informuje gazeta, funkcjonariusze przyszli po dokumenty związane ze sprawą wiceprezesa Sebastiana Klimka. Poszło o skorzystanie przez niego z luksusowego auta należącego do firmy, która walczy o odszkodowania m.in. z PZU.
Podejrzane przejażdżki
Miesiąc temu "Gazeta Polska Codziennie" napisała, że Klimek, powołany do zarządu PZU w marcu tego roku, przyjechał do pracy luksusowym sportowym samochodem Ferrari należącym do firmy Europejskie Centrum Odszkodowań (EuCO) - przypomina "Rzeczpospolita".
Tymczasem, jak podała gazeta, firma ta procesuje się z państwowym ubezpieczycielem o wielomilionowe odszkodowania.
O wyjaśnienia poprosiła zatem rada nadzorcza PZU. Z informacji "Rz" wynika, że Klimek na piśmie przedstawiał siebie jako ofiarę prowokacji mediów.
Stwierdził, że chciał się tylko przejechać, a samochód testował dzięki uprzejmości członka rodziny, który go dostał z EuCO na kilka godzin. Zapewniał też, że nie wiedział, iż firma ta procesuje się z PZU o odszkodowania. Zdaniem gazety, te wyjaśnienia mogą budzić wątpliwości, bowiem dysponuje ona zdjęciami z ostatniego balu charytatywnego "EuCO i przyjaciele", który odbył się jesienią ubiegłego roku w hotelu Qubus w Legnicy.
Ferrari nie było jednak jedynym ekskluzywnym autem, którym jeździł Klimek. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w październiku ubiegłego roku użytkował porsche panamera należące do EuCO Marketing, spółki zależnej EuCO. Był wtedy dyrektorem finansowym i operacyjnym Philips Polska.
Kosztowne hobby
O słabości do superaut sam wiceprezes przyznał się zresztą w e-mailu skierowanym do "Rzeczpospolitej".
"Lubię szybkie samochody (...). Bardzo bym chciałby mnie było stać na kupno jednych z tych cacek, ale to jest poza moimi możliwościami" [pisownia oryginalna – red.] - możemy przeczytać w wiadomości cytowanej przez gazetę.
"Jestem w Polsce od 2,5 roku i staram się tworzyć znajomości, a już nie patrzyłem na która stronę. (...) Samochody uwielbiam i będę uwielbiał i ktokolwiek w polskim świecie da mi szanse się przejechać (...) będę to robił. Jaką pracę nie wezmę hobby się NIGDY nie wyprę" - dodał.
Teraz z powodu tego hobby interesują się nim media i prokuratura.
Śledztwo trwa
Śledztwo w sprawie użytkowania przez Klimka luksusowego auta wszczął łódzki Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej po zawiadomieniu PZU o "możliwym konflikcie interesów".
Naczelnik wydziału Beata Marczak w rozmowie z "Rz" poinformowała, że prokuratura sprawdza, czy "doszło do użyczenia auta w rozumieniu osiągnięcia korzyści majątkowej", a jeśli był to przypadek korupcji gospodarczej, to czy nastąpiło świadczenie wzajemne.
Z kolei PZU podkreśla, że "w interesie spółki i jej zarządu, w tym pana Sebastiana Klimka, jest rzetelne i obiektywne wyjaśnienie tej sprawy przez powołane do tego organy".
On sam stracił stanowisko członka zarządu PZU Życie, ale pozostał w zarządzie PZU. Decyzją prezesa cofnięto mu jednak wszystkie kompetencje (odpowiadał za finanse spółki).
- Dbając o reputację Grupy PZU, członek zarządu w swoim działaniu, dotyczącym także sfery pozazawodowej, zobowiązany jest do powstrzymywania się od podejmowania wszelkiej aktywności, w wyniku której powstawałaby sprzeczność interesu własnego z interesem spółek Grupy PZU - komentuje w rozmowie z gazetą rzecznik spółki Artur Dziekański.
Autor: mb//km / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: tvn24