Wzrost zadłużenia, które nawet przez kilkadziesiąt lat będą spłacać następne pokolenia? Na początku wydawało się, że to jedyny sposób na walkę z kryzysem. Teraz jednak, gdy okazuje się, że pętla zadłużenia zaczęła się zaciskać, politycy idą po rozum do głowy. Sekretarz skarbu USA już zapowiada zaostrzenie dyscypliny budżetowej.
Przez ostatnie miesiące amerykańscy politycy zdawali się ignorować tę groźbę, ale gdy po Wall Street rozeszła się pogłoska, że Stany Zjednoczone mogą stracić najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej, czyli rating "AAA", przyszło otrzeźwienie.
W czwartek po tej pogłosce o możliwości obniżenia ratingów USA dolar, ceny akcji i obligacji amerykańskich spadały na łeb na szyję. Bo mechanizm jest prosty. Im gorszy rating, tym większe odsetki trzeba zapłacić od zaciągniętego długu. Teraz USA płacą od zadłużenie na 30 lat 4,25 proc. rocznie. A gdyby najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej straciły, byłoby to przynajmniej o o milion dolarów więcej od każdych 100 milionów dolarów.
Przypomnijmy - w czwartek agencja Standard & Poors' zmieniła perspektywę oceny wiarygodności kredytowej Wielkiej Brytanii, mającej również najwyższy rating z możliwych.
Obietnice dyscypliny budżetowej
Dlatego w piątek natychmiast głos zabrał sekretarz skarbu USA Timothy Geithner i zapowiedział zaostrzenie dyscypliny budżetowej, bowiem oświadczenie rzecznika, że Biały Dom nie obawia się o rating USA nic nie pomogło.
Amerykański sekretarz skarbu powiedział, że celem rządu jest obniżenie deficytu do 3 procent PKB z prognozowanych na ten rok aż 13 procent. W przyszłym roku dziura w amerykańskim budżecie ma stopnieć do 8,5 proc. PKB.
Geithner podkreślił, że obniżenie amerykańskiego deficytu jest dla rządu kwestią kluczową. Waszyngton spodziewa się, że deficyt spadnie do 2011 roku do 6 proc. PKB, a w latach 2012-2019 będzie się wahał wokół 3 proc.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: scx.hu