Bruksela bierze się za zacieśnienie nadzoru finansowego w Unii Europejskiej. Komisarze do spraw ekonomicznych i walutowych oraz do spraw rynku wewnętrznego lada chwila ogłoszą szczegóły planowanego stworzenia paneuropejskiego nadzoru finansowego. Bruksela chce utworzyć osobny organ do spraw wczesnego ostrzegania o ryzyku w systemie finansowym.
Komisja planuje stworzenie tak zwanej Europejskiej Rady do spraw Ryzyka Systemowego, która miałaby gromadzić dane o narastających zagrożeniach w systemie i bić na alarm, kiedy staną się one zbyt duże. Rada - zdominowana przez pracowników Europejskiego Banku Centralnego - miałaby wywierać wpływ na poszczególne państwa, by te ograniczały ryzyko w systemie finansowym.
Komisja chce też powołania trzech nowych ciał, które z unijnego szczebla będą nadzorować banki, ubezpieczycieli i rynki papierów wartościowych w państwach członkowskich.
Unijni przywódcy chcą, by reformy weszły w życie w przyszłym roku, ale z Brukseli płyną sygnały, że terminu być może nie uda się dotrzymać. Plan musi jeszcze przyjąć Parlament Europejski oraz rządy państw członkowskich.
"By mroczne czasy się nie powtórzyły"
- Rynki finansowe mają wymiar nie tylko krajowy, ale także europejski i światowy. Tak samo musi być z ich nadzorem - oświadczył drogą komunikatu prasowego przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Podkreślił, że celem propozycji jest ochrona europejskich podatników przed "powtórzeniem się mrocznych czasów z jesieni 2008 roku, kiedy to rządy musiały zasilić banki miliardami euro".
- System europejski może również wpłynąć na system światowy, do czego będziemy namawiać w tym tygodniu podczas szczytu G20 w Pittsburghu - dodał Barroso.
Co to jest ESRC?
Podstawą propozycji jest kompromis wypracowany na szczycie UE w czerwcu. Zgodnie z nim, na tzw. poziomie makroostrożnościowym powstanie Europejska Rada Oceny Ryzyka Systemowego (European Systemic Risk Council - ESRC) z udziałem szefów 27 banków centralnych. Ma ona brać pod uwagę wszelkie informacje kluczowe dla stabilności finansowej i skutecznie reagować, wydając krajom, grupom krajów albo całej UE (wtedy adresem będzie Rada ministrów finansów "27") zalecenia odpowiedniego działania. Formalnie te - najczęściej poufne - zalecenia nie miałyby mocy prawnie wiążącej, jednak propozycja przewiduje, że gdyby kraje nie chciały się im podporządkować, musiałyby to odpowiednio uzasadnić. W ramach nacisku, ESRC mogłoby podawać zalecenia do publicznej wiadomości oraz zgłosić sprawę nas forum Rady UE.
Opór Brytyjczyków budziła wstępna propozycja, by na czele rady kierującej ESRC stanął szef Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Przywiązany do niezależności funta Londyn nie chciał oddać decydującego głosu w sprawach finansowych krajom strefy euro. Dlatego kompromisowa propozycja pozostawia otwartą furtkę: prezes i wiceprezes ESRC będą wybrani na 5-letnią kadencję przez Radę, gdzie strefa euro i tak będzie mieć większość. Zasiadać w niej będą poza prezesami banków centralnych wszystkich krajów UE prezes i wiceprezes EBC, jeden z komisarzy UE odpowiedzialny za politykę makroekonomiczną oraz szefowie trzech unijnych instytucji nadzorczych dla poszczególnych rynków finansowych, które mają być powołane. Będą też przedstawiciele krajowych instytucji nadzorczych, ale bez prawa głosu.
Trzy nowe instytucje
Owe trzy nowe europejskie organy nadzoru nad sektorami bankowości, papierów wartościowych oraz ubezpieczeń i pracowniczych programów emerytalnych będą wchodzić w skład Europejskiego Systemu Organów Nadzoru Finansowego, do którego wejdą także krajowe organy nadzoru. Zajmą się nadzorem poszczególnych instytucji finansowych (nadzór mikroostrożnościowy). Do Europejskiego Organu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych będzie też należało sprawowanie bezpośredniego nadzoru nad agencjami ratingowymi.
Rola tych instytucji ma polegać na harmonizacji zasad, koordynacji decyzji nadzorów krajowych, ale też mediacji w przypadku konfliktu między krajowymi organami nadzorczymi, przy czym w ostateczności organy unijne mogłyby wydawać wiążące decyzje. Brytyjczycy nie chcą się zgodzić na oddanie im dużych kompetencji, które mogłyby mieć konsekwencje budżetowe. Dlatego propozycja przewiduje klauzulę, na którą mogłyby powołać się kraje członkowskie, gdyby uważały, że decyzje nowych organów mogą skutkować "odpowiedzialnością finansową". Między krajami członkowskimi już są dyskusje co do zakresu stosowania klauzuli (Brytyjczycy chcą jak najwięcej swobody, Francuzi - jak najmniej). O ostatecznych kompetencjach organów zadecydują ministrowie finansów "27" oraz Parlament Europejski (w tzw. procedurze współdecyzji). KE ma nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy propozycje zostaną zaakceptowane, tak aby nowe struktury zaczęły działać w 2010 r.
Koszt funkcjonowania organów ma wynieść początkowo 37 mln euro, a docelowo 68 mln (w 2014 roku). KE proponuje, by kraje członkowskie wzięły na siebie 60 proc. kosztów, reszta ma pochodzić z budżetu UE.
Słabość nadzorów krajowych
KE forsuje unijny system, gdyż krajowym organom nadzorczym brakuje instynktu informowania o zagrożeniach partnerów z UE. Tymczasem kryzys unaocznił słabości unijnych ram nadzorczych podzielonych wzdłuż granic narodowych i konieczność lepszego nadzoru ponadgranicznych instytucji finansowych, których w UE działa ok. 40-50. A także potrzebę rozwiązywania konfliktów o nadzór nad dużymi grupami finansowymi między władzami krajów, gdzie mieszczą się firmy-matki, a krajami takimi jak Polska, które goszczą jedynie ich filie.
- Musimy wyeliminować słabości naszych systemów nadzoru finansowego, które są przynajmniej w części odpowiedzialne za kryzys finansowy - apelował komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia.
Obecne rozwiązania faworyzują kontrolę nad międzynarodowymi grupami przez nadzory tych krajów, gdzie mają one główną siedzibę, minimalizując rolę instytucji nadzorczych (w Polsce Komisji Nadzoru Finansowego - KNF) krajów, gdzie działają filie. Dlatego polski rząd konsekwentnie popierał propozycje KE oparte na opublikowanym w lutym raporcie grupy ekspertów (pod przewodnictwem byłego szefa MFW Jacquesa de Larosiere'a, z udziałem prof. Leszka Balcerowicza).
By zapewnić równe prawa krajom małym i dużym, przyjmującym i "eksportującym" usługi finansowe, KE proponuje mieszany system głosowania w radach nowych organów. W sprawach takich jak wyznaczanie standardów czy ogólne wytyczne dla całego sektora obowiązywałby ważony system głosów większością kwalifikowaną, a w konkretnych przypadkach wdrażania decyzji - system jeden kraj, jeden głos.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24