Większość pociągów pośpiesznych od poniedziałku ma nowego właściciela. Spółkę PKP Przewozy Regionalne przejmują samorządy wojewódzkie. Kontrolę nad popularnymi połączeniami obsługiwanymi do tej pory przez PKP PR przejmuje Intercity. Reformę najdotkliwiej odczują jednak klienci. Wyraźnie wzrosną ceny biletów - zauważają "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita".
To koniec trwających blisko rok negocjacji rządu z marszałkami województw. - Jesteśmy zadowoleni z kierunku w jakim zmierza jedno z największych jak do tej pory przekształceń własnościowych - tłumaczy na łamach "Rzeczpospolitej" rzecznik resortu infrastruktury Mikołaj Karpiński.
W ręce PKP Intercity mają trafić pociągi pospieszne, które jeżdżą najpopularniejszymi trasami oraz pociągi międzynarodowe, obsługiwane do tej pory przez PKP PR. Z kolei za PKP PR mają odpowiadać samorządy - rząd ma zaakceptować zasady przejęcia spółki przez samorządy we wtorek - podaje "Rzeczpospolita".
"Negocjacje są trudne"
Obie spółki nie doszły jednak do porozumienia w sprawie wzajemnego honorowania biletów. To oznacza, że za przejazd zapłacimy nawet o kilkanaście procent więcej niż dotychczas.
- Rozmowy z Przewozami Regionalnymi trwają od tygodni i będą trwały w dalszym ciągu. Chcemy wypracować dobrą ofertę, tak aby była korzystna dla pasażerów - tłumaczy na łamach "Gazety Wyborczej" Adrianna Chibowska, rzecznik Intercity. Negocjacje są bardzo trudne, bo proces przejęcia jest skomplikowany - dodaje.
Idą zmiany
PKP InterCity rozrasta się - zauważa gazeta i wyjaśnia, że za zmianami własnościowymi mają iść zmiany w strukturze zatrudnienia i w ofercie. Jak szacują władze spółki, zatrudnienie i przychody mają wzrosnąć dwukrotnie. Do 30 listopada PKP IC zatrudniała 5 tys. pracowników. Od poniedziałku spółka ma pod swoją opieką 10 tys. osób.
Jak wynika z prognoz, spółka ma zakończyć ten rok z zyskiem ok. 56 mln zł, z przychodami oscylującymi wokół 1,2 mld zł. Za 12 miesięcy przychód ma wynieść już 2 mld zł.
Za drobne nie pojedziesz
"Rzeczpospolita" zapowiada także istotne zmiany w ofercie obu spółek. Pojawi się tzw. bilet turystyczny, od poniedziałku obowiązują też bilety sieciowe.
Z kolei "Metro" uważa, że zmiana ta wiąże się z rychłą koniecznością głębszego sięgnięcia do kieszeni. Najprawdopodobniej za kilka miesięcy, przy kolejnej zmianie rozkładu jazdy, tańsze pociągi pospieszne zostaną po prostu zastąpione przez droższe połączenia InterCity.
- To jest oczywiste. Intercity dąży do maksymalizacji zysków. Nawet jeśli na niektórych trasach, np. z Warszawy do Krakowa, pozostaną tańsze połączenia, to pociągi będą jeździć w tak nieatrakcyjnych godzinach, że nikt nie będzie chciał z nich skorzystać - komentuje całą sprawę prezes Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei Piotr Rachwalski.
Konkurencji jak wody
Na szczęście jest światełko w tunelu. Rok 2010 oznaczał będzie bowiem koniec monopolu PKP na polskich torach. Za niewiele ponad 365 dni połączenia kolejowe obsługiwać będą mogli przewoźnicy zagraniczni, a na ostrej konkurencji zawsze najlepiej wychodzi klient.
Dziś konkurować z PKP na niewielką skalę próbują tylko samorządowcy. I są efekty. Jeden z takich składów jeździ już z Kudowy do Szklarskiej Poręby, a kolejny jeździć będzie od połowy grudnia z Kamienia Pomorskiego do Kłodzka. - W obu za bilety zapłacimy tak, jakbyśmy jechali pociągiem osobowym, choć czas podróży jest podobny, jak w składach pośpiesznych - pisze "Metro".
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza", "Metro"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum