Słowa Grzegorza Schetyny, który skrytykował wczoraj reakcję premiera na raport MAK wywołały polityczną burzę. Ale konflikt czołowych polityków PO jest znacznie głębszy i wcale nie toczy się o podejście do kwestii Smoleńskiej, lecz o forsowane przez Tuska nowe przepisy zmieniające zasady obsady stanowisk w najważniejszych spółkach skarbu państwa.
- Reakcja rządu na raport MAK była spóźniona - stwierdził wczoraj Schetyna. Krytyka pod adresem premiera, wygłoszona przez polityka nr 2 w Platformie rozdrażniła otoczenie Tuska i ucieszyła opozycję, ale jednocześnie nikogo nie zaskoczyła. O tarciach na linii Schetyna-Tusk mówi się już od dłuższego czasu, a od kilku tygodni stosunki obydwu polityków są szczególnie napięte.
Spór o władzę
Jak udało się ustalić "Faktom TVN" (ZOBACZ), przedmiotem sporu są przygotowane na początku roku przez rząd nowe przepisy o nadzorze właścicielskim w najważniejszych spółkach skarbu państwa. Na takie źródło konfliktu wskazuje też dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Premier i minister skarbu Aleksander Grad chcą, by o obsadzie rad nadzorczych najważniejszych państwowych firm (m.in. KGHM, Orlenu, PGNiG, PKO BP, PGE) decydował dziesięcioosobowy Komitet Nominacyjny, a nie tak jak dziś procedura konkursowa. KN miałby skupiać osoby z odpowiednim doświadczeniem i pozycją w świecie gospodarki. Jego członkowie powoływani byliby przez premiera na 5-letnią kadencję i w rzeczywistości byliby nieusuwalni.
Pomysłodawcą tego projektu jest jeden z najbliższych współpracowników Tuska Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze. Bielecki i ministerstwo skarbu argumentują, że takie zasady wyboru rad odpolitycznią cały proces, a w KN będą zasiadać gospodarcze autorytety, a nie politycy. - To kolejny krok mający na celu odpolitycznienie i sprofesjonalizowanie kadry zarządczej - mówił na wczorajszej konferencji prasowej wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz.
Schetyna blokuje
Przeciwny projektowi jest jednak Schetyna. Marszałek kilka dni temu odesłał projekt rządowej ustawy do konsultacji społecznych, choć konsultacje były już na etapie prac rządowych. Tymczasem rządowi zależało na szybkim przyjęciu przepisów, by mogły one wejść w życie jeszcze przed wiosenną zamianą kadr w największych spółkach.
Oficjalnie Schetyna argumentował, że projekt odesłał, bo nie skonsultowano go m.in. z NBP, a poza tym budzi on sprzeciw związków zawodowych, które zgodnie z nową ustawą nie miałyby zagwarantowanego miejsca w Radach Nadzorczych.
Nieoficjalnie politycy związani ze Schetyną mówią jednak, że chodzi o co innego. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że marszałek boi się utracić wpływy w spółkach (m.in. w KGHM i Energetyce) i obawia się, że Rady Nadzorcze będzie obsadzał sam Bielecki. Szef Rady Gospodarczej przy premierze te zarzuty odpiera i podkreśla, że on sam w RN nie zasiądzie.
Jak napisała "Wyborcza", współpracownicy Schetyny obawiają się także, że zmiana przepisów zostanie odebrana przez opinię publiczną jako "skok" na państwowe spółki, a to na kilka miesięcy przed wyborami może mieć fatalne dla Platformy skutki.
Źródło: tvn24.pl, "Fakty" TVN, "Gazeta Wyborcza", PAP