- Szacujemy, że relacja długu publicznego do PKB w 2011 roku była poniżej 54 proc. - powiedział w piątek po południu wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. Przed południem Narodowy Bank Polski ustalił kurs złotego do dolara na 3,4174, a kurs złotego do euro na 4,4168. Oznacza to, że po takim kursie będzie przeliczane nasze zadłużenie zagraniczne za 2011 rok. Również analitycy są zgodni: nie ma niebezpieczeństwa, aby nasz dług przekroczył 55 proc. PKB, co pociągnęłoby za sobą podwyżkę podatków i konieczność cięć.
Przed komunikatem NBP na rynku walutowym widać było ostrą grę na osłabienie złotego. Rano, do ok. godz 10 za euro trzeba było płacić 4,39 zł, a półtorej godziny później już 4,44. Podobnie sytuacja wyglądała, jeśli chodzi o ceny innych walut.
Zdaniem analityków tuż przed godz. 11 na rynku zainterweniował Bank Gospodarstwa Krajowego, który zbił kurs złotego wobec euro z 4,45 zł do 4,41 zł.
Potem - już po kluczowym dla poziomu długu fixingu - złoty zaczął gwałtownie tracić na wartości. Przed godz. 14.00 za euro trzeba było już zapłacić 4,47 zł. Potem - zdaniem dilerów walutowych - do gry znów wszedł BGK lub NBP. W rezultacie nasza waluta umocniła się o dwa grosze.
Niebezpieczeństwo oddalone
Kurs złotego ogłoszony przez NBP jest daleko od poziomów, które skutkowałyby przekroczeniem przez dług poziomu 55 proc. PKB. Nieważne, czy byłoby to 4,41 zł czy 4,50 zł za euro. (...) Co prawda czwarty kwartał w samorządach jest zawsze niepewny, wtedy bowiem one dużo wydają, niemniej zagrożenia dla długu nie ma - jego poziom na pewno będzie poniżej 55 proc. PKB Mateusz Szczurek, główny ekonomista banku ING BSK
Resort finansów prognozuje, że relacja długu do PKB w 2011 roku wyniesie 53,7 proc. Według MF ostateczna wartość tej relacji będzie zależeć od szeregu elementów, które jeszcze nie są znane, czyli np. nominalnej wartości PKB czy wartości długu Skarbu Państwa oraz innych jednostek sektora finansów publicznych (przede wszystkim samorządów).
Ostatecznie relacja długu do PKB zostanie - według ustawy o finansach publicznych - ogłoszona w formie obwieszczenia ministra finansów do 31 maja 2012 roku.
Główny ekonomista banku ING BSK Mateusz Szczurek uważa jednak, że nie ma się czego obawiać. - Kurs złotego ogłoszony przez NBP jest daleko od poziomów, które skutkowałyby przekroczeniem przez dług poziomu 55 proc. PKB. Nieważne, czy byłoby to 4,41 zł czy 4,50 zł za euro. Aby było inaczej, musiałoby się wydarzyć coś nadzwyczajnego w samorządach, musiałby powstać jakiś gigantyczny deficyt w sektorze samorządowym. Co prawda czwarty kwartał w samorządach jest zawsze niepewny, wtedy bowiem one dużo wydają, niemniej zagrożenia dla długu nie ma - jego poziom na pewno będzie poniżej 55 proc. PKB - powiedział komentując informację o kursie.
A analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas dodał: - Według naszych wyliczeń, po ostatnim odkupie bonów skarbowych, aby próg 55 proc. długu do PKB został przekroczony, euro musiałoby kosztować około 4,80 zł. Byliśmy daleko od tego poziomu, dlatego poziom zadłużenia Polski był bezpieczny.
- Piątkowa interwencja BGK na rynku przed fixingiem NBP, która zbiła kurs złotego (z ok. 4,45 zł za euro do 4,41 zł - red.), miała w mojej opinii charakter wizerunkowy. Być może resort finansów walczył, aby poziom zadłużenia był poniżej 54 proc. długu do PKB - ocenił.
Przejść pod progiem
Dług publiczny obejmuje nominalne zadłużenie podmiotów sektora finansów publicznych, poza tym, które są winne sobie nawzajem. Składają się na niego m.in. zaciągnięte kredyty, przyjęte depozyty, wyemitowane papiery dłużne oraz inne zobowiązania. Część długu, tę zaciągniętą w kraju wyraża się w złotych, a resztę w walutach obcych. To, po jakim kursie trzeba go spłacić, ustala właśnie NBP 30 grudnia (w tym roku ostatniego dnia roboczego - red.) podczas tzw. przedpołudniowego fixingu. W tym roku część zagraniczna stanowi ok jedną trzecią całości. Gdyby ta całość przekroczyła zapisany w konstytucji tzw. drugi próg ostrożnościowy, czyli 55 proc. PKB (PKB Polski to ponad. 1,3 biliona zł - red.) oznaczałoby to konieczność zrównoważenia budżetu, a więc przeprowadzenia dodatkowych cięć wydatków i podwyżek podatków.
Przepisy o ewentualnej podwyżce podatku od towaru i usług wprowadzono przy okazji ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Zgodnie z nimi w przypadku, gdyby relacja długu publicznego do PKB 31 grudnia 2011 r. przekroczyła 55 proc., stawki VAT wzrosłyby od 1 lipca 2012 r. o 1 pkt proc. Tym samym podstawowa stawka VAT wyniosłaby 24 proc. (analogicznie stawki obniżone wzrosłyby do 9 proc. i 6 proc.) i w tej wysokości obowiązywałaby do końca czerwca 2013 r.
1 lipca 2013 r. nastąpiłaby kolejna podwyżka o 1 pkt proc., która obowiązywałaby do końca 2014 r. Powrót do podstawowej stawki w wysokości 24 proc. nastąpiłby z początkiem 2015 r., a 1 stycznia w 2016 r. przywrócono by obecną stawkę VAT.
Wszystkie pieniądze na pokład
Aby to niebezpieczeństwo oddalić, w połowie grudnia ministerstwo finansów podczas dwóch przetargów skupiło przed czasem część polskiego długu, którego zapadalność przypadała na pierwszą połowę przyszłego roku. Podczas aukcji 19 grudnia odkupiło w sumie bony o wartości 2,25 mld zł. a tydzień później - o wartości prawie 2,5 mld.
Innym sposobem na zapobiegnięcie wzrostowi długu, a dokładnie tej części wyrażonej w walutach, były interwencje NBP i Banku Gospodarstwa Krajowego na rynku walutowym, gdzie obie instytucje sprzedawały waluty, czyli de facto kupowały złotego podnosząc jego wartość. Jednocześnie cały czas przedstawiciele ministerstwa finansów zapewniali, że nie przekroczymy w tym roku progu 55 proc. PKB.
mkg/fac/bgr
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu