To wydawało się oczywiste, ale teraz potwierdził to sam bank Societe Generale: skazany na zapłacenie rekordowej sumy 5 miliardów euro były makler nie musi spłacić całości. Wystarczy, że trochę...
- To nie ulega wątpliwości, że nie sposób żądać takiej sumy od pojedynczej osoby - stwierdziła rzeczniczka banku Caroline Guillaumin na antenie radia France Info.
Jak dodała, bank chce znaleźć takie rozwiązanie, które będzie do przyjęcia dla jego akcjonariuszy, ale również bierze pod uwagę sytuację skazanego. - Nie możemy udawać, że Jérôme Kerviel jest zadłużony na 177 tysięcy lat. Jesteśmy odpowiedzialnym bankiem - stwierdziła.
Sam były makler przygotowuje się już do procesu apelacyjnego. Wcześniej w środę na antenie radia Europe 1 powiedział, że zaczyna dochodzić do siebie, ale jestem ż zdruzgotany ciężarem kary. - Mam poczucie, że ktoś chciał, abym zapłacił za wszystkich i uratował (od odpowiedzialności) Societe Generale - stwierdził.
Tymczasem mnożą się głosy krytyki wobec decyzji sądu. - Société Générale jest przedstawiane jako ofiara, tymczasem odpowiedzialność była po obu stronach - powiedziała rzeczniczka francuskiego stowarzyszenia drobnych inwestorów telewizji France 2.
Bank Societe Generale ujawnił w 2008 roku straty w wysokości niespełna 5 miliardów euro. Jak ustalono, doprowadziły do nich nielegalne operacje dokonywane przez jednego z maklerów - Jérôme Kerviela. Specjalna komisja w Societe Generale wykazała, że zwierzchnicy Kerviela nie dopełnili obowiązków dotyczących kontroli prowadzonych przez niego transakcji. Według raportu komisji SocGen nie zareagował na 74 ostrzeżenia wysłane po niedozwolonych operacjach maklera.
Mimo to przed sądem stanął tylko Kerviel. We wtorek sędziowie uznali, że jest on winny spowodowania strat banku SocGen. Skazano go na więzienie do pięciu lat i pokrycie astronomicznych strat banku.
Źródło: DPA