W czwartek w południe rozpoczął się 42-godzinny strajk na tle płacowym i warunków pracy w niemieckim towarowym transporcie kolejowym.
- Nie koncentrujemy się na żadnym regionie, strajkujemy w transporcie towarowym w skali całego kraju - powiedział we Frankfurcie nad Menem przewodniczący Związku Niemieckich Maszynistów Kolejowych (GDL) Manfred Schell.
Trudno na razie oszacować, ile pociągów towarowych wypadło z rozkładu z powodu akcji strajkowej - pisze agencja dpa. GDL według Schella zakłada, że na służbie pozostaje jeszcze około jednej trzeciej spośród 5,5 tys. maszynistów.
- Dopóki Koleje Niemieckie (DB) nie przedłożą oferty, będziemy strajkować - podkreślił Schell.
GDL odrzuca jako niewystarczające dotychczasowe oferty płacowe zarządu państwowych kolei (DB). Nie przystąpił do podpisanego w lipcu tego roku przez dwa większe kolejarskie związki zawodowe porozumienia przewidującego wzrost wynagrodzeń o 4,5 proc. oraz jednorazową wypłatę 600 euro.
Krajowy sąd pracy Saksonii zniósł w zeszły piątek obowiązujący dotąd GDL zakaz strajków w transporcie towarowym i pasażerskiej komunikacji dalekobieżnej. Poprzednie strajki maszynistów dotyczyły wyłącznie komunikacji miejskiej i lokalnej - co budziło negatywne reakcje społeczne.
Strajk maszynistów pociągów towarowych potrwa do soboty, do 6.00 rano. Według zarządu DB koszty takiego strajku wyniosą od 11 do 17 mln euro dziennie. Cytowani przez dpa ekonomiści twierdzili, że razie rozszerzenia strajku na przewozy towarowe w całych Niemczech dzienne straty kolei mogłyby sięgnąć nawet 50 mln euro.
Źródło: PAP