To był najgorszy dzień na Wall Street od czasu początków globalnego kryzysu w 2008 r. Po tym jak w weekend agencja S&P obniżyła rating USA, w poniedziałek wszystkie główne indeksy zanurkowały o kilka procent.
Indeksy na Wall Street najpierw fatalnie się otworzyły, a potem stopniowo schodziły coraz niżej, by na koniec dnia znaleźć się bardzo głęboko pod kreską. S&P500 stracił 6,66 proc., Dow Jones Industrial Avarage 5,55 proc., a Nasdaq 6,90 proc. Tak duże dzienne spadki notowały ostatnio w ogniu finansowego kryzysu pod koniec 2008 r.
Analitycy nie mają wątpliwości, że taka - ocierająca się o panikę - reakcja rynków, to rezultat obniżenia ratingu wiarygodności kredytowej USA. Agencja Standard&Poor's w nocy z piątku na sobotę zdegradowała go z najwyższego poziomu AAA do AA+. To pierwszy przypadek w historii obniżenia oceny Stanom Zjednoczonym. Dwie pozostałe agencje ratingowe: Moody's i Fitch nie obniżyły ratingu USA, ale ta pierwsza ostrzegła administrację prezydenta Obamy o możliwości obniżenia ratingu.
Na informację o obniżce oceny wiarygodności USA przez S&P rynki finansowe w poniedziałek zareagowały gwałtowną ucieczką od ryzykownych aktywów - przede wszystkim akcji. Azjatyckie giełdy straciły od 2 do ponad 3 proc. Europejskie indeksy nurkowały jeszcze głębiej. Rekordy biły uważane przez inwestorów za "bezpieczne przystanie" frank szwajcarski, złoto i srebro.
Źródło: tvn24.pl