Złoty znów staje się ofiarą strachu inwestorów o kondycję finansową innych krajów. Tym razem chodzi o Hiszpanię. Polska waluta od rana osłabia się względem franka, euro a przede wszystkim dolara.
W środę o godzinie 13 za euro płacono 4,37 zł, za dolara - 3,52 zł, a za franka - 3,64 zł. Rano kurs przedstawiał się następująco: euro kosztowało 4,35 zł, dolar - 3,49 zł, a szwajcarski frank - 3,62 zł. Analitycy wskazują, że to efekt obaw inwestorów, niezwiązanych jednak z naszym krajem.
- Wyprzedaż polskiej waluty, podobnie jak innych walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących, podyktowana jest wzrostem awersji do ryzyka na rynkach globalnych. Rynki obawiają się o sytuację hiszpańskiego sektora bankowego, ignorując jednocześnie pozytywne wieści płynące z Grecji - komentuje analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas.
Strach jak zwykle
W jego opinii inwestorzy obawiają się, że Hiszpania nie będzie miała dostatecznych środków, żeby wesprzeć swój sektor bankowy. - O tym jak duży jest to strach doskonale świadczy zachowanie rynku długu. Rentowność 5-letnich obligacji tego kraju sięgnęła 6 proc., a 10-letnich obligacji przekroczyła 6,6 proc. Obawy są na tyle duże, że jednocześnie ignorowane są kolejne sondaże z Grecji, które wskazują na potencjalną wygraną w wyborach proreformatorskiej Nowej Demokracji - zwraca uwagę analityk.
Radosław Wierzbicki z Noble Securities zauważa z kolei, że w środowym kalendarzu makroekonomicznym brakuje istotnych danych, więc wpływ na notowania będą miały jutrzejsze publikacje. - Inwestorzy poznają m.in. odczyt rewizji danych o PKB Stanów Zjednoczonych za pierwszy kwartał.
Autor: ŁOs//kdj/k / Źródło: PAP