Dreamliner wciąż uziemiony. Choć legendarna już maszyna miała być gotowa dwa lata temu, inżynierowie Boeinga natrafiają na coraz to nowe problemy techniczne, które nie pozwalają się jej wzbić się w powietrze. Największą usterkę, co prawda właśnie naprawiono, ale przy okazji wykryto kolejną, mniejszą. Mimo to Dreamliner ma polecieć jeszcze w tym roku.
W czasie czerwcowych testów wytrzymałościowych Dreamlinera okazało się, że kadłub jest zbyt mało wytrzymały w miejscu, gdzie łączą się z nim skrzydła. Problem ten odsunął dziewiczy lot maszyny o kilka miesięcy.
W czwartek przedstawiciele Boeinga z dumą odtrąbili, że problem usunięto i Dreamliner odbędzie swój pierwszy testowy lot jeszcze w tym roku - 22 grudnia.
Łyżkę dziegciu do beczki miodu dołożyli jednak dziennikarze "The New York Times'a", którzy dotarli do wewnętrznych dokumentów firmy. Wynika z nich, że przy szukaniu rozwiązania problemu z kadłubem, inżynierowie Boeinga natrafili na kolejny słaby punkt konstrukcji.
Niebezpieczne pręty
Tym razem chodzi o metalowe pręty znajdujące się w skrzydłach Dreamlinera, które przy zmianie temperatury zmieniają objętość, powodując pękanie otaczającego je materiału. Kłopot ten wykryto w jednym z sześciu testowych egzemplarzy Dreamlinera. Nie wiadomo, czy występuje on także w pięciu pozostałych.
Przedstawiciele Boeinga zapewniają, że problem nie wpływa na bezpieczeństwo Dreamlinera, i przełożenie dziwiczego lotu po raz kolejny nie będzie konieczne.
W sumie jednak dostawy Dreamlinera są już opóźnione o dwa lata. Dreamliner ma być pierwszym wielkim samolotem pasażerskim, który będzie zbudowany głównie z materiałów kompozytowych, a nie z aluminium, co ma zmniejszyć jego zużycie paliwa. Boeing liczył, że maszyna powtórzy sukces legendarnego Jumbo Jeta, podbijając podniebne trasy. Na razie jednak przegrywa pojedynek z europejskim konkurentem, produkującym Airbusy.
Źródło: "The New York Times", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES